środa, 26 grudnia 2012

O organizacji


"Życie jest jak zadanie z matematyki - 90 % sukcesu to obranie odpowiednich założeń, później już tylko wystarczy działać" 

Często w życiu gnamy do przodu, pakując się w mnóstwo nie dotyczących nas problemów. Nierzadko zdarza się słyszeć :"Nie mam czasu na naukę, bo muszę trenować", "Nie mam czasu trenować, bo muszę się uczyć", "Nie mam czasu...", "Nie zdążę". Jednak kluczem do sukcesu w swojej działalności jest dobranie odpowiednich założeń. Dwa słowa klucze pojawiające się ostatnio w moim życiu to porządek i organizacja. To pierwsze pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu, daje poczucie estetyki i wewnętrznej satysfakcji. Drugie zaś umożliwia nam planowanie pewnych działań i przewidzenie ich konsekwencji. Samo odpowiednie organizowanie się daje dużą ilość czasu, który możemy wykorzystać na realizowanie swoich pasji.

Zapytacie się pewnie, jaki ten tekst ma związek z przewodnim tematem bloga jakim jest organizacja zawodów. Zapewne ktoś może sobie pomyśleć, co taki "siedemnastoletni gówniarz" wie o życiu. Otóż wysuwając takie stwierdzenie zdecydowanie będzie miał racje. Dlatego tym bardziej chciałbym docenić wszystkich ludzi, którzy pomimo swoich licznych obowiązków zawodowych i posiadanych rodzin potrafią działać. Dzięki organizacji potrafią stanąć na wysokości zadania i poza codziennymi obowiązkami, pracują w klubach i związkach dla dobra młodych sportowców.

Na zakończenie chciałbym zauważyć, że jeśli chodzi o organizację zawodów dochodzą dwa kolejne czynniki, a mianowicie czas i pieniądze, na które niestety organizatorzy nie zawsze mają wpływ. Mam jednak nadzieję, że dzięki porządkowi i organizacji z czasem również przyjdą pieniądze :), a każdemu wykonywana praca będzie przynosić satysfakcję oraz wdzięczność innych ludzi.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zaczynamy part 2

Pół roku temu zawiesiłem działalność na tym blogu, jednak od pewnego czasu zastanawiałem się nad jej wznowieniem. Dla wszystkich zainteresowanych muszę zaznaczyć, że będzie ona miała zupełnie inny charakter.
Od pewnego czasu obserwujemy proces przeistaczania się polskiej orientacji sportowej, wielu ludzi działa, aby nadać jej odpowiedni profesjonalizm. Zdecydowania należy pochwalić tego typu działania, dzięki którym nasz sport będzie coraz lepiej postrzegany.
Od pewnego czasu zaobserwowałem również, że po każdych zawodach wielu ludzi wypowiada się na temat ich organizacji. Częstokroć padają gorzkie słowa, które niewątpliwie są potrzebne, aby zwracając uwagę na błędy można było stawać się coraz bardziej profesjonalnym w swoim działaniu. Jednak ekspertów od krytyki merytorycznej i krytyki "merytorycznej" mamy w naszym środowisku niewątpliwie wielu. Ja chciałbym na tym blogu zwrócić uwagę na inny aspekt organizacji zawodów.
Otóż po każdym starcie w zawodach z BnO i nie tylko będę publikował swoje opinie na powyższy temat odnoszące się tylko i wyłącznie do tego co było dobre, pozytywne. Chciałbym od tezy, przez antytezę dojść do syntezy. Mam nadzieję, że również pozytywne uwagi pomogą w dążeniu do tego, aby organizacja zawodów stawała na coraz wyższym poziomie.
Serdecznie zapraszam do czytania nowego bloga.

czwartek, 26 lipca 2012

Zakończenie

Jakiś czas temu rozpoczęły się kolejne wakacje, a więc znów pojawiło się pełno czasu na wszelkie rozmyślenia. Zauważyłem koniec mojej wewnętrznej potrzeby "dzielenia się ze światem" sportowymi przemyśleniami, a więc działalność na tym blogu została zakończona lub przynajmniej zawieszona.

Cytat na zakończenie: 

Przed wejściem na szczyt trzeba wpierw oswoić się z pagórkami. - Kazimierz Chyla

środa, 20 czerwca 2012

Zawody

Zawodem numer jeden stał się sprint. Niestety "zapomniałem", że jest to dystans sprinterski i biegłem tak jak zawsze w lesie. Okazuje się, że trzeba było po prostu biec bardzo szybko. Nie wyszło biegłem wolno, zrobiłem błędy, nie wyszło...
Średni to już zupełnie inna bajka. Teren był dla mnie idealny, wystarczyło cały czas być skoncentrowanym, a można było sprawić niespodziankę. Zacząłem dla odmiany dobrze, co pokazują poniższe międzyczasy


2.40/12 3.36/6 4.20/4 5.26/5  7.26/3 8.35/3 9.49/212.58/5!!! 15.27/6 16.47/6 
2.40/12 0.56/1*0.44/6 1.06/15 2.00/4 1.09/2 1.14/2 3.09/28!!!2.29/17 1.20/4 
 
18.33/8   19.38/7   24.16/8  25.15/8   25.53/8   27.44/8  28.36/8   28.53/8  
1.46/26  1.05/10   4.38/15   0.59/8   0.38/8    1.51/35   0.52/5   0.17/14 
 
Niestety pierwszy poważny błąd sprawił, że nie potrafiłem już biec na takim
poziomie, który by mnie satysfakcjonował. Pojawiały się kolejne błędy,
każdy kolejny co raz głupszy, co raz mniej wytłumaczalny. Niestety nie 
wyszło - zawód numer dwa.
 
Liczyłem, że uda mi się oddać "dwa równe biegi", niestety nie wyszło, 
skończyło się na 11 i 8 miejscu. Dużo poniżej oczekiwań... 
 
P.S.
 
Na klasyku, będzie dobrze : ) 
 

wtorek, 29 maja 2012

Przygrywka


Podczas KMP, które w tym roku rozgrywały się w Tomaszowie zająłem 5 i 4 miejsce. Na klasyku niestety nie udało się w pełni zrealizować moich założeń i przydarzyły mi się 2 spore błędy, na sprincie zaś wybrałem kilka złych wariantów, jednak generalnie z tegorocznych startów na "Klubowych" jestem zadowolony. Wydawało mi się, że jest to pozytywna zapowiedź przed następnymi biegami kwalifikacyjnymi do EYOC-a, które miały się odbyć w terenie zdecydowanie bardziej mi odpowiadającym, niż ten z Tomaszowa.


..., a tymczasem tegoroczny Baltic Cup okazał się dla mnie wielką klapą. Jak moje biegi na pierwszych dwóch etapach dawały jeszcze nadzieję na udany start w tej trzydniówce, tak na klasyku musiałem przełknąć gorycz całkowitej porażki. Oprócz wydarzenia na 2 punkt zrobiłem zbyt dużo innych błędów i zająłem na tym biegu 6 miejsce. Cały Baltic Cup skończyłem na 4 miejscu tracąc do zwycięzcy..., nie ważne ile. Zawody te były dla mnie solidnym kopem w dupę, jednak najważniejsze biegi dopiero przede mną, więc nie załamuję się, tylko wyciągam wnioski i staram się pozytywnie patrzeć w przyszłość.

Co robisz dzisiaj, by stać się mistrzem? - Drayton McLane Jr.

niedziela, 13 maja 2012

Ostatni sprawdzian przed najważniejszą częścią sezonu

We wtorek brałem udział w treningu na ciekawej trasce w Lasku Wolskim, a dodatkowym utrudnieniem w czasie biegu był brak kompasu. Niestety pojawiły się błędy, ale jestem zadowolony z wykonania kolejnego treningu w terenie.

W sobotę odbyła się akcja pt. "Cała Polska Biega z Mapą", podczas której wiele osób usłyszało po raz pierwszy o Biegach na Orientację oraz mogło spróbować swoich sił na trasce w Parku Jordana. Osobiście w trakcie tej imprezy zająłem się tym czym lubię najbardziej, czyli zabawą mikrofonem:).




Dziś odbył się ostatni start przed najważniejszymi biegami w tej części sezonu, dlatego postanowiłem potraktować go niezwykle poważnie. Na trasę ruszyłem bojowo nastawiony :d, a pokonywanie kolejnych kilometrów w tym terenie, (po półtorej tygodnia spędzonego na Mazowszu) sprawiało mi dużą przyjemność. Największy błąd popełniłem na punkt 10 (źle odbiegłem i stąd konieczność wyboru gorszego wariantu), ale pomimo tego z biegu jestem bardzo zadowolony, a średnia dzisiaj była niewiele gorsza, niż na klasykach na Mazowszu. Jestem pozytywnie nastawiony, a już w najbliższą sobotę pierwszy bieg z cyklu najważniejszych, czyli Klasyk na Klubowych Mistrzostwach Polski.


Ostatnio moja aktywność na blogu była zdecydowanie zwiększona, ale niestety skończyło się wolne związane z maturami i trzeba wziąć się do nauki:/

Doświad­cze­nie jest naj­lep­szym nauczycielem. - Cyceron

piątek, 11 maja 2012

Witaj Maj!

Trzeci etap Grand Prix Mazowsza okazał się dla mnie niestety sporym niepowodzeniem. Tego dnia miałem dopiero piąty czas, a największymi przyczynami tego było zbyt słabe tempo(przybiegając na metę czułem, że mogłem dać z siebie więcej) i zbyt duża liczba błędów, spowodowanych brakiem pewnego wejścia na punkt i koncentracji na prostych przebiegach, czego doskonałym przykładem był przebieg na punkt dziesiąty. Pomimo tego obroniłem drugie miejsce w klasyfikacji generalnej GPM, choć przy lepszych biegach była szansa na więcej.



Po Grand Prix Mazowsza zostaliśmy na obozie kadry wojewódzkiej w okolicach Serocka, gdzie odbyło się kilka treningów, które niestety udowodniły, że mam jeszcze wiele do popracowania nad koncentracją i kierunkiem na płaskich terenach. W sobotę wystartowaliśmy w biegu klasycznym, a ponieważ dystanse nie były zbyt długie trener pozgłaszał nas do starszych kategorii. Niestety nie zauważyłem, że linie północy są ustawione pod kątem i kompas orientowałem jak zwykle do cyferek i "góry mapy". Skutkiem tego było totalne pływanie na kierunku oraz fakt, że zostałem dogoniony na 4 minuty już na 4 punkt. Ostatecznie przegrałem z Rafałem Owczarkiem około 6 i pół minuty.
Ostatnim dniem zmagań majówki na Mazowszu był bieg średniodystansowy. Jakże się zdziwiłem, czytając komunikat techniczny, dowiedziawszy się, że "zbocza będą poprzecinane lekkimi jarami". Jarów wszakże nie było, ale bieganie po Mazowszu wreszcie sprawiało mi przyjemność. Popełniłem na trasie kilka błędów, mogłem pobiec trochę szybciej, ale biegło mi się naprawdę dobrze, ponieważ nareszcie na trasie pojawiła się "ukochana" rzeźba. Tego dnia przegrałem z Rafałem około 40 sekund, a swój drugi bieg w kategorii M20 mogę zaliczyć do udanych.

Już w najbliższą niedzielę odbędzie się ostatni sprawdzian przed decydującą częścią sezonu, dlatego bieg w ramach III edycji Grand Prix Małopolski potraktuję niezwykle poważnie.

wtorek, 8 maja 2012

"Po burzy słońce wychodzi zza chmur"


Już dwie soboty temu miałem przyjemność brać udział w wyjeździe na Grand Prix Mazowsza. Dzień przed rozpoczęciem zawodów miałem okazję po raz pierwszy w trakcie tego długiego weekendu zmierzyć się z jakże nielubianymi przeze mnie płaskimi terenami. Pierwsze spotkanie nie wypadło jednak tak źle, ale właściwym sprawdzianem miały okazać się dopiero zawody.
Następnego dnia rano wspomnienia odżyły, ponieważ braliśmy udział w treningu na mapie, na której rok temu odbywały się sztafety na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Nawet szósty punkt stał w tej samej niecce co rok temu (tym razem wbiegłem na niego bezbłędnie). Była to również okazja by lepiej zaznajomić się ze skalą 1:5000, jaka czekała na nas już w poniedziałek. 
Tego dnia popołudniu odbył się już pierwszy poważny sprawdzian, a mianowicie zawody na mapie Uroczysko Kałuszyn, na której zdobyłem jak dotąd swój jedyny medal z Mistrzostw Polski. Niestety popełniłem spory błąd na trójkę i kilka mniejszych w drugiej części trasy, które spowodowane były zmęczeniem. Przybiegając na metę, byłem pewny że moja strata będzie ogromna, a miejsce odległe, a tymczasem...? Zająłem drugie miejsce, przegrywając jedynie 38 sekund, więc swój start ,biorąc pod uwagę fakt że teren, z którym się zmagaliśmy zdecydowanie nie należy do moich ulubionych, mogę uznać za udany.
Następnego dnia wszystko było jednak inne. Inna była skala, inna rzeźba, inny dystans. To wszystko sprawiło, że szansa na dobry wynik była jeszcze większa niż dzień wcześniej. Od początku starałem się biec szybko i kontrolować mapę, jednak zdarzyło mi się kilka błędów i zawahań. Budowniczy tras sprawił, że cały czas trzeba było uważać, a bieganie w takim terenie sprawiało mi sporą przyjemność. Aż do mety starałem się biec szybko, czego efektem było pierwsze od Grand Prix Polonia etapowe zwycięstwo na ogólnopolskich zawodach. Z drugim Wojtkiem Dudkiem wygrałem 3 sekundy, jednak nad resztą stawki przewaga była większa, dlatego również ten bieg mogę zaliczyć do udanych. 

Po dwóch dniach moja strata wynosiła 35 sekund, biegi nie były bardzo dobre, ale widać już było ogromną różnicę w stosunku do tego co miało miejsce tydzień wcześniej. Opis trzeciego biegu, który już nie mieści się w pozytywnym tonie tego posta znajdzie się w kolejnym :)

Strona zawodów

"Cierpliwość, wytrwałość i pot tworzą niepokonaną kombinację sukcesu" - Napoleon Hill

Czasem trzeba przełknąć gorycz porażki...


Puchar Borów Dolnośląskich okazał się dla mnie największą porażką od dłuższego czasu. Przyczyn fatalnych biegów było sporo, a wnioski zostały już wyciągnięte. Nie pozostaje mi nic innego jak nastawić się już tylko na wygrywanie i zapomnieć o wydarzeniach, które miały miejsce w okolicach Bolesławca.

Strona zawodów

"Słowo zachęty podczas porażki jest warte więcej niż godzina pochwał po sukcesie"

środa, 18 kwietnia 2012

Grand Prix Małopolski - II runda

Na zakończenie przerwy wielkanocnej - we wtorek biegałem ciekawy trening, na którym musiałem przebiec 5 tras i po każdej z nich wykonać 2 podbiegi. Pomimo doskonałej znajomości terenu zdarzyło mi się popełnić kilka błędów. Poniżej znajduje się jedna z map.
W weekend odbyła się druga edycja zawodów z cyklu Grand Prix Małopolski. W sobotę podczas biegu średniodystansowego na 2 minuty gonił mnie Lupek. Niestety na 3 zrobiłem straszny błąd, pomyliłem drogi przez które przebiegałem i od tego momentu trener mnie już widział, od ósemki biegliśmy już razem, a ostatnie 4 punkty pokonałem już "oglądając jego plecy". Niestety zdarzył mi się kolejny bieg, w czasie którego jeden punkt zaowocował nie najlepszym wynikiem. Zawody skończyłem na drugim miejscu.
  W niedzielę zmagaliśmy się z dużo dłuższym dystansem, ale i dużo trudniejszym terenem, gdzie bieg  cały czas utrudniała kiepska przebieżność lasu, czego nie do końca widać było na starcie, widząc raczej białą mapę. Znów zdekoncentrowałem się na jednym punkcie, co spowodowało duży błąd. Oprócz tego "wydarzenia" dalsza część biegu przebiegała już bez tak ogromnych wpadek, jednak tempo biegu pozostawiało wiele do czynienia. Tego dnia pod nieobecność mojego trenera, udało mi się osiągnąć 3 zwycięstwo w ramach tego cyklu, jednak ze startów jestem niezadowolony, ponieważ powinienem unikać tak prostych i dużych błędów.


W ten weekend odbędą się zawody o Puchar Borów Dolnośląskich, podczas których rok temu ze swoich startów byłem zadowolony, dlatego w tym roku liczę przynajmniej na to samo i cały czas pozytywnie nastawiony oglądam starą mapę Dziewicza Góra II, na której odbędzie się najważniejszy start tej części sezonu.


wtorek, 10 kwietnia 2012

Wielkanoc na Węgrzech


W ten weekend udaliśmy się na Węgry, aby przez 3 dni zmagać się z górzystym terenem. Pierwszym startem był bieg nocny, który nie poszedł mi zbyt dobrze. Zająłem 4 miejsce, ponieważ popełniłem kilka sporych błędów. Również moje tempo poruszania się po nocy w lesie wciąż pozostawia wiele do życzenia. Tym jednak będę się martwić w lipcu, kiedy rozpoczną się przygotowania do drugiej rundy Mistrzostw Polski.
W sobotę rano wystartowałem w biegu średniodystansowym, w ciekawym terenie, w którym dominowały pola kamieni, a w pierwszej części trasy teren charakteryzowała utrudniona przebieżność. Właśnie w tej części zdarzyły mi się dwa błędy, jednak pomimo tego z biegu jestem zadowolony, ponieważ do końca był  on już taki jaki być powinien, dzięki czemu zająłem 1 miejsce.

Popołudniu startowałem w dziewięciozmianowych sztafetach (każdy biegł trzy razy). Startowałem w pierwszej sztafecie Wawelu z Lupkiem i Gosią. Ruszyłem jako pierwszy, lecz niestety głowa okazała się zbyt gorąca i znów kluczowy błąd popełniłem na pierwszy punkt. Kolejne zmiany przebiegłem już niemal bezbłędnie, co pozwoliło mi chyba po raz pierwszy wygrać z moim trenerem, a nasza sztafeta skończyła na 8 miejscu. Warto dodać, że bieg ten był doskonale zorganizowany i powinien stanowić dla nas przykład, jak należy przygotowywać zawody.
W czasie biegu klasycznego nareszcie pobiegłem czysto na pierwszy punkt, jednak  niestety na piątkę zdarzyła mi się prawdziwa "bomba". Straciłem koncentrację i obudziłem się trochę zbyt daleko:). Na tym przebiegu straciłem zwycięstwo tego dnia, a na 8 punkcie w klasyfikacji generalnej, gdzie do zwycięscy brakło mi 23 sekundy. Pomimo wydarzenia na 5 punkcie z tego biegu również mogę wyciągnąć kilka pozytywów, między innymi mocne (jak dla mnie) tempo i większość przebiegów pokonanych bez jakiegokolwiek zawahania.

Podsumowując wyjazd muszę zaliczyć do udanych. Na żadnym z biegów nie spisałem się bardzo dobrze, jednak z każdego mogę wyciągnąć wiele pozytywów i wniosków, co jeszcze w trakcie swojego startu mogę poprawić. Przede wszystkim wciąż muszę pracować nad swoją koncentracją, jeżeli to się uda to będzie już tylko lepiej!


"Wyciągnij lekcję z wczoraj, żyj dniem dzisiejszym i miej nadzieję na jutro" - Albert Einstein

niedziela, 1 kwietnia 2012

(...) I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej

Dziś miałem okazję po raz drugi w tym roku pobiec w biegu górskim. Profil trasy wydawał się bardzo wymagający(430 metrów w górę - robiło wrażenie). Przed startem dowiedzieliśmy się, że z powodu wypadku, meta zostanie przesunięta trochę bliżej i finiszować będziemy na ostatnim podbiegu. Ruszyłem z 7. rzędu i powoli mijałem kolejnych zawodników, aż znalazłem się w pewnej odległości za pierwszą "czwórką" - w ten sposób pokonywałem trasę aż do piątego kilometra, gdzie zmagaliśmy się z najtrudniejszym podbiegiem, tam niestety zmuszony zostałem do przejścia do marszu. Dalszą część trasy pokonałem za zawodnikiem, który mnie dogonił i na metę przybiegłem ze stratą 1.33 do zwycięzcy. Czas 30.23 na 6,65 kilometra nie robi wielkiego wrażenia, jednak założenie biegu zostało spełnione - zryłem się całkowicie. Na mecie okazało się, że przybiegłem jako piąty, bo jeden zawodnik z czołówki, który jednocześnie był organizatorem biegu został na trasie by pokazywać zawodnikom gdzie mają biec. Wszystkim serdecznie polecam ten bieg ze względu na bardzo ciekawą trasę, na której było wszystko (śnieg, błoto, pełno kamieni i piękne widoki) oraz jeżeli trener mi pozwoli :) z chęcią wybiorę się tam za rok.


Tytułowa lokomotywa powoli nabiera gazu. Wkraczamy w decydującą fazę treningu, a na każdy z najbliższych 9 weekendów mam zaplanowany start i na każdym będę chciał wypaść jak najlepiej. Jestem pozytywnie nastawiony i "jadę dalej".

Odwaga jest dobra, lecz wytrwałość lepsza.- Theodor Fontane

poniedziałek, 26 marca 2012

Wiosna, cieplejszy wieje wiatr!!!






Powoli mija miesiąc marzec, podczas którego odbyło się kilka fajnych treningów na mapie. W ostatni weekend miałem okazję startować w pierwszym etapie zawodów o Grand Prix Małopolski i pomijając "przygodę" na Pk 12 w trakcie pierwszego biegu ze swojej postawy w trakcie nich mogę być zadowolony.

Wyniki zawodów
(drugiego dnia podany czas jest o ponad 1 minutę za długi)

"Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać." - Cyceron

środa, 7 marca 2012

Biegnąc przez krzaki


W ten weekend, już w czwartek udaliśmy się na pierwsze zawody w tym sezonie, które odbyły się w miejscowości Bocsa, na Węgrzech. W piątek uczestniczyliśmy w dwóch bardzo ciekawych treningach, w czasie których zapoznaliśmy się z terenem. Mimo jednego większego (około 2 minut) błędu na "szwajcarce", treningi te mogę zdecydowanie zaliczyć do udanych.

W sobotę odbył się bieg średniodystansowy, na którym tytułowe krzaki zdecydowanie ze mną wygrały. Na początku trasy miałem problemy z wejściem w mapę, stąd pojawiły się nie duże błędy na PK 1 i PK 2, jednak to na piątym punkcie zdarzyła się prawdziwa katastrofa, o której rozpisywać się nie będę. Dalsza część trasy również sprawiła mi sporo problemów, jednak następnego dnia miałem okazję jeszcze się zrehabilitować.
Okazję, którą niestety nie do końca wykorzystałem. Już na drugi punkt zrobiłem prawie 6 minut błędu. Dalsza część trasy po największych krzakach przebiegła bez "ogromnych wtop". Mimo tego pojawiły się błędy na punktach 5 i 6 i niestety tempo jakim poruszałem się na tym fragmencie trasy, pozostawiało wiele do życzenia. Na 6 punkcie dogoniłem Marcina Kowalskiego z LKO Leszno i z nim już bez większych błędów pokonałem resztę trasy. 



Moich startów z pewnością nie można zaliczyć do udanych, jednak jestem zadowolony z udziału w tym wyjeździe i możliwości wystartowania w trudnym jak dla mnie terenie, mam nadzieje że zaprocentuje to w dalszej części sezonu.

Strona zawodów

„Świat należy do ludzi, którzy mają odwagę marzyć i ryzykować, aby spełniać swoje marzenia. I starają się robić to jak najlepiej.” – Paulo Coelho

niedziela, 26 lutego 2012

Ruszyła maszyna po szynach ospale...

Bieg ku Rogatemu Ranczu 2010 - 41:54
Bieg ku Rogatemu Ranczu 2011 - 35:08
Bieg ku Rogatemu Ranczu 2012 - 34:02

Dziś odbył się IV Bieg ku Rogatemu Ranczu (dla mnie trzeci), na który co roku przybywa wielu zawodników, aby pobiegać na wymagającej, górskiej trasie, która liczy około 8,2 km. Bieg ten był dla mnie wielką niewiadomą, ponieważ moja forma ostatnio pozostawiała wiele do życzenia. Pod koniec obozu złapało mnie przeziębienie i dobrze zaczęło mi się biegać dopiero w czwartek. Dużym dylematem jaki czekał mnie przed biegiem był wybór butów. Po dwóch zmianach zdecydowałem się wybrać buty crossowe, a nie kolce. Decyzji w sumie nie żałuje, pomimo tego że ewidentnie na podbiegach, gdzie znajdował się lód dużo traciłem. Celem minimum, który by mnie usatysfakcjonował było poprawienie czasu z zeszłego roku i walecznie nastawiony ruszyłem.

Bieg zacząłem trochę zbyt mocno, ale cały czas udało się utrzymywać w miarę równe tempo, mimo że siły z kilometra na kilometr zaskakująco szybko odpływały. Na siódmym kilometrze podjąłem dobrą decyzję, aby nie biec po głównej ubłoconej drodze, tylko podbieg zaliczyć na ścieżce, która szła do tej drogi równolegle, dzięki temu udało mi się dojść trzech zawodników znajdujących się przede mną. Wtedy była jeszcze szansa na "pierwszą dziesiątkę". Później na zbiegu w błocie jednak siły odchodziły w zaskakującym tempie i ostatecznie niezwykle wyczerpany zakończyłem bieg na 13. miejscu. Czas z zegarka 34:04 pokazał, że plan minimum został wykonany, pomimo dość wczesnej fazy treningów i kiepskich warunków udało się pobiec lepiej niż rok temu.

Ten bieg zakończył pewien etap treningów, dlatego można powiedzieć, że maszyna ruszyła. Rozpoczynają się zawody i treningi techniczne oraz większy nacisk będziemy kłaść na szybkość. Już za tydzień jedziemy na pierwszy start z mapą na Węgry, aby zmagać się z trudnymi trasami, co na pewno zaprocentuje później, ponieważ w Polsce na ogół biegamy w prostych terenach. Wynik z "Rancza" nie jest jeszcze taki jaki mógłby być, jednak trzeba pamiętać, że do Mistrzostw Polski zostały ponad 3 miesiące i dalej należy spokojnie wykonywać swoją pracę.
 
 Wyniki
Jak biegniesz to musi boleć. - Lilianna Etterle-Biederman

wtorek, 14 lutego 2012

Wawel Winter Camp

 Zachęcam do obejrzenia filmiku z obozu, na którym właśnie przebywam.Myślę, że trener Lupek pokazał, że można zrobić coś naprawdę fajnego w jeden dzień. Dość ciężko tu pracujemy, a już za niecałe dwa tygodnie odbędzie się popularny Bieg ku Rogatemu Ranczu - szansa na sprawdzenie aktualnej formy biegowej.


"Wy macie zegarki, a my mamy czas"

poniedziałek, 13 lutego 2012

Czasem czas spróbować czegoś nowego

 W tym roku postanowiłem spróbować czegoś nowego i sprawdzić się na Mistrzostwach Polski w Narciarskim Biegu na Orientację. Był to pierwszy mój start w tego typu zawodach i pierwszy wyjazd na narty w tym sezonie zimowym w ogóle. Ruszyłem na trasę dość nerwowo, dlatego na jedynkę straciłem aż 5 minut, jednak z punktu na punkt biegło mi się co raz lepiej. Na 10 zrobiłem jeszcze nie duży błąd na wejściu, na którym niestety straciłem trochę czasu. Bieg potraktowałem jako fajną przygodę i dobrą zabawę, a na trasie dałem z siebie wszystko licząc na dobry wynik. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie w bieganiu na nartach oraz fakt, że nie miałem mapnika i dużo czasu traciłem na odwijanie mapy, 6 miejsce mogę uznać za sukces, a w przyszłym roku postaram się powalczyć o medal.
Następnego dnia w zawodach o Puchar Paulinum nie licząc złego odbiegu od 5 punktu nie popełniłem błędów, jednak tempo biegu było dużo słabsze, a mój czas i 3 miejsce w mniejszej stawce pozostawiają wiele do życzenia.

A to strona z wynikami zawodów:
http://www.vlio.cz/lob2012/index.php?menu=vysl

Przepaści nie można pokonać dwoma skokami.

piątek, 10 lutego 2012

Treningi techniczne - zima 2012

Pierwszy trening tej zimy w jakim miałem okazję uczestniczyć odbył się na mapie Bronaczowa. Pomimo dość spokojnego tempa na początku trasy zrobiłem kilka sporych błędów, przez to na czwartym punkcie, na 3 minuty dogonił mnie Jasiek Baran. Od 6 punktu gdzie wybrałem lepszy wariant biegłem już sam, ustrzegając się większych błędów.
Kolejny trening odbył się na mapie, na której w zeszłym roku odbywały się Mistrzostwa Polski. Pomimo ogromnej śnieżycy biegło mi się bardzo dobrze. Bardzo żałuję, że w tym roku będziemy biegać w zupełnie innym terenie, ponieważ ten przedstawiony na mapie powyżej, należy do moich ulubionych. Tym razem trasę pokonałem w szybszym tempie, a czas około 52 minut, na trasie 6,7 kilometra w pełni mnie usatysfakcjonował.
Z kolejnego biegu jakim były zawody w Tyńcu zdecydowanie nie mogę być już zadowolony. Przez dekoncentrację popełniłem dość spore błędy na 31 i 41, a sama trasa nie podobała mi się, ponieważ było bardzo dużo biegania po drogach. Uważam jednak, że warto było w nich uczestniczyć, ponieważ każda możliwość biegania z mapą daje dużo nowych, cennych doświadczeń.

„Przez nieróbstwo ludzie uczą się czynić źle.” - Cyceron