W jednym poście wspomniałem, że napiszę kilka słów o
tegorocznej maturze. Niewątpliwie miała być ona ważnym wydarzeniem, swego
rodzaju wyzwaniem/zawodami. Daruję sobie jednak rzucanie frazesami, że łatwo
można pogodzić szkołę, z treningami itp. Z pewnością można, ale może trzeba mieć w głowie trochę więcej : ) Jedno jest pewne gdybym nie biegał to na pewno nie uczyłbym się więcej, a bieganie daje mi więcej satysfakcji, nawet niż matematyka. Wyniki, które dostaliśmy pod koniec
czerwca okazały się dla mnie dość sporym rozczarowaniem, zwłaszcza 86% z mojej
ukochanej rozszerzonej matematyki… Porażka. Ale narzekanie jest zabronione, bo
przecież:
Cóż, to tylko bukiet zwykłych róż…
Po wynikach matur nadszedł czas na pierwszy po okresie roztrenowania start. Postanowiłem w lipcu trochę (3 razy)
postartować sobie w Biegach Górskich. Na pierwszy rzut poszła kolejna edycja
Pereł Małopolski. Tego dnia czułem się wyjątkowo dobrze, pobiegłem dość mocno,
przybiegłem pierwszy, same pozytywy : ) Mówiąc jeszcze coś pozytywnego,pozytywnego warto wspomnieć o atmosferze, która panuje na
tym cyklu. Na Perłach oprócz biegów na 10km i 21km
prowadzone są zawody Nordic Walking, dodatkowy bieg na 3kilometry, czy biegi
dla dzieci. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Pod tym linkiem, znajduje się
relacja z zawodów, która dobrze oddaje jakim wydarzeniem są Perły Małopolski.
Już nie po raz pierwszy i z pewnością nie po raz ostatni moje nazwisko zostało
pomylone. Ale nie obrażam się, bo przecież:
Cóż, to tylko bukiet zwykłych róż…
W tą niedzielę odbył się, szumnie zapowiadany w poprzednim
poście, bieg Limanowa Forrest. Tym razem, w przeciwieństwie do biegu na
Perłach, chciałem się wyjątkowo zniszczyć. Jeśli chodzi o pozytywy po tym
biegu, śmiało mogę powiedzieć, że to założenie zrealizowałem w 150%. W 150%, bo
może trochę nawet przegiąłem, w takim stanie nie byłem jeszcze nigdy. Jednak
lód na głowie, chłodna woda i przede wszystkim pomoc miłych pań pozwoliły mi w
końcu wstać o własnych siłach. Co było tego główną przyczyną? Przede wszystkim
fakt, że moja chora ambicja kazała mi rozpocząć tempem medalistów Mistrzostw
Polski Seniorów z tego roku. Po kilometrze to kosztowało bardzo dużo. Byłem taki malutki. Czułem
się jak szmata… Być może, gdyby nie ten początek to byłbym w stanie przybiec na
5, 6 miejscu w OPEN, a tak to pozostało mi 9 miejsce w OPEN, 1 w juniorach i
lekkie rozczarowanie. Ale nie narzekamy, bo przecież:
Cóż, to tylko bukiet zwykłych róż…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz