czwartek, 16 kwietnia 2015

Zgłaszam nieprzygotowanie

Choć alternatywny tytuł notki mógłby brzmieć „Wsiadaj, ku*wa nie ma gazu”, nawiązując do jakże potrzebnej do biegania energii i braku odpowiedniego paliwa na pewnej stacji benzynowej. Kolejny alternatywny tytuł ultralongowych rozważań mógłby brzmieć „Long Champs” – nawiązywałby do nazwy Mistrzostw Polski w Długodystansowym Biegu na Orientację oraz do nazwiska pewnej znanej na całą Europę rodziny prawników. 

However, przejdźmy już do meritum sprawy, czyli do samego nieprzygotowania. Szczerze powiedziewaszy z rozrzewnieniem wspominam drugo-licealne czasy gdzie przed lekcjami fizyki, chemii i języka polskiego zawsze toczyły się rozmowy:

- Masz jeszcze np? Bo ja chyba jeszcze mam jedno, w sumie nie wiem. Pier*Olę zgłaszam.
- Zgłaszasz np? Kurde jak zgłaszasz to ja też muszę zgłosić, bo na pewno mnie spyta.
- O widzę, że pan Kozieł trzecią enkę zgłosił, chyba będzie musiał przesadzać kwiatki.

Tak to już w życiu bywało, że nie zawsze na każdą lekcję udało się przygotować, tak samo nie na każde zawody udało się przygotować. Analizując moje treningi z ostatnich ponad 50 dni przed ultra-longiem należy zauważyć, że najdłuższy z nich wynosił 90 minut, a najdłuższym „biegiem w zakresie” był Middle w Lasku Wolskim. Zaiste harde przygotowania, ale

Przed longiem czułem się dobrze. Byłem nastawiony na walkę, miałem następujące założenia:  biec pewnie, wykorzystywać ścieżki i pewne elementy (wypatrywać je z daleka, bo las jest czysty), szanować siły (trzymać się z tyłu, pić na każdym wodopoju, nie szarpać).



Wszystkie jednak założenia poszły wpiździec zaraz po starcie. Miałem problem z nadążeniem za resztą już na jedynce. Ewidentnie fizycznie to nie był mój dzień. Po pierwszym motylku już umierałem, na jedenastce już zastanawiałem się kiedy spuścić Radzia ze sztywnego holu. Może jeszcze jeden, dwa punkty. Opracowałem już swoje warianty na drugiego motylka, gdy okazało się że motorniczy znów ma tego samego motylka. I tak już się stało, iż gdyż wytrzymałem za nim całą trasę. Nie ukrywam, że trochę mnie to kosztowało, ale dzięki temu mogłem podziwiać:

ładne i szybkie juniorki




Silnych i wytrwałych weteranów






Oraz najlepsze w kraju seniorki




Reasumując szkoda, że czułem się aż tak słabo. Gdybym czuł się lepiej biegowo, z pewnością próbowałbym tego dnia biec na orientację wraz z motorniczym, a nie jedynie przyglądać się jak Radzio zapitala po lesie. Nie ukrywam, momentami nie wiedziałem co się na mapie działo. I tak świetny czas mógłby być jeszcze lepszy o jakieś 4 minuty. Gratki dla zwycięzców męskich kategorii, którzy potwierdzili swoją dominację w tej części sezonu (Kacper, Frycu i Radek wygrali na crossie i wygrali na ultralongu). A i tego dnia Paulinka zdobyła pierwszy indywidualny medal mistrzostw Polski seniorek. Simply the Best! Szkoda, że spóźniłem się jakieś 50 sekund i nie miałem okazji tego zobaczyć!.

Wypadałoby na pisać coś mądrego na koniec, cóż, however, jestem zadowolony z medalu, zadowolony z walki, wynik zdecydowanie lepszy niż gra!

1. R.Piotrowski     114.03
2. M.Garbacik        +1.00
3. K.Rzeńca            +4.40

I zostało 6 tygodni do Mistrzostw, może nie będę zgłaszał kolejnego np. (w końcu można zgłosić tylko jedno w sezonie).


A i piosenka z dedykację dla moich stóp. Czas liże i zabija rany!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz