wtorek, 16 września 2014

Jednak pozytywnie?



Mistrzostwa Świata zaczęły się, a właściwie skończyły dla mnie już w czwartek. Wraz z klubem miałem okazję zorganizować duże zawody dla prawników, podczas których niestety padał deszcz. Nie zadbałem o rzeczy na zmianę i siedziałem mokry przez dość duży okres czasu. Mniejsza z tym. Przez piątek i sobotę odbywała się walka z przeziębieniem, a przede wszystkim swoją głową. Niestety nie udało się, mój wynik mnie bardzo rozczarował. Był to jeden z dwóch biegów górskich w tym roku, który mi nie poszedł. Trochę żal...

 Ładne widoki z trasy:




Wróćmy zatem do samego biegu. Jak wynik nie był pozytywny, to z perspektywy czasu sam bieg będę wspominał jak najbardziej pozytywnie. Stan to jakiego się doprowadziłem, siły które zostawiłem, a przede wszystkim ciągła wola walki sprawiają, że bieg ten na długo pozostanie mi w pamięci. Koło 2,5 kilometra poczułem, że mam dość i jednak do końca dobrze to się nie czuję, przez 6 kilometrów  prawie cały czas szedłem i wyprzedzali mnie kolejni zawodnicy, ale za to ja pokonywałem kolejne góry w swojej głowie. Koło 4 kilometra szczerze chciałem już zejść, ale to się nie mogło tak skończyć. Nie miałem siły myśleć o niczym, nawet o swoich motywatorach. Liczyło się tylko to co jest tu i teraz. Teraz trzeba było walczyć dalej, ostatni kilometr był heroiczną walką z Meksykaninem o 45 miejsce... On caly czas biegł, jak caly czas szedłem, wygrał 3 sekundy…Tak zimno na mecie nie było mi jeszcze nigdy,  tak źle chyba się też jeszcze nie czułem. To było jednak pozytywne : )




Z pewnością Mistrzostwa Świata były dla mnie wspaniałym przeżyciem i będą bardzo cennym doświadczeniem. Na tak zorganizowanej imprezie jeszcze nigdy nie byłem, z tak dobrymi rywalami się jeszcze nigdy nie ścigałem. A o to garść ciekawostek z Mistrzostw Świata w Casette di Massa.

- złotym medalistą w juniorach został Philip Kipyego z Ugandy, którego rekord życiowy na 5km jest lepszy od rekordu polski słynnego Malinowskiego, o którego kilometrarzu opowiadał coach z Pabianic na obozie w Żelazku w 2011 i wynosi 13:16.92.
- zająłem 46 miejsce z 72 zawodników, którzy wystartowali, tracąc do zwycięzcy ponad 11 minut. Drużynowo wśród juniorów Polska była dziewiąta.
- orientacyjny Mistrz Świata z Bułgarii z dystansu sprinterskiego Tim Robertson był 32, pokonał mnie o 2:33.
- Na szóstym kilometrze mijał mnie Turek, jak patrzę teraz na wyniki to jest niemożliwe by tak późno mijał mnie jakiś Turek. O co chodzi?
- Najbardziej bolesna statystyka. Na tej samej trasie lepszy ode mnie czas uzyskało 21 seniorek…

Podsumowując. Z mojego wyniku zadowolony nie jestem. Nie chciałem pojechać tylko na wycieczkę i wiem, że w Biegach Górskich stać mnie na dużo, dużo więcej. Jednak obiecuję, że jeszcze wrócę i w seniorach będę dużo mocniejszy i będę pamiętać, że podczas najwyższej formy trzeba najbardziej o siebie dbać! A same mistrzostwa będę wspominał jednak pozytywnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz