niedziela, 1 kwietnia 2012

(...) I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej

Dziś miałem okazję po raz drugi w tym roku pobiec w biegu górskim. Profil trasy wydawał się bardzo wymagający(430 metrów w górę - robiło wrażenie). Przed startem dowiedzieliśmy się, że z powodu wypadku, meta zostanie przesunięta trochę bliżej i finiszować będziemy na ostatnim podbiegu. Ruszyłem z 7. rzędu i powoli mijałem kolejnych zawodników, aż znalazłem się w pewnej odległości za pierwszą "czwórką" - w ten sposób pokonywałem trasę aż do piątego kilometra, gdzie zmagaliśmy się z najtrudniejszym podbiegiem, tam niestety zmuszony zostałem do przejścia do marszu. Dalszą część trasy pokonałem za zawodnikiem, który mnie dogonił i na metę przybiegłem ze stratą 1.33 do zwycięzcy. Czas 30.23 na 6,65 kilometra nie robi wielkiego wrażenia, jednak założenie biegu zostało spełnione - zryłem się całkowicie. Na mecie okazało się, że przybiegłem jako piąty, bo jeden zawodnik z czołówki, który jednocześnie był organizatorem biegu został na trasie by pokazywać zawodnikom gdzie mają biec. Wszystkim serdecznie polecam ten bieg ze względu na bardzo ciekawą trasę, na której było wszystko (śnieg, błoto, pełno kamieni i piękne widoki) oraz jeżeli trener mi pozwoli :) z chęcią wybiorę się tam za rok.


Tytułowa lokomotywa powoli nabiera gazu. Wkraczamy w decydującą fazę treningu, a na każdy z najbliższych 9 weekendów mam zaplanowany start i na każdym będę chciał wypaść jak najlepiej. Jestem pozytywnie nastawiony i "jadę dalej".

Odwaga jest dobra, lecz wytrwałość lepsza.- Theodor Fontane

1 komentarz: