piątek, 26 września 2014

The Final Countdown

Tegoroczne Mistrzostwa Polski w Klasyku i w Sztafetach rozpoczęły końcowe odliczanie. Sezon 2014 bardzo powoli chyli się ku końcowi, na podsumowania czas nadejdzie jeszcze później. Przed tymi mistrzostwami wciąż jeszcze brakowało tej przysłowiowej „kropki nad i” – trzeciego medalu Mistrzostw Polski w tym sezonie. Mimo to były to pierwsze Mistrzostwa Kraju do których podszedłem wyjątkowo rozluźniony. Mając już za sobą najważniejszą imprezę tej jesieni do klasyka podszedłem na luzie. Po cichu liczyłem, że ta taktyka przyniesie oczekiwany skutek. Jednak…

…moja forma biegowa w trakcie tych mistrzostw była tylko cieniem bardzo dobrej formy, która towarzyszyła mi prawie przez cały rok 2014. Więc nawet nie mam co gdybać, na lepszy wynik po prostu nie było mnie w sobotę stać. Już w trakcie przebiegu na pierwszy punkt przyszła mi do głowy myśl „Biegniesz za wolno, to nie jest tempo na medal mistrzostw Polski” i nie było… Po błędzie na czwórkę, w trakcie przebiegu na piątkę dogonił mnie Dzioba. I tak pokonałem za nim sporą część trasy, by w końcu urwać się trochę i zyskać nad nim kilkadziesiąt sekund (w międzyczasie robiąc błędaska, który pokazał, że ten bieg jak najbardziej nie był zadowalający).

Pierwsza czwórka Mistrzostw Polski:
1.P.Parfianowicz                             64.33
2.K.Wołowczyk                               +7.10
3.M.Dzioba                                     +7.27
4.M.Garbacik                                  +9.54

Sądzę, że ten który obstawiłby przed biegiem taką pierwszą czwórkę nie zarobiłby u bukmachera majątku.

Następnego dnia odbyły się sztafety. Nie ukrywam, że bardzo zależało mi na tym biegu, pomimo że wcześniej było wiadomo, że nasza sztafeta o medale nie będzie walczyć. Nie ukrywam i nie boję się tego głośno powiedzieć, że w pełni usatysfakcjonowałoby mnie tylko pierwsze miejsce na pierwszej, seniorowskiej zmianie. Tylko taki wynik pozwoliłby mi zaliczyć te Mistrzostwa do udanych. 

 *Mapa zapożyczona z bloga Hewiego, zapomniałem odebrać swojej.

Było jednak trochę inaczej. A jak było? Było bardzo ciekawie, pierwsza zmiana znowu przyniosła wiele emocji. Tego dnia znowu fizycznie czułem się delikatnie rzecz biorąc słabo, dlatego starałem się biec z tyłu kontrolując czołówkę. Już na PK1 miałem dłuższe rozbicie, dlatego od początku trzeba było biec mocno, do tego zdarzyło się dłuższe rozbicie na PK5 i to pośrodku na PK8, gdzie bezpowrotnie straciłem kontakt z M.Dutkowskim i W.Dwojakiem. W sumie z pierwszej dziesiątki na międzyczasach miałem najdłuższe rozbicia. Mówi się trudno, choć patrząc na moją dyspozycję biegową i tak nie byłoby raczej szansy pościgać się z nimi na finiszu. Po błędzie na PK 9 do końca było już wszystko jak najbardziej okey. Przybiegłem szósty, z minimalną stratą do 
czołówki:

1. M.Dutkowski                    34.30
2. W.Dwojek                        +0.13
3. R.Owczarek                     +1.10
6. M.Garbacik                      +1.14


I taki wynik tworzy podstawy pod coś więcej. Powołując się na tekst blogaska Tadzia Piłkowskiego i cytując Rafała Owczarka:  "Chciałbym, żeby mojej sztafecie też kiedyś tak klaskali"  - obserwując wczorajszy finisz jakiejś medalowej trójki. Pragnę dodać – też bym chciał. I wiem, że za kilka lat będzie to jak najbardziej możliwe. Dlatego formułuję nowy cel długoterminowy: „Stworzenie złotego teamu do 2018 roku” A co? Warto marzyć!





Na koniec chciałbym podziękować za wspólną walkę Sławkowi. Nasz team w tym roku też był mocny!

Mistrzostwa nie były zbyt udane dla mnie, po obu biegach pozostał niedosyt, ale końcowe odliczanie sezonu 2014 wciąż trwa, a już za niedługo kolejna szansa na „kropkę nad i”, już za 9 dni sztafety sprinterskie, później Mistrzostwa Węgier i na koniec Bieg Niepodległości. W międzyczasie rozpoczynam studia prawnicze na UJ, czym jestem mega zajarany, a perspektywa ponownego kucia na długich rozbieganiach tylko mnie cieszy.

Będzie dobrze! : ) 


czwartek, 18 września 2014

Preparing for Polish Champs part V

Another run on a typical sprint distance terrain was held in Duszniki Zdrój, during Lower Silesia Cup. This time it was extended sprint distance. The run of City Race are interesting form of the competition, which will be held more and more frequently in the Polish Competition. – I think. It was my second sprint race in M21E in this year with all the best competitors. My loss to the best Polish seniors, counting per kilometer, was very similar to the one in the first run. This run was just an average one. But lets go as follows.

When it comes to the sprint run, in my opinion, the result is made up of four major factors:

1)Quality of the chosen options.
2)Speed of choosing options.
3)Lack in hesitations, when approaching the points
4)Physical shape

I know, that all the four elements will have to interact if I want to gain a gold medal in June. For now, I have a lot of lacks, but I still have a great deal of time to work on it. Regarding physical shape, this day I was really tired with my preparations for the World Champs. It was supposed to be like that, so I didn’t much worried about it. Unfortunately some hesitations cropped up, when approaching the two points. I couldn’t notice the second point, and on the 23rd one I ran down, without reading a map. About 5’’ and 25’’ mistakes. Too much, as for a sprint.

The speed of choosing options, especially, at the beginning of the race was a wishful one. The first three points I ran very insecurely a bit as at Polish Champs in Warsaw. I must work on this element, but I know it’s going to get better of time.

The key element of the sprint distance, especially during June competition is quality of choosing options. On the 1st point I ran in the right direction. Left option-270 meters, and right one had 310 meters. About 8’’ mistake. On the fourth point left road was simply shorter. About 5’’ mistake. I chose two more wrong options on point 5 (left was 25 meters shorter) and I made a bad decision on point 7 (left was little shorter, and much faster). I made a mistake on point 10, because I chose a bad option, which I didn’t realize it anyway. On this three points I could have lost about 30 seconds. The last mistake I made on the point 28th. About 8’’ mistake. Additionally, it is still difficult to decide which option was better on point 21 and point 23.









This day I made about 1’30’’ mistake. What’s more my shape was low, and my loss to Pawlak got bigger.

1.B.Pawlak         36.57
2. M.Olejnik       +1.20
3. W.Kowalski   +1.54
6. M. Garbacik    +5.03

Competitors from M20

1.M.Dzioba     41.28
2.M.Garbacik  +0.32
3.P.Ostój         +2.35


In conclusion I can’t be satisfied with this race, but it wasn’t a very bad one either. Now, after World Champs and Polish Champs in the long distance (if my studies let me), I want to focus on sprint distance, and I hope to go for more stages, preparing for Polish Champs!

wtorek, 16 września 2014

Jednak pozytywnie?



Mistrzostwa Świata zaczęły się, a właściwie skończyły dla mnie już w czwartek. Wraz z klubem miałem okazję zorganizować duże zawody dla prawników, podczas których niestety padał deszcz. Nie zadbałem o rzeczy na zmianę i siedziałem mokry przez dość duży okres czasu. Mniejsza z tym. Przez piątek i sobotę odbywała się walka z przeziębieniem, a przede wszystkim swoją głową. Niestety nie udało się, mój wynik mnie bardzo rozczarował. Był to jeden z dwóch biegów górskich w tym roku, który mi nie poszedł. Trochę żal...

 Ładne widoki z trasy:




Wróćmy zatem do samego biegu. Jak wynik nie był pozytywny, to z perspektywy czasu sam bieg będę wspominał jak najbardziej pozytywnie. Stan to jakiego się doprowadziłem, siły które zostawiłem, a przede wszystkim ciągła wola walki sprawiają, że bieg ten na długo pozostanie mi w pamięci. Koło 2,5 kilometra poczułem, że mam dość i jednak do końca dobrze to się nie czuję, przez 6 kilometrów  prawie cały czas szedłem i wyprzedzali mnie kolejni zawodnicy, ale za to ja pokonywałem kolejne góry w swojej głowie. Koło 4 kilometra szczerze chciałem już zejść, ale to się nie mogło tak skończyć. Nie miałem siły myśleć o niczym, nawet o swoich motywatorach. Liczyło się tylko to co jest tu i teraz. Teraz trzeba było walczyć dalej, ostatni kilometr był heroiczną walką z Meksykaninem o 45 miejsce... On caly czas biegł, jak caly czas szedłem, wygrał 3 sekundy…Tak zimno na mecie nie było mi jeszcze nigdy,  tak źle chyba się też jeszcze nie czułem. To było jednak pozytywne : )




Z pewnością Mistrzostwa Świata były dla mnie wspaniałym przeżyciem i będą bardzo cennym doświadczeniem. Na tak zorganizowanej imprezie jeszcze nigdy nie byłem, z tak dobrymi rywalami się jeszcze nigdy nie ścigałem. A o to garść ciekawostek z Mistrzostw Świata w Casette di Massa.

- złotym medalistą w juniorach został Philip Kipyego z Ugandy, którego rekord życiowy na 5km jest lepszy od rekordu polski słynnego Malinowskiego, o którego kilometrarzu opowiadał coach z Pabianic na obozie w Żelazku w 2011 i wynosi 13:16.92.
- zająłem 46 miejsce z 72 zawodników, którzy wystartowali, tracąc do zwycięzcy ponad 11 minut. Drużynowo wśród juniorów Polska była dziewiąta.
- orientacyjny Mistrz Świata z Bułgarii z dystansu sprinterskiego Tim Robertson był 32, pokonał mnie o 2:33.
- Na szóstym kilometrze mijał mnie Turek, jak patrzę teraz na wyniki to jest niemożliwe by tak późno mijał mnie jakiś Turek. O co chodzi?
- Najbardziej bolesna statystyka. Na tej samej trasie lepszy ode mnie czas uzyskało 21 seniorek…

Podsumowując. Z mojego wyniku zadowolony nie jestem. Nie chciałem pojechać tylko na wycieczkę i wiem, że w Biegach Górskich stać mnie na dużo, dużo więcej. Jednak obiecuję, że jeszcze wrócę i w seniorach będę dużo mocniejszy i będę pamiętać, że podczas najwyższej formy trzeba najbardziej o siebie dbać! A same mistrzostwa będę wspominał jednak pozytywnie.

poniedziałek, 8 września 2014

Preparing for World Champs



Przygotowania do Mistrzostw Świata trwały właściwie dwa tygodnie, zbyt mało by móc powiedzieć że jestem dobrze przygotowany, ale…*

Po wszystkich perypetiach związanych z GPS-em byłem niezmiernie zadowolony z pierwszego treningu wykraczającego poza tętno rozbiegania. Lekki zakresie nad Wisłą był przede wszystkim bardzo ważnym znakiem dla mojej głowy, która zaczęła Patrzeć Pozytywnie. Po południu, jeszcze biegałem sześć setek, na pobudzenie. Organizm budził się ze snu czeskiego.


Piątkowy trening to już prawdziwa uczta. To co górskie niedźwiedzie lubią najbardziej! 6x1’ podbiegu, konkretnego podbiegu, by później zmierzyć się w mocnym drugim zakresie ze sprawdzianem biegowym, który biegaliśmy w marcu 2013. Oczywiście większość pod górę. Byłem przyjechany podbiegami, nie szedłem go na 100 %, słońce dawało popalić, a mimo to… Udało się wynik poprawić o 10 sekund. Zacząłem patrzeć pozytywnie!




Piątkowy trening dał się we znaki, dlatego kolejne treningi opierały się na rozbieganiach, z których najciekawsze było to sobotnie, odpowiedź dlaczego już sobie daruję. We wtorek miałem przyjemność biegać rozbieganie po „pętli trenera Burzy” i obserwować jak młodzi adepci biegu na orientację radzą sobie na mapie wawelowskiej. Brawo Natalia, Toporek do poprawki : )




Kolejny mocny trening przypadł na środę. Areną górskiego rzeźbienia był Las Cygański w Bielsku-Białej. Nadaję się do tego idealnie! Lupek dał mi traskę, którą miałem przebiec 2 razy. 2 x po 3 kilometry – około 6. Z uwagi na to, że jestem wyjątkowo leniwym zawodnikiem pętla została pokonana tylko raz. Była to prawdziwa górska pętla, dobry trening, patrzę pozytywnie




W czwartek kolejne rozbieganie, tym razem z przebieżkami 8x30’’. Dzień ten jest warty podkreślenia, ponieważ został pobity mój nieoficjalny rekord życiowy w truchcie na 10 kilometrów – 44:43.


A w weekend miałem okazję uczestniczyć w zawodach – Lower Silesia Cup. Pierwszego dnia przegrałem ponad 14 minut z wciąż biegającym w innej lidze Bartkiem Pawlakiem. Około 7 minut straty wynikło z błędów (może więcej), 2-3 minuty pewnie dostałem biegowo, no i myślę, że z 5 minut na technice biegu po tym lesie !!! Oj tak, to moim zdaniem był kluczowy element, którego zabrakło u mnie w sobotę. A tak poza tym, były fajne fragmenty, jak ten pomiędzy PK 3, a PK 7, biegłem wtedy naprawdę pewnie. Fajnie się tak patrz na tego GPS-a, może kiedyś będę w stanie ścigać się jak równy z równym z tymi Panami : ) ?



Oprócz tego niestety często podczas biegu towarzyszyło mi uczucie odwrotne do uczucia flow, czyli uczucie pizdy, które charakteryzuje się z tym, że myślisz „Co ja tutaj robię?”, potykasz się o własne nogi, nie potrafisz się skupić na biegu, tylko ciągle w głowie Ci "dupa Maryni”. Apogeum tego uczucia przypadło na PK 16-19. Tam udalo mi się dogonić Mariana z Pabianic, który mnie trochę podratował, później już mi się udało bardziej skoncentrować i poza debilnym wariantem na PK 24, było już naprawdę ok. Na mecie myślałem, że będę 100 lat za wszystkimi, a okazało się, że byłem tylko 100 lat za Bartkiem, co mnie zdziwiło, ale też poniekąd ucieszyło.


1.B.Pawlak       58.38
2. M.Olejnik   +10.47
3. M.Dzioba    +12.04
4.W.Kowalski  +12.23
5.M.Garbacik  +14.26

Tego samego dnia odbyła się górska premia, którą nie ukrywam chciałem wygrać, tym razem Ł.Gryzio okazał się lepszy, sporo lepszy, graty! A następnego dnia odbył się sprint, który zostanie dokładniej przeanalizowany w osobnym poście. Tego dnia już świeżości totalnie brakowało, ale miało prawo brakować. Nie popadam w hurraoptymizm, ale patrzę pozytywnie



Do tego doszło sporo małych błędów i uzbierała się spora strata do absolutnej krajowej elity. Mimo to jestem zadowolony z tego weekendu, a przede wszystkim z ostatnich 2 tygodni. W tym tygodniu już pora na zluzowanie, a już w tą niedzielę pragnę się… 


Przede wszystkim będę korzystał z różnych motywatorów, w tym z mojej „koki”. Pozdrowionka dla niej : ) Patrzę pozytywnie.
*…myślę, że będzie dobrze, bo jest dobrze!


piątek, 5 września 2014

Preparing for Polish Champs part IV


During Grand Prix Silesia I took part in the next sprint distance. Even if, the arena of this competition was a forest and this race in any way wouldn’t remind me this what is waiting for me in June, I wanted to take this race very seriously. In addition it was one of the three races, during this competition, in which I had to run fast, unfortunately it was the only one, which wasn’t good for me.
 
I’m glad with the beginning of this race. Mistake on the fourth point didn’t cost me a lot, and what’s more, it didn’t disturb the good rhythm of my race. But unfortunately on the point 11 and 12 I made childish mistakes. Being so old, one still makes mistakes like a child. 

On the 11th point I ran behind some old folks, not looking at the map. “Maybe it would be mine” – I thought. But it wasn’t. On the 12th I should have paid attention to probably the most difficult point of my race. However,  after earlier mistake, I got pissed off with myself, and accelerated. It must have finished badly. Running without rhythm always finishes badly.

I ran to the finish with no more mishaps, at quite a good speed. Although my losses after middle of the route had decided that my race wasn’t particularly successful. People are learning all life long.

 
   1.    M.Garbacik    15.38       
  2.     M.Chemlar     +1.15    
  3.      C.A. Del Prieto +1.20