Przerwa w blogaskowaniu była na tyle długa, że część
czytelników zapewne wrzuciła już blog Cycerona do kosza z napisem „wygasłe”.
Nie była jednak spowodowana jednym konkretnym powodem, acz szeregiem różnych
czynników.
- ilość postów na blogasku jest odwrotnie proporcjonalna do
formy zawodnika
- Wawel Cup (o którym szerzej w odrębnym poście)
- dwie sesje
- o raz fakt, że wydarzeń było tak dużo iż nie wiedziałem od
czego zacząć...
- ...a wraca się zawsze ciężej!
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że moje teksty dość często
mogliście poczytywać na wawelcup.pl i wawelbno.pl. Nie miały one jednak nic
wspólnego ze „sztuką”. Były raczej czymś w rodzaju rzemieślniczej pracy.
Teksty, w których znajdują się serce, dusza i uj jeszcze wiem co znajdziecie
tutaj.
I oczywiście po długiej przerwie wraca się zawsze ciężko.
Dziś jednak nie wracam jak ten Odys (wciąż do formy życiowej oraz nawet do takiej,
która sprawia mi przyjemności z trenowania jest mi bardzo daleko), ale raczej jak ten
biblijny syn marnotrawny. Do formy sportowej wraca się niełatwo, zwłaszcza po
trzy i pół miesięcznej przerwie od trenowania oraz nie będąc wciąż w pełni
zdrowy, jednak mam nadzieję, że szybko wrócę do formy pisarskiej. Ach ta
skromność.
Konkretnego harmonogramu notek jeszcze nie znam, na pewno
będę chciał wrócić do kilku wydarzeń z ostatnich 4 miesięcy, które z uwagi na
moją blogaskową przerwę zostały ominięte. Jeśli chcecie wiedzieć jak po raz
pierwszy w życiu startuje się na MP bez żadnych oczekiwań, jak zorganizować
największe zawody w Polsce oraz jak w Czechach można dostać NKL-a zapraszam do
czytania tegoż blogaska.
Jeszcze EYOC-owa foteczka, która mam nadzieję zachęci Was do
czytania kolejnych postów:
Wracając jeszcze do mojego biegania, to wciąż jestem tam
gdzie te szczoteczki do zębów w jednym kawale. Niemniej jednak od trzech
tygodni regularnie biegam, od jutra wracam na plany trenera i mam nadzieję, że
za jakiś czas jeszcze coś z tego będzie : )
I na koniec dedykacja, dla tych którzy również w tym
tygodniu wracają czy to z Norwegii, czy to z Wrocławia. Panowie, jesteśmy wciąż
młodzi! Czas na powrót starego "wunder timu".
klikam like i czekam
OdpowiedzUsuń