Choć alternatywny tytuł notki mógłby brzmieć „Wsiadaj, ku*wa
nie ma gazu”, nawiązując do jakże potrzebnej do biegania energii i braku
odpowiedniego paliwa na pewnej stacji benzynowej. Kolejny alternatywny tytuł
ultralongowych rozważań mógłby brzmieć „Long Champs” – nawiązywałby do nazwy
Mistrzostw Polski w Długodystansowym Biegu na Orientację oraz do nazwiska
pewnej znanej na całą Europę rodziny prawników.
However, przejdźmy już do meritum sprawy, czyli do samego
nieprzygotowania. Szczerze powiedziewaszy z rozrzewnieniem wspominam
drugo-licealne czasy gdzie przed lekcjami fizyki, chemii i języka polskiego
zawsze toczyły się rozmowy:
- Masz jeszcze np? Bo ja chyba jeszcze mam jedno, w sumie
nie wiem. Pier*Olę zgłaszam.
- Zgłaszasz np? Kurde jak zgłaszasz to ja też muszę zgłosić,
bo na pewno mnie spyta.
- O widzę, że pan Kozieł trzecią enkę zgłosił, chyba będzie
musiał przesadzać kwiatki.
Tak to już w życiu bywało, że nie zawsze na każdą lekcję
udało się przygotować, tak samo nie na każde zawody udało się przygotować.
Analizując moje treningi z ostatnich ponad 50 dni przed ultra-longiem należy
zauważyć, że najdłuższy z nich wynosił 90 minut, a najdłuższym „biegiem w
zakresie” był Middle w Lasku Wolskim. Zaiste harde przygotowania, ale
Przed longiem czułem się dobrze. Byłem nastawiony na walkę,
miałem następujące założenia: biec
pewnie, wykorzystywać ścieżki i pewne elementy (wypatrywać je z daleka, bo las
jest czysty), szanować siły (trzymać się z tyłu, pić na każdym wodopoju,
nie szarpać).
Wszystkie jednak założenia poszły wpiździec zaraz po
starcie. Miałem problem z nadążeniem za resztą już na jedynce. Ewidentnie
fizycznie to nie był mój dzień. Po pierwszym motylku już umierałem, na
jedenastce już zastanawiałem się kiedy spuścić Radzia ze sztywnego holu. Może
jeszcze jeden, dwa punkty. Opracowałem już swoje warianty na drugiego motylka,
gdy okazało się że motorniczy znów ma tego samego motylka. I tak już się stało,
iż gdyż wytrzymałem za nim całą trasę. Nie ukrywam, że trochę mnie to
kosztowało, ale dzięki temu mogłem podziwiać:
ładne i szybkie juniorki
Silnych i wytrwałych weteranów
Oraz najlepsze w kraju seniorki
Reasumując szkoda, że czułem się aż tak słabo. Gdybym czuł
się lepiej biegowo, z pewnością próbowałbym tego dnia biec na orientację wraz z
motorniczym, a nie jedynie przyglądać się jak Radzio zapitala po lesie. Nie
ukrywam, momentami nie wiedziałem co się na mapie działo. I tak świetny czas mógłby być jeszcze lepszy o jakieś 4 minuty. Gratki dla zwycięzców
męskich kategorii, którzy potwierdzili swoją dominację w tej części sezonu
(Kacper, Frycu i Radek wygrali na crossie i wygrali na ultralongu). A i tego dnia Paulinka zdobyła pierwszy indywidualny medal mistrzostw Polski seniorek. Simply the Best! Szkoda, że spóźniłem się jakieś 50 sekund i nie miałem okazji tego zobaczyć!.
Wypadałoby na pisać coś mądrego na koniec, cóż, however,
jestem zadowolony z medalu, zadowolony z walki, wynik zdecydowanie lepszy niż
gra!
1. R.Piotrowski 114.03
2. M.Garbacik +1.00
3. K.Rzeńca +4.40
I zostało 6 tygodni do Mistrzostw, może nie będę zgłaszał
kolejnego np. (w końcu można zgłosić tylko jedno w sezonie).
A i piosenka z dedykację dla moich stóp. Czas liże i zabija
rany!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz