poniedziałek, 11 grudnia 2017

Jesień rzycia

Tytuł tej notki został celowo tak dobrany, aby tworzył wiele możliwych kontekstów i kombinacji. Zacznijmy od słowa jesień, przejdźmy przez rzycie i pokażmy wszystkie możliwe kombinacje!

Jesień rozumiana jako:
1) pora roku
2) schyłek, końcówka czegoś

Rzycie (celowo napisane tak, a nie inaczej) rozumiane jako:
A) Życie, które trwa, jest zaskakujące, piękne itp. itd.
B) rzyć, czyli innymi słowy odbyt. Rozumiany tutaj jak we frazologizmie 'być w d*pie".

Tworzą się, wiec następujące kombinacje:

1a - konkretna pora roku, która wydarzyła się w moim życiu. Czysto sprawozdawczy tekst.
1b - pora roku, czas, podczas którego byłem w wyjątkowo kiepskiej formie sportowej. Tu relacja z tego, że było cieńko.
2a - Jesień rzycia, tytuł sugerujący, że jestem już bardzo stary i to były takie ostatnie podrygi zdechłej ostrygi. (Może piękne, ale jednak ostatnie.) "Weterani przyjeżdżają na Puchar Wawelu spędzać jesień swojego życia".
2b - rozumiany jako schyłek, koniec bycia w pupie. I ja osobiście tą kombinację wybieram. Kontuzja wyleczona, zaczynamy trenować z nową energią!

Idąc dalej metaforami, szyk notki zostanie odwrócony i będziemy szli od rzyci strony ;) Koniec pitolenia zaczynamy streszczenie jesiennych wydarzeń około sportowych!

Właśnie wróciłem z 15-kilometrowego rozbiegania! Czujecie to? Nic nie boli!

#roadtobyćpięknymimłodym #roadtobefitagain #roadtobyćwstaniebiegaćrozbieganiazKrzyśkiemiMarcinemnaoboziesylwestrowym #raodtojakaśdychawmarcu i bardzo po cichu #roadtoNawojowaGóra.

A tak zupełnie na serio to od dwóch tygodni zacząłem robić już coś na kształt treningu, robię dużo siły i sprawności, pomału zwiększam objętość i staram się delikatnie zmienić nawyki żywieniowe. Szczególnie polecam poranne koktajle z jarmużu. Zobaczymy co sportowo z tego wyjdzie ; )

W międzyczasie miałem okazję wziąć udział w Biegu Mikołajkowym GPK. Zabawna sprawa, gdy 82kg rusza do boju na śmierć i życie z dzieciaczkami. Na starcie stanął również Michu Targosz, z którym pewnie na płaskiej dyszce aktualnie szans bym nie miał, no ale dystans i profil Przyjaznej Trójki wyjątkowo mi spasował. Zakwasić się jak nie wiem na pierwszym podbiegu, dobrze zbiegać i dać z siebie jeszcze trochę na końcówce. Grupę młodzieżową z Gliwic wyprzedziłem dopiero w połowie pierwszego podbiegu, później biegł ze mną i napędzał mnie jeszcze jeden biegacz, jednak umiejętność zbiegania i znajomość każdego korzenia na tej trasie dały mi wystarczającą przewagę. Victoria, hehe! Foteczek niestety nie ma i nie będzie, na Styczniowym Wyzwaniu będzie więcej fotografów. Pozdrowienia dla nowego rekordzisty A11, szacun:


I dla mojej siostrzyczki:


W okresie, gdy leczyłem kontuzję zaliczyłem między innymi vegańskie party, Turbacz… i „Miał być Wiedeń, a wyszła… wyszedł Rzeszów”.


Jeśli chodzi o organizację miałem okazję poprezesować na Mistrzostwach Małopolski oraz wziąć udział w przygotowaniu Mistrzostw Samorządu. Pozdrowienia dla wszystkich organizatorów.




Październikowe MPki możnaby przemilczeć, jednak nie wolno zapomnieć o pozdrowieniach i gratulacjach dla najlepszego seniora WKS Wawel tej jesieni Tomasa Tichego. Co więcej Tomek przebił mój zeszłoroczny wynik z nocnego zajmując 12. miejsce. Gratki!


Tydzień wcześniej dostałem sromotny wpiernik od Lupka na jakiś śląskich krzakach (oraz sklepałem przyszłego Mistrza Polski z M20, hehe).


Sobota to sesja przed Wawel Cup 37. Więcej informacji o wydarzeniu roku 2018 wkrótce na tymże blogasku.


O Mistrzostwach Polski sztafetowych nie ma się niestety co rozpisywać, w tym roku nie wyszło. Warty przytoczenia jest dialog dzień wcześniej podczas odprawy bojowej:

Michał Garbacik – Bo nie jest tak, że tylko my mamy problemy. W tym roku każdy ma swoje problemy.
Jerzy Porzycz (nasłuchujący) – My nie mamy.
Marcin Biederman – To gdzie jest Radzio i Hewi?

Radzio, Hewi (i Mały) okazali się jednak od nas lepsi, o około tyle ile poszukiwałem chipa na starcie (13 minut). Gratki dla Marcina za świetny bieg na trzeciej zmianie, dzięki niemu wskoczyliśmy do TOP6 i do Śląska brakło niedużo.


Kilka wniosków po tym biegu:
- Nie ma co kombinować, przy normalnej (w miarę przyzwoitej lub dobrej) dyspozycji ja mam biegać pierwszą zmianę. W tym roku średnia strata na pierwszych zmianach na zawodach mistrzowskich to 3,5 sekundy.
- #gumkaważnasprawa


Czwarte miejsce było w zasięgu, nic więcej przy takich biegach chyba nie. Cytując klasyka: „Może za rok!”


Dzień wcześniej miałem okazję trochę poprezesować :D Na tym klasyku (jak i na nocnym, który był 2 tygodnie później) denerwowałem się bardziej niż na niejednym swoim biegu ;)


Dającym najwięcej sportowej satysfakcji wydarzeniem jesieni rzycia był middle na Pustynii Błędowskiej. Cóż za efektowne zwycięstwo, po kolejnym przeziębieniu, po urodzinkach najbardziej znanej polskiej sędziny piłkarskiej! Stwierdziłem, że nie będę szarpał i postaram się dokładnie nawigować, w ten o to sposób dopadłem Kacpra, Kubę i Janka Bednarskiego. W tym tramwaju biegowo bynajmniej nie byłem najmocniejszy, ale jakoś zmieniając się na prowadzeniu doczłapaliśmy do przedostatniego punktu, gdzie profesor przyspieszył :D


Następnego dnia nie było już tak kolorowo, zrobiłem jeden duży błąd, a oprócz tego Marcin wreszcie (chyba po raz pierwszy po wakacyjnym dołku) pobiegł na poziomie mocnej pierwszej ligi. Gratki za ten bieg!


Na przełomie sierpnia i września (gdy miałem jeszcze nadzieję przygotowywać się do klasyka i sztafet) wykonałem dwa treningi na Zabierzowie. Szczególnie interwały przypomniały o tym jak się trenowało za dawnych dobrych lat. W doborowym towarzystwie (Kubuś, Cris, Marcin, Kacper) rzutem na taśmę udało się wygrać jedną traskę. Zatem sformułujmy małe wnioskowanie

Cris > Kral
Michaś > Cris
zatem…

Michaś > Kral!



W międzyczasie miałem okazje poczuć się jak Łukasz Sukiennik, tym razem foteczka bez komentarza.


Wakacyjny romans z cywilem okazał się skuteczny,



a wakacyjnych startów chyba nie ma co szerzej omawiać ; ) Pozdrowienia dla Hani Dzierwy. Fajna fotka po wygranym dobiegu na Limanowej ; )


I jeszcze na koniec (a raczej biorąc pod uwagę chronologię posta to na początek) dedykacja dla Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, Sami Wiecie Kogo, Czarnej Pani, proszę nie dąsaj się :*