piątek, 22 stycznia 2016

O blogaskowaniu

Podziękowania dla Tadeusza za nadanie (prawdziwego, bądź nie) tytułu skłaniają mnie do trochę głębszej, acz nie do końca związanej z poprzednim wpisem refleksji na temat blogaskowania. Pokuszanie się o tak poważną tezę jaką postawił inny znany w orientacyjnych kręgach blogger byłoby podobne ze stwierdzeniem, że zostałem Mistrzem Polski w Narciarskim Biegu na Orientację, albo że ktoś z naszej dwójki zostałby Mistrzem Luksemburga.

Więc pytanie on jest taki dobry czy konkurencji brak?


Niewątpliwie "złota era orientacyjnych blogasków" bezpowrotnie minęła. Kiedyś biegaczy-pisarzy było więcej niż w historii indywidualnych miejsc Polaków w pierwszej 15. na WOC-u. Nawet, ten cyceronowy blogasek powstał w szale tej mody, on jednak przetrwał, a w znacznej mierze przeewoluował, z resztą można powiedzieć, że dojrzewa on w raz z jego autorem. Z początkowo stricte sportowej tematyki zmienił się w tematykę bardziej sportowo-filozoficzno-refleksyjną. Nie oszukujmy się pierwszego medalu dla Polski na WOC-u nie zdobędę, a czytelników raczej gówno obchodzi, na którym przebiegu moglem urwać 20 sekund, a na którym 30. Stąd pewna zmiana stylu pisania i konkluzja, że im gorzej biegam, tym więcej osób mnie czyta : ) Rzeczywiście ubiegły rok był rekordowy.


Wracając do rozważeń z pierwszego akapitu, można wysunąć odważne stwierdzenie, że "Dziś prawdziwych blogasków już nie ma", a ja w żadnej konkurencji brać udziału nie zamierzam. Wyjazd, na Mistrzostw Luksemburga aktualny, pozdrawiam!

Trzy aktywne blogaski, które ostały się w orientacyjnym świecie:
Mikołaj Dutkowski - sportowy
Michał Garbacik - sportowo-filozoficzny
Tadeusz Piłkowski - najbardziej filozoficzny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz