czwartek, 1 września 2016

Wawel Cup 35.

Na blogasku Cycerona nie może braknąć, choćby małej wzmianki o tegorocznym Wawel Cup. Tym razem daruję sobie „enjoy orieentering” i „the biggest competition in Poland”, postaram się jednak z prywatnego punktu widzenia spojrzeć na parę aspektów tej imprezy. (Której to organizacja niewątpliwie była dla mnie ważnym zadaniem i sporym wyzwaniem).

Planowanie&Realizacja&Reagowanie

Dla mnie trzy słowa klucze potrzebne do zorganizowanie imprezy na takim poziomie. Wszystko wcześniej musi być dokładnie zaplanowane i przemyślane, krok po kroku należy realizować zadania… a w razie wypadku umieć zareagować. Jak to wyszło w tym roku? Nie mnie to oceniać, zapytajcie ludzi co biegali : ) Ja dziś chciałbym podzielić się z Wami przemyśleniami na kilka tematów.

Zespół

Gdyby nie zespół ludzi, ludzi z zapałem do pracy, ale też dużej grupy ludzi ze sporym doświadczeniem nie można byłoby mówić o zorganizowaniu takiej imprezy. Jako kierownik miałem za zadanie spiąć to wszystko jedną klamrą. Ale to zespół był organizatorem tych zawodów, jednostka bez zespołu byłaby niczym! Dlatego też jednym z celów na te zawody było utrzymywanie dobrej atmosfery w zespole organizacyjnym. Można było usłyszeć „Za rok nie chcę biegać Wawelu, fajniej być organizatorem”. Miło mi stwierdzić, że atmosfera w zespole była bardzo dobra! Jeszcze raz dziękuję wszystkim, byliście świetni!


Teren

Bardzo istotne dla mnie było, aby tereny na Wawel Cup były różnorodne. Zawodnicy mogli biegać po jarach Bronaczowej, mieście królów Polski i malowniczym terenie Doliny Racławki. W kolejnych latach chciałbym kontynuować ten pomysł, dawać zawodnikom możliwość biegania w różnych terenach. Jak zwykle nad całością przygotowań od strony leśnej czuwał trener Włodzimierz. Dzięki trenerze i wszystkiego dobrego z okazji urodzin!


Spikerka

W tym roku, podobnie jak na Wawel Cup 34. (przejmując w spadku schedę po Sławku (którego serdecznie pozdrawiam)), miałem okazję pracować na mikrofonie. Myślę, że pomiędzy opiniami „Już mam dość, przez 5 dni musiałem tego słuchać”, a „najlepszy spiker w kraju” prawda leży gdzieś po środku. Zdecydowanie mogę popracować nad tym co i jak mówić, a przede wszystkim włączać coraz więcej angielskiego.


Frekwencja

Celem na ten rok było przekroczenie 600 zawodników, a marzyło mi się ponad 700. Niższą frekwencję uważam za swoją małą porażkę, jednak jak co roku wystartowało w zawodach około 500 zawodników. Cieszy bardzo duża liczba obcokrajowców, martwi spadek zainteresowania imprezą w kraju. Wnioski już wyciągnięte, działamy dalej.

Wizja

I może to zabrzmi zbyt górnolotnie, ale mam wizję, za parę lat, imprezy na 1000 osób, największej imprezy w kraju, na którą przyjeżdżają ludzie z zagranicy. Imprezy rozgrywanej w ciekawych terenach, na dobrych mapach, z doskonałą wakacyjną atmosferą. Może kiedyś ta liczba pęknie, może na Wawel Cup znów będzie biegać tyle osób co za dawnych, wojskowych czasów. 

I na sam koniec chciałbym przytoczyć jeden cytat zasłyszany lub wyczytany nie wiem gdzie. „Na Waszej imprezie zawodnik czuł się podmiotowo, w przeciwieństwie do Grand Prix Polonia”. Osobiście bardzo ucieszyła mnie ta opinia, gdyż zależało mi na tym by każdy zawodnik czuł się wyjątkowo, by docenić każdego pracownika. To my wszyscy razem zawodnicy i organizatorzy tworzymy Wawel Cup!

Dziękuję wszystkim zawodnikom za udział i mam nadzieję do zobaczenia za rok!

kierownik Wawel Cup 36.
Michał Garbacik

i kilka fotek na koniec, te uśmiechy pokazują, że chyba było fajnie :)






i kawałek na koniec!


2 komentarze: