poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Lipiec 2018 - przeżyjmy to jeszcze raz!

Blogasek na przestrzeni lat ciągle się zmienia ("Świat wokół ciebie się zmienia, zmieniają się pory roku. Stopy twe więzi ziemia, a oczy magia obłoków"). Zmienia się przede wszystkim jego tematyka - dziś już nie jest opowiadaniem o przygodach ambitnego (acz niezbyt skutecznego) biegacza. Więcej można znaleźć tu wszelkiego rodzaju 'działaczowskich zabaw' czy relacji. Niezmiennie pozostaje on jednak miejscem, gdzie lubię bawić się językiem, sypać żarcikami i dawać upust różnego rodzaju przemyśleniom i emocjom. Mało na tym blogu można znaleźć typowej prywaty (w tym poście będzie więcej). Jednak niewatpliwie jest on takim moim pamiętnikiem (w tym wypadku publicznym pamiętnikiem) - miejscem do którego po pewnym czasie lubię wracać i uśmiechać się do monitora. W związku z tym czas na krótka opowieść o lipcu, opowieść do której z radością będę wracał.

Jadąc 31 lipca z Tomkiem na siłownię (tak, tak - to jest aktualnie główny cel sportowy Michasia), nawiązała się nastepujaca wymiana zdań:
MG - Zostało jeszcze 5 godzin najbardziej z******tego miesiąca w moim życiu.
TL - To podejrzane, coś jesteś za bardzo szczęśliwy.

I tak właśnie trochę było/jest ;) - jeżeli istnieje czasoprzesteń i zostanie kiedyś wynaleziony wehikuł czasu to lipiec 2018 będzie tym miesiącem, do którego na pewno będę chciał się z powrotem przenieść! 

I tak analizując "na chlodno", co ten miesiąc stworzyło mogę powiedzieć o trzech czynnikach - marzenie (które udało się spełnić i któremu poświęcone zostały trzy poprzednie posty), miejsca (o których szerzej poniżej - nie może zabraknąć foteczek, hehe), ale przede wszystkim LUDZIE (bez nich marzenia, miejsca i wszystko pozostałe byłoby raczej bezsensowne...  

Zapachniało nową filozofią? - to super, cyconizm - czyli filozofia Cycerona II Młodszego ewoluuje, jak wszystko z resztą na tym świecie ;) Zatem dla rozluzienia pierwsza porcja foteczek - miejsca!









Wracając do ludzi, z nimi wiążą się emocje, wspomnienia - wspomnienia, do których z przyjemnością będę wracał. Zatem nie będąc zbyt wylewnym, ale zakreślając pewne historie dla wtajemniczonych czytelników i siebie w przyszłości, opiszę w podpunktach (specjalna dedykacją dla tych, którzy lubią jak wszystko wypisuję w podpunktach :*) czego w przeciągu lipca 2018 (i na  początku sierpnia) nie zabrakło!

Nie zabrakło:

-8 dni, w których nie wiedziałem jak się nazywam, w czasie których nie bardzo było kiedy usiąść i pozbierać swoje myśli. Lubię takie dni! Zwłaszcza jeżeli tak się kończą!


-wspólnego piwa ze starszą z moich młodszych sióstr, które w pewnych okolicznościach jest naszą świecką tradycją! Kasiu, cieszę się że wracasz do biegania, dużo szczęścia! 


-kibicowania młodszej siostrze, kuzynom Polish National Team, Terce i w sumie każdemu kto przebiegał na JWOCu :D To już drugi JWOC w mojej karierze!



-długich dyskusji, śmiechów i bardzo pozytywnych wspólnych wspominek z dawną przyjaciółką, podróżniczką oraz przyszłą kognitywistką, która w przyszłości będzie rozgryzać nasze mózgi! Jeszcze raz dziękuję za świetną gościnę! Tym razem z uwagi na to, że przyjaciółką nie przepada za zdjęciami, publikuję fotkę przedstawiającą sympatyczne szwajcarskie krówki, które stanęły nam na drodze podczas naszej górskiej wycieczki. Pozdro mordeczki, żyjcie szczęśliwie!


-zachodów słońca, śpiewów (a raczej darcia ryja), tańców i dyskusji filozoficznych w Porto! Piotrze, również dziękuję za gościnę i wprowadzenie w tajniki erasmusowego życia! Widzimy się na półmaratonie #biegamdlaWiktoriiteam! - More info soon ;)


-posiedzeń przy winie w różnych okolicznościach i o różnych porach ad1 - kolacja, ad2 - godziny śniadaniowe.

Zdjęcie numer 1 - tak nie nalewa się wina :( #Interlaken
Zdjęcie numer 2 - wino z kartonu nie takie straszne! #Porto


-imprezek z młodzieżą, gdzie na jednej próbowałem sobie wmówić, że mam 17 lat, a na drugiej przyjąłem rolę tu cytat ''trzydziestoletniego zgreda opowiadającego o życiu". Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku. Na działce w Gorzędowie rozegrane zostały również zawody na orientację - w których zająłem drugie miejsce, pokonując trzech reprezentantów Polski na JWOC. Forma nie taka zła!


PS1

Martuś, 100 lat, bądź szczęśliwa. Jak najwięcej wspólnych podróży ciężarówką! Twoje urodziny i pasowanie przejdą do historii!

PS2

Wciągnięty bamboch ze zdjęcia wkrótce zniknie!

-wesołej podróży na Limanową (z Bartkiem i Kasią) i jeszcze weselszej podróży powrotnej (Kasia, Ty wiesz!). Sama Limanowa w moim wykonaniu otarła się o czwartą ligę. Niewątpliwie będzie jednak niezapomniana. Niecodziennie pije się wodę z brudnego strumyka #przygoda.

-kolejnego już pogodzenia się z legendarnym Olkiem! #wczorajwróg #dziśprzyjaciel

-wielu rozbiegań i regularnego chodzenia  z Tomkiem na siłownię. Siłownia na Lindego to nowe miejsce, gdzie bardzo lubię spędzać czas.

-wspólnego wyjścia z Listningiem na kawę (tym razem nie do Sturbucksa) :D



-ogromnej wtopy w Złotym Potoku i wykazania, że niekiedy jestem straszną pierdołą - jest nad czym pracować. Pani Aniu, przepraszam po raz drugi!

-Biegu Wschodzącego Słońca, podczas którego Michaś przypomniał sobie, że jednak jest prawdziwym góralem. Spokojny początek i ciągle rozpędzanie się sprawiły, że czułem ogromną przyjemność z biegania. Siły rozłożyłem chyba aż za dobrze, gdyż ostatnie 1,5 kilometra to już nie był bieg/mocny marsz tylko wręcz skakanie po skałach. 7. miejsce w OPEN i duża satysfakcja z powrotu na mój ulubiony szczyt. Myślę jednak, że przyjemniejsze od samego biegu było kontemplowanie chwil tam na górze. Beautiful day!


Nie zabrakło również nocy na lotnisku, samotnych wędrówek po górach, czy długich podróży w busach - momentów kiedy mogłem pobyć sam ze sobą i analizować różne rzeczy. Jest dużo różnych planów życiowych, również tych związanych z organizacją imprez sportowych. Powstają harmonogramy, będzie się działo ;)

PS1

To jest pierwszy historyczny post na blogaska napisany na telefonie. No cóż pomału zaczynam "gonić świat"!

PS2

Pozdrowienia dla wszystkich ludzi, z którymi miałem okazję spędzić czas w lipcu 2018.

PS3

Pozdrowienia z #roadtoWOC. Długie podróże sprzyjają pisaniu długich tekstów. Podziękowania  rownież dla Cyglerków za miłą gościnę!


PS4

Narzekamy czasem na Polskę i Polaków, a tak wygląda ulica pod klubem w Porto o 6 rano. Wstyd i chamstwo!



PS 5

Jak za dawnych, dobrych lat dedykacja muzyczna dla mojej starszej siostry. Uwaga cover!


PS 6

Na koniec buziaczek z Porto dla wszystkich fanów i (FANEK) blogaska. Udanego sierpnia!



2 komentarze:

  1. Jak otworzyć dedykację muzyczną? Plik jest .mp4, ale ma 80kB i wygląda na foteczkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. PS 7
    W normalnych krajach nikt się nie wstydzi i oburza na syf po balowaniu, który i tak jest potem sprzątnięty przez odpowiednie miejskie służby.

    OdpowiedzUsuń