wtorek, 28 sierpnia 2018

kącik muzyczny - Still Loving You, Scorpions

Drugi odcinek kącika muzycznego będzie opowiadać o kawałkach zespołu, do którego mam szczególny sentyment. Moja przygoda ze Scorpionsami rozpoczęła się od 2013 roku i układania z panem Damianem playlisty na osiemnastkę pana Cycerona. Swoją drogą - "to była playlista, kurła kiedyś to było!" I tak też wyszło, że kawałkiem wybranym na "po pasowaniu" było legendarne Wind of Change grupy Scorpions. I tak też również wyszło, że klasowy lektor znany jako Maćko z Bogdańca, według legend śpiewał ten kawałek solowo stojąc na środku parkietu w czapce i w szaliku. Kawałek ten stał się modny w 2i, a wyjątkowo przypadł do gustu również już 18-letniemu Michasiowi. 

Siłą rzeczy, tak jak w przypadku Jacka Kaczmarskiego, pierwotne zauroczenie najbardziej popularnym utworem, musiało przeistoczyć się w bardziej dojrzałą miłość. Miłość, która trwa do dziś. Z wyjątkową nostalgią wspominam również dzień, kiedy wraz z klasowym prekursorem ("Prekursor to coś, co było przed kursorem" - ML [hehe, bardzo śmieszne]) muzyki Scorpions i moim osobistym muzycznym przewodnikiem, udaliśmy się na koncert do Kraków Areny. To był wyjątkowy dzień, dzień który z wielu przyczyn autor bloga zapamięta na zawsze! 

I czas na moje prywatne TOP10!

Zestawienie otwierają Samotne Noce z płyty Face the Heat (1993). Yes I do, Yes I do! Mocny kawałek na początek! Miejsce dziesiąte, Lonely Nights!


Na dziewiątej pozycji pierwsza z romantycznych ballad. When You Came Into My Life (1996). Just for ever! 


Miejsce ósme to czas na bardziej rockową pozycję. Rhythm of Love (1998)! Is the heartbeat of my soul!



Lokata numer siedem i You and I z pięknym przejściem "I lose control because of you babe!". Ponownie rok 1996 i płyta Pure Instant. Coś co tygryski lubią najbardziej!


Małe podium otwiera (szósta pozycja), tym razem jeden z typowo rockowych kawałków grupy Scorpions. W Krakowie grany już na bis. Przyznacie chyba, że Panowie (przez duże P) w tym wieku dają czadu! Rock You Like a Hurricane (1984)!


Miejsce piąte - Big City Nights (1984), mocne brzmienie, rytmiczny refren i "there's no girl, who's burning the ice away from my heart"! Wykonanie z pamiętnego, marcowego koncertu! Big City Nights!


Miejsce czwarte, kolejna ballada i to jaka! Always Somewhere (1979) - czyli czasy mojej wczesnej młodości, hehe ;)


Czas na chyba najbardziej znaną balladę Scorpionsów z albumu Crazy World (1990). Upadek muru berlińskiego, przemiany ustrojowe w Europie, wiatr zmian, wolność i głos Klausa! Take me to the magic of the moment on a glory night. Where the children of tomorrow dream away in the wind of change! To my jesteśmy dziećmi jutra, to od nas zależy co będzie dalej! Miejsce trzecie, Wind of Change!


W czapkach i w szalikach (oraz w przykrótkawej marynarce) Wind of Change dla Macieja!


Na podium nie mogło zabraknąć kolejnej ballady, tym razem może trochę mniej popularnej, ale jakże pięknej! Jedyna tajemnicza, potrafiąca zwieźć niczym Calipso Odysa, Lorelei! My ship has passed you by, Lorelei (2010)! Miejsce drugie!


I na koniec, na bis - tak jak było to na marcowym koncercie. Miejsce pierwsze! Jedyne, niepowtarzalne Still Loving You (1984)! Dawajcie czadu jak najdłuższej, a w moim sercu pozostaniecie na zawsze. Still Loving You, Scorpions!


piątek, 24 sierpnia 2018

Simply the best!

Czas na mały throw back, czyli opowieść o wydarzeniach z pierwszego weekendu czerwca. Opowieść, której pominięcie należałoby rozpatrywać w kategorii sporego grzechu!

Mniej więcej w okolicach lutego dostałem telefon od trenera Włodzimierza z zapytaniem, czy chciałbym zająć się z spikerką na Pucharze Najmłodszych. Bez momentu zastanowienia propozycję przyjąłem i data została od razu wpisana do mojego kalendarza (bez którego w 2018 roku prawie nigdzie się nie ruszam). Była to jedna z tych dat, na których przyjście czekałem z największą niecierpliwością! Miało się dziać i działo się!

Rywalizacja rozpoczęła się od sprintu w Sokolnikach. Pierwszych zwycięzców poznać mieliśmy w kategoriach K11, K13 i M11. Jako pierwsza z faworytek w K11 na mecie pojawiła się Antosia Słońska. I nie zawiodła!


Obrończyni tytułu okazała się jednak o 12 sekund lepsza i tym samym "wafelki" mogły cieszyć się z dubletu w K11. Na trzecim stopniu podium uplasowała się druga z Toś - Mianowska.


Jak dublet dziewczyn z K11 był spodziewany, tak zwycięstwo Mai Lamparskiej w K13 było niespodziewane, chyba również dla niej samej! Piękna walka do ostatnich metrów (jak widać na zdjęciu) dała jej 5-sekundową przewagę nad Julią Gielec i 16-sekundową nad Igą Muller. Brawa dla wszystkich dziewczyn. Jesteście the best, simply the best!


Z uwagi na specyfikę biegu sprinterskiego wszystko się działo bardzo szybko, w wielu kategoriach rywalizacja była również bardzo wyrównana! W K10 kolejny dublet powędrował do Wawelu, w K12 bratobójczy pojedynek stoczyły dziewczyny z Azymutu Gdynia (górą tym razem Patrycja Ukleja), w M10 triumfował mój wakacyjny rywal w FIFĘ - Tomek Rzeńca, M11 to zwycięstwo jednego z reprezentantów gospodarzy (Kacper Narożny), w M12 zwyciężył Bartłomiej Maciejewski, a w M13 faworyt - Jan Antonowicz. Najwięcej emocji wzbudziała jednak rywalizacji w kategorii K14 i M14. Organizator tak ułożył listy startowe, byśmy na koniec mogli skupić się na najstarszych kategoriach. Długo w K14 prowadziła Matylda Leśniak,


jednak szans rywalkom nie dała, najlepsza, zdecydowanie najlepsza na tegorocznym Pucharze Najmłodszych - Hanna Perfikowska. Wiwat Hanna, simply the best!


Wśród panów różnice były jeszcze większe. Miłosz Czyński o ponad minutę wyprzedził Wiktora Mullera i o ponad trzy duet Wojciech Skowron&Stanisław Wołek.

W klasyku emocji było również co niemiara. Zwycięzcy poszczególnych kategorii: K10 Jaśmina Olejnik, K11 - Antosia Słońska (mała niespodzianka), K12 (dublet Patrycji z Gdyni), K14 niezawodna Hanna Perfikowska, M10 Krzysztof Ukleja, M11 - Antoni Chodlewski, M12 - Władysław Cepurdej, M13 - Amaduesz (Gracjan hehe*) Cupryś [niesamowicie wyrównana rywalizacja, pięciu panów w 14 sekundach] i M14 Wiktor Muller.

Jest i on - bohater!


Czas na cichego bohatera mistrzostw (w sumie aż trzy medale) - Przemek Tarnowski. Wiwat Przemek!


I celowo pominięte dziewczyny z K13. Maja Lamparska wbiega na metę i jest pierwsza. Dwie minuty po niej startowała Iga Muller i... zdążyła. Niesamowity finisz, niesamowita walka. Ta rywalizacja przejdzie do historii, chapeaus ba dziewczyny!



Tak finiszują najtwardsi, najlepsi. Simply the best!


Czas na sztafety! Sztafety to momenty nerwowego oczekiwania,


ale też ogromnych emocji i dużej radości. Tak ze srebra cieszą się wafelki!


Złote medale ze sztafet pojechały do Zdzieszowic (K10), Krakowa (K12). Kwidzyna (K14), Łodzi (M10), województwa dolnośląskiego (M12) i Szczecina (M14).

Pisząc o minionych zawodach nie możemy zapomnieć o podziękowaniach dla organizatorów. Małe, acz prężnie działające środowisko zorganizowało dużą i naprawdę dopracowaną imprezę. Dzięki Wam, dzieci mogły czuć (i czuły) się najlepsze. Panie Adamie, Damianie, wszyscy inni, których z imienia nie pamiętam, jesteście the best, simply the best. Dziękujemy!


A ja cieszę się również z tego, że tegoroczny Puchar Najmłodszych mogłem przeżyć razem z Wami, wszystkimi Najlepszymi. Mogłem (tak jak jeden z kadrowiczów na Mundialu) zająć się "robieniem atmosfery". Organizatorzy biegali koło mnie z wodą i ze wszystkim, tak że aż po ludzku było mi trochę głupio. Dziękuję jednak i mam nadzieję, że atmosfera była taka jak należy!



 I jeszcze jedna gwiazda, ależ ona ma inteligentne oczy!



Opowiadając o Pucharze Najmłodszych, nie możemy zapomnieć o klasyfikacji drużynowej. Na uwagę zasługują bardzo dobre wyniki Szczecina i Kwidzyna - widać, że są to dwa prężnie rozwijające się środowiska i już wkrótce bić się będą o pierwszą ósemkę w KMP (gratulacja dla Was). Pozwólcie jednak, że z uwagi na to, iż moje serce bije dla kogo innego, skupię się tym razem na zwycięzcy. Po raz PIERWSZY i to z jaką przewagą zwycięzcą klasyfikacji drużynowej Pucharu Najmłodszych został Wojskowy Klub Sportowy "Wawel"! Wiwat trenerka Ania, wiwat trener Marek, wiwat trenerka Teresa, wiwat trenerzy (Paweł, Włodek, Tomek - przygotowanie techniczne i motoryczne) i wszyscy inni, którzy dołożyli swoją cegiełkę do tego sukcesu sportowego. Szczególne podziękowania i gratulacje z mojej strony przede wszystkim jednak nie za ilość punktów i złotych medali, ale za atmosferę, za naukę zdrowej sportowej rywalizacji, za to że jesteście super sportową rodziną. The best, simply the best!

I selfiaki prezesa Michasia z najlepszymi ;)



I brawa jeszcze raz dla całego zespołu, nie tylko dla medalistów. To zespół wygrał!



I na koniec piosenka dla Was, byliście najlepsi, the best!




*Amadeusz, jeszcze raz przepraszam za to, że się myliłem.
**Zdjęcia pobrane ze strony organizatora.

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

#roadtoWOC2028

Opowieść o Mistrzostwach Świata na Łotwie warto zacząć od dość prowokującego tytułu. Mimo, że zapowiedzi organizacji WOCa w Krakowie brzmieć mogą jak mrzonki (i tak brzmieć na razie powinny), warto chyba marzyć, czyż nie? Nie jest do w żadnym wypadku żadna deklaracja, ani nawet jeszcze sprecyzowany plan. Bardziej realnie brzmi plan pt. #roadtoJWOC2023, ale to też melodia przyszłości. Nie wszystkie plany się udaje realizować i to dużo większym tuzom niż skromny bloger. (Acz skromny bloger też swoje plany i marzenia ma ;)) Na razie pozostaje mi tylko powiedzieć (ulubione swego czasu) "zobaczymy" i skupić się na tym co tu i teraz.

A tu i teraz (no dobrze, już ponad tydzień temu) mamy Mistrzostwa Świata Seniorów organizowane na Łotwie. Jakie były cele wyjazdu? Na pewno nowe inspiracje, kolejne niskobudżetowe wakacje czy chęć spróbowania czegoś nowego. Przeanalizujmy może część aspektów tego wyjazdu.

Zwiedzanie 

W trakcie jednego z wolnych dni, po południu udało się wybrać na małą przejażdżkę do Rygi. I mimo, że podróż pewnym tirem była nerwowa,



wyjazd należy zaliczyć do udanych. Po raz kolejny zastosowałem następującą metodę zwiedzania: 

1) Nic nie planuj. 
2) Znajdź coś w rodzaju Starego Miasta. 
3) Idź dokładnie tam gdzie masz ochotę.
4) Siądź w tej kawiarni, która Ci się podoba. 
5) Dalej chodź po mieście, kontempluj i słuchaj miejskich grajków. 

Polecam Wam, jak dla mnie metoda rewelacja!




Wyczyny sportowe Michasia 

Na zawodach było sporo wolnego czasu, dlatego Michaś biegając i ćwicząc wracał do formy z dawnych lat. Dwa razy udało się wystartować w Latvia O-week. Szczególnie drugi bieg jeśli chodzi o średnią na kilometr był już konkretny - napieranie (w moim tempie od startu do mety) - i drugie miejsce w OPEN, w M20 na tej samej trasie byłyby już tylko 2 sekundy straty, w M21A i M35 zwycięstwo).





I pomału dzik rośnie, do zobaczenia już wkrótce na biegowych trasach!


Emocje sportowe  

,których na pewno na tegorocznym WOCu nie zabrakło! Szczególnie w biegach Panów, rywalizacja była bardzo zacięta. Walka o każdą sekundę czołówki na middlu, osiem sztafet w minucie czy srebro Ruslana Glibova (ścigaliśmy się na MP w 2015 roku - przyp. redakcja). Jednak z największym zainteresowaniem przyszło mi śledzić rywalizację i reakcje łotewskich kibiców podczas sztafet. Te 3 zmiany napięcia, prowadzenie po pierwszej zmianie, prowadzenie podczas przebiegu widokowego na trzeciej zmianie - warto było to zobaczyć, warto było widzieć te emocje kibiców! Wiwat Andris, Edgars i Rudolfs!


Praca przy WOCu 

Jeśli mam być zupełnie szczerym, to nie była jedna z najbardziej pasjonujących rzeczy, jakie miałem okazję w życiu robić. Szczególnie w pamięć zapadnie ciągnięcie kabli, poprzedzone sześciogodzinnym czekaniem, aż powiedzą Ci co masz robić. A jak się drodzy czytelnicy domyślacie, Michaś raczej bezczynności znieść nie potrafi...


I tak sobie myślę, że bardziej odpowiada mi model kilkunastu osób, które wiedzą, co mają robić, są zaangażowane i przez te 8-10 godzin gonią jak małe samochodziki, niż całego tłumu wolontariuszy, którzy muszą sami się prosić o pracę ;)

I na koniec małe zestawienie na "wesoło":


Wawel Cup
WOC
Segregacja odpadów.
1
0
Speaker grzebiący w śmieciach.
1
0
Pracownicy wiedzą, co mają robić.
1
0
PODSUMOWANIE
3
0

Mimo tej drobnej uwagi powyżej, należą się podziękowania organizatorom i koordynatorom wolontariatu za to, że zawsze służyli pomocą i miłym słowem. Jeśli chodzi o Latvia O-week, kradnę na Wawel jedno rozwiązanie:


Podsumowując, reasumując, however i takie tam: wyjazd jak najbardziej udany - turystycznie, wakacyjnie, sportowo i organizacyjnie trochę też ;)

I na końcu, "jak zwykle" nie może zabraknąć akcentu muzycznego! Wspaniała, tajemnicza pani Geppert! Piosenka w sam raz na polsko-czeskie nauki lingwistyczne #woc2018 :)



środa, 15 sierpnia 2018

Akcja Motywacja #IdęNaWybory

Czas na post, którego publikację planowałem już od dawna (marca 2018), a którego dokładna treść powstała w głowie w trakcie czwartkowego rozbiegania na Łotwie. "Pech" chciał, że ten sam hasztag, który miał być początkiem zapoczątkowanej przeze mnie "akcji" został już użyty w innej facebook-owej inicjatywie. Ludzie mają podobne pomysły! I dobrze!

Przechodząc do sedna sprawy, staram się na tym blogu być apolityczny i opisywać różne przedsięwzięcia, którymi żyję, które wspieram, na których mi zależy. Od pewnego czasu staram się odciąć od polityki (o tym szerzej poniżej), jest jednak taki moment - w tym wypadku będzie to 21 października, w którym coś (a może raczej COŚ) od nas zależy. Wszystko zależy od nas - tak brzmiał tytuł akcji społecznej prowadzonej przez nas w drugiej liceum. W związku z tym, że oprócz tego że oczywiście pójdę do urny, chciałbym dać od siebie coś więcej. Nie dla sławy, wyświetleń blogaska, tylko dla poczucia PRZYZWOITOŚCI.

Do kogo zatem skierowany jest ten post? Nie jest on skierowany do tych, którzy pójdą na wybory. Nie jest on skierowany do tych, którzy nie akceptują tego co się w Polsce dzieje, ale też tak jak ja mają wpisany w kalendarz dzień 21 października. Was, jeśli uważacie moją inicjatywę za słuszną, proszę tylko o UDOSTĘPNIENIE tego wpisu. Może uda się dotrzeć do szerszego grona odbiorców.

Nie jest to też wpis skierowany do wyborców PiSu. Wiem, że Was nie przekonam, z jakiś powodów popieracie obecnie rządzącą ekipę. Rozmawiajmy na tematy, które nas łączą, twórzmy razem piękne rzeczy, ale w dyskusję polityczną mieszać się nie chcę - to nie jest cel mojego wpisu. Od razu zaznaczam, że nie będę odpowiadał na komentarze pod postem wywołujące polityczną dyskusję.

Post jest skierowany to tych wszystkich moich znajomych, którzy mają podobny światopogląd, wyznają podobne wartości, a do wyborów nie chodzą, bo "się nie znają" albo "mają to gdzieś". I jeśli mam być szczery to w pewnym sensie się z Wami zgadzam i Was rozumiem. Lepiej tworzyć nowe rzeczy, poznawać świat, ludzi niż "podniecać się" PiSem, PO i tym wszystkim. Sam tak zacząłem funkcjonować i czuję, że jest łatwiej i lepiej! Zastanówmy się jednak czy zawsze tak było? Czy zawsze mogliśmy jeździć na Erasmusy, podróżować po Europie dzięki Schengen? No właśnie, po roku 1991 wszystkie ekipy (którym można wiele różnych rzeczy zarzucić) działały jednak zgodnie z pewną wspólną myślą, było widać ciągłość - nikt nie podważał miejsca Polski w Unii Europejskiej, NATO czy demokratycznego systemu wartości. Wtedy można było "się nie znać" i "mieć to gdzieś". Teraz jest inaczej. Dlatego mam kilka pytań do Was, do tych którzy "się nie znają" albo "mają to gdzieś":

- Czy chcecie, aby Polska była w Unii Europejskiej?
- Czy lubicie korzystać z różnych praktyk oferowanych przez UE? Czy byliście/planujecie wyjazd na Erasmusa?
- Czy chcecie żyć w kraju, gdzie Polskość uważana jest za narodową megalomanię i niechęć do  tego co obce?
- Czy chcecie żyć w kraju, w którym ludzie innego wyznania, innej narodowości, orientacji seksualnej są uważani za gorszych?
- Czy chcecie żyć w kraju, w którym kobiety są traktowane bez szacunku?
- Czy chcecie żyć w kraju, który swoją polityką zmierza do Białorusi? Czy chcecie, aby przed wyjazdami na zagraniczne zawody trzeba było wnioskować o specjalne zaproszenia, aby móc przekroczyć granicę [case zawodników z Białorusi - Wawel Cup]?
- Czy chcecie móc swobodnie podróżować między krajami Unii Europejskiej?

A nawet jeśli "i tak nie będziecie mieszkać w tym kraju", to:

-Czy chcecie, aby światem rządzili nacjonaliści pokroju Kaczyńskiego, Orbana i Le Pen?
-Czy chcecie, aby państwa się między sobą zamykały, aby królowała obcość?
-Czy chcecie, móc bez problemu wrócić do kraju, do rodziny, do znajomych?

"Narody, narody! Po diabła narody, stojące na drodze do szczęścia i zgody?"


Ja nie chcę #PolExit, dlatego 21 października #IdęNaWybory i mówię nacjonalizmowi NIE!


Mam nadzieję, że nikt się nie urazi jasną deklarację moich poglądów, skupiajmy się na tym co nas łączy, nie na tym co nas dzieli!

Jeśli kogoś uda mi się skłonić do myślenia - to już będzie to dla mnie duży sukces. Pozdrawiam Małgosię i przypominam o terminie - 21 października! 

#IdęNaWybory #WszystkoZależyOdNas

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Lipiec 2018 - przeżyjmy to jeszcze raz!

Blogasek na przestrzeni lat ciągle się zmienia ("Świat wokół ciebie się zmienia, zmieniają się pory roku. Stopy twe więzi ziemia, a oczy magia obłoków"). Zmienia się przede wszystkim jego tematyka - dziś już nie jest opowiadaniem o przygodach ambitnego (acz niezbyt skutecznego) biegacza. Więcej można znaleźć tu wszelkiego rodzaju 'działaczowskich zabaw' czy relacji. Niezmiennie pozostaje on jednak miejscem, gdzie lubię bawić się językiem, sypać żarcikami i dawać upust różnego rodzaju przemyśleniom i emocjom. Mało na tym blogu można znaleźć typowej prywaty (w tym poście będzie więcej). Jednak niewatpliwie jest on takim moim pamiętnikiem (w tym wypadku publicznym pamiętnikiem) - miejscem do którego po pewnym czasie lubię wracać i uśmiechać się do monitora. W związku z tym czas na krótka opowieść o lipcu, opowieść do której z radością będę wracał.

Jadąc 31 lipca z Tomkiem na siłownię (tak, tak - to jest aktualnie główny cel sportowy Michasia), nawiązała się nastepujaca wymiana zdań:
MG - Zostało jeszcze 5 godzin najbardziej z******tego miesiąca w moim życiu.
TL - To podejrzane, coś jesteś za bardzo szczęśliwy.

I tak właśnie trochę było/jest ;) - jeżeli istnieje czasoprzesteń i zostanie kiedyś wynaleziony wehikuł czasu to lipiec 2018 będzie tym miesiącem, do którego na pewno będę chciał się z powrotem przenieść! 

I tak analizując "na chlodno", co ten miesiąc stworzyło mogę powiedzieć o trzech czynnikach - marzenie (które udało się spełnić i któremu poświęcone zostały trzy poprzednie posty), miejsca (o których szerzej poniżej - nie może zabraknąć foteczek, hehe), ale przede wszystkim LUDZIE (bez nich marzenia, miejsca i wszystko pozostałe byłoby raczej bezsensowne...  

Zapachniało nową filozofią? - to super, cyconizm - czyli filozofia Cycerona II Młodszego ewoluuje, jak wszystko z resztą na tym świecie ;) Zatem dla rozluzienia pierwsza porcja foteczek - miejsca!









Wracając do ludzi, z nimi wiążą się emocje, wspomnienia - wspomnienia, do których z przyjemnością będę wracał. Zatem nie będąc zbyt wylewnym, ale zakreślając pewne historie dla wtajemniczonych czytelników i siebie w przyszłości, opiszę w podpunktach (specjalna dedykacją dla tych, którzy lubią jak wszystko wypisuję w podpunktach :*) czego w przeciągu lipca 2018 (i na  początku sierpnia) nie zabrakło!

Nie zabrakło:

-8 dni, w których nie wiedziałem jak się nazywam, w czasie których nie bardzo było kiedy usiąść i pozbierać swoje myśli. Lubię takie dni! Zwłaszcza jeżeli tak się kończą!


-wspólnego piwa ze starszą z moich młodszych sióstr, które w pewnych okolicznościach jest naszą świecką tradycją! Kasiu, cieszę się że wracasz do biegania, dużo szczęścia! 


-kibicowania młodszej siostrze, kuzynom Polish National Team, Terce i w sumie każdemu kto przebiegał na JWOCu :D To już drugi JWOC w mojej karierze!



-długich dyskusji, śmiechów i bardzo pozytywnych wspólnych wspominek z dawną przyjaciółką, podróżniczką oraz przyszłą kognitywistką, która w przyszłości będzie rozgryzać nasze mózgi! Jeszcze raz dziękuję za świetną gościnę! Tym razem z uwagi na to, że przyjaciółką nie przepada za zdjęciami, publikuję fotkę przedstawiającą sympatyczne szwajcarskie krówki, które stanęły nam na drodze podczas naszej górskiej wycieczki. Pozdro mordeczki, żyjcie szczęśliwie!


-zachodów słońca, śpiewów (a raczej darcia ryja), tańców i dyskusji filozoficznych w Porto! Piotrze, również dziękuję za gościnę i wprowadzenie w tajniki erasmusowego życia! Widzimy się na półmaratonie #biegamdlaWiktoriiteam! - More info soon ;)


-posiedzeń przy winie w różnych okolicznościach i o różnych porach ad1 - kolacja, ad2 - godziny śniadaniowe.

Zdjęcie numer 1 - tak nie nalewa się wina :( #Interlaken
Zdjęcie numer 2 - wino z kartonu nie takie straszne! #Porto


-imprezek z młodzieżą, gdzie na jednej próbowałem sobie wmówić, że mam 17 lat, a na drugiej przyjąłem rolę tu cytat ''trzydziestoletniego zgreda opowiadającego o życiu". Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku. Na działce w Gorzędowie rozegrane zostały również zawody na orientację - w których zająłem drugie miejsce, pokonując trzech reprezentantów Polski na JWOC. Forma nie taka zła!


PS1

Martuś, 100 lat, bądź szczęśliwa. Jak najwięcej wspólnych podróży ciężarówką! Twoje urodziny i pasowanie przejdą do historii!

PS2

Wciągnięty bamboch ze zdjęcia wkrótce zniknie!

-wesołej podróży na Limanową (z Bartkiem i Kasią) i jeszcze weselszej podróży powrotnej (Kasia, Ty wiesz!). Sama Limanowa w moim wykonaniu otarła się o czwartą ligę. Niewątpliwie będzie jednak niezapomniana. Niecodziennie pije się wodę z brudnego strumyka #przygoda.

-kolejnego już pogodzenia się z legendarnym Olkiem! #wczorajwróg #dziśprzyjaciel

-wielu rozbiegań i regularnego chodzenia  z Tomkiem na siłownię. Siłownia na Lindego to nowe miejsce, gdzie bardzo lubię spędzać czas.

-wspólnego wyjścia z Listningiem na kawę (tym razem nie do Sturbucksa) :D



-ogromnej wtopy w Złotym Potoku i wykazania, że niekiedy jestem straszną pierdołą - jest nad czym pracować. Pani Aniu, przepraszam po raz drugi!

-Biegu Wschodzącego Słońca, podczas którego Michaś przypomniał sobie, że jednak jest prawdziwym góralem. Spokojny początek i ciągle rozpędzanie się sprawiły, że czułem ogromną przyjemność z biegania. Siły rozłożyłem chyba aż za dobrze, gdyż ostatnie 1,5 kilometra to już nie był bieg/mocny marsz tylko wręcz skakanie po skałach. 7. miejsce w OPEN i duża satysfakcja z powrotu na mój ulubiony szczyt. Myślę jednak, że przyjemniejsze od samego biegu było kontemplowanie chwil tam na górze. Beautiful day!


Nie zabrakło również nocy na lotnisku, samotnych wędrówek po górach, czy długich podróży w busach - momentów kiedy mogłem pobyć sam ze sobą i analizować różne rzeczy. Jest dużo różnych planów życiowych, również tych związanych z organizacją imprez sportowych. Powstają harmonogramy, będzie się działo ;)

PS1

To jest pierwszy historyczny post na blogaska napisany na telefonie. No cóż pomału zaczynam "gonić świat"!

PS2

Pozdrowienia dla wszystkich ludzi, z którymi miałem okazję spędzić czas w lipcu 2018.

PS3

Pozdrowienia z #roadtoWOC. Długie podróże sprzyjają pisaniu długich tekstów. Podziękowania  rownież dla Cyglerków za miłą gościnę!


PS4

Narzekamy czasem na Polskę i Polaków, a tak wygląda ulica pod klubem w Porto o 6 rano. Wstyd i chamstwo!



PS 5

Jak za dawnych, dobrych lat dedykacja muzyczna dla mojej starszej siostry. Uwaga cover!


PS 6

Na koniec buziaczek z Porto dla wszystkich fanów i (FANEK) blogaska. Udanego sierpnia!