środa, 26 sierpnia 2015

kroczki, kroczusie, kroczunie!

Zgodnie z zapowiedzią poczynioną w poprzednim poście, dotyczącą wykonania jeszcze jednego tańca – ostatniego akordu moich występów w kategorii juniorów (bądź też jak ktoś woli – młodzieżowców), mój organizm wreszcie zaczął mnie słuchać. Wreszcie udało mi się zacząć trenować 2 razy dziennie, jest mały kroczek do przodu!




W Święto Wojska Polskiego, Święto Matki Boskiej Zielnej, Święto Wniebowzięcia NMP, czwartą rocznicę legendarnej imprezy u Cyca, bądź też jak kto woli po prostu 15. sierpnia udałem się na zawody, które (choć treningowo), postanowiłem potraktować niezwykle poważnie. Na każdy bieg miałem inne założenia, każdy z nich miał być dla mnie małym, kolejnym krokiem do przodu.



I etap – bieganie w ciekawym terenie, niezwykle trudnym fizycznie i wymagającym (zwłaszcza w zielonym) technicznie terenem. Ten etap pokonałem solidnym marszobiegiem, nie szarpiąc i nie walcząc o zwycięstwo. Jestem zadowolony z tego, że w zielonym wytrzymałem technicznie, niestety na trasie, w czasie największej ulewy zdarzył się jeden duży błąd, szkoda. Ocena biegu – 6,5 na 10.



1. B.Kovacs   69.07
2. A.Toth       +4.33
3.M.Garbacik +8.55


mikrosprint eliminacje – bardziej zabawa, niż kolejny trening, walka o życie w tłumie na początku. Później udało mi się odrobić straty (choć byłem już daleko (można by rzec 100 lat za murzynami)). Dobre przetarcie i czytanie mapy na niezłej prędkości.


1. E.Titomers       5.11
2. S.Curzio         +0.07
3. M.Biederman   +0.10
  .K.Kuca             +0.10
...
9. M.Garbacik    +0.23

mikrosprint finał – cóż w takie klocki nigdy dobry nie byłem, więc oczywiście NKL. Cieszy dobra reakcja startowa, wreszcie nie zostałem z tyłu i dobre samopoczucie biegowe (gdyby nie to, że dużą uwagę poświęciłem dobremu doczytaniu tych wszystkich pierdół, rywale byliby jak najbardziej do wyprzedzenia).



1. M.Biederman    3.48
2. E.Titomers       +0.01
3. T.Niskanen      +0.07
...
M.Garbacik - NKL 

*symboliczne zdjęcie


II etap – prosty teren, moim zdaniem najprostszy na całej Hungarii. Bardzo dobry bieg do 2/3 trasy. Czytanie mapy do przodu, płynność i pewność w wykonywaniu wariantów. Za tą część 8,5 na 10.




Druga część to niestety, nieudane bieganie po ścieżkach i utrata szansy na podium/zwycięstwo etapowe.  Cholera! Gdyby nie to! Cały bieg – 5 na 10.


1. B.Kovacs     60.34
2. A.Toth         +1.20
3. B.Miavecz   +2.36
4. M.Garbacik  +3.52


III etap –Tego dnia w lesie było baaardzo ślisko. Znacznie zbyt dużo straciłem taplając się w błocie i robiąc dwa durne błędy w pierwszej części trasy. Później było już znacznie lepiej, wiele międzyczasów wygranych. Pierdolnięcie w nodze, jak na ten etap przygotowań jest. Ocena, znów takie 5 na 10. Gdyby nie początek : )


1. B.Kovacs   25.00
2. A.Toth       +1.24
3. M.Tabori    +2.05
4.M.Garbacik +2.43


Sztafety 3x3 – NKL, z mojej sztafety na dziewięć zmian, jedną, ukończył Kuba Kijak – szacuneczek. Ja po dwóch znalezionych punktach i jednym nie, stwierdziłem że pierd… podziękuję za taką zabawę i oszczędzę trochę sił przed kolejnym etapem.

1. XKLO Kolozsvari TranSilva                   167.53
2. DTC Diosgyori Tajekozodasi Futo CI      +17.32
3. SPA Tabani Spartacus Sport es Korn     +21.00
...
XAEL Wawel Krakow NKL
XAEL Wawel Krakow NKL
XAEL Wawel Krakow NKL

(choć to interesujące, bo klub się "Wawel Kraków" nie nazywa : ) )

IV etap – tego dnia nie chciałem biegać bardzo szybko/na maksa. Założeniem było równe, w miarę mocne tempo bez szarpania – jak się później okazało takie tempo byłoby wystarczające. To byłby dobry bieg, gdyby… Ach gdyby… (Jak często się to niestety w tej relacji z zawodów powtarza.) Jeden głupi błąd przy ściance i po raz kolejny zgubienie właściwej ścieżki i przymuszona zmiana wariantu na beznadziejny. Po biegu byłem mega wkurzony i dawałem takie 4 na 10. Teraz wydaję mi się, że ten bieg zasłużył na solidną szóstkę. Tempo było ok, orientacja w trudniejszej części z grubsza też, są to małe kroczki do przodu.





1. A.Toth          43.33
2. S. Racz        +0.30
3. M.Garbacik   +0.43

V etap – tego dnia poszedłem sobie na wycieczkę z mapą. W klasyfikacji nie walczyłem już o nic, a kolejny bieg dzień po dniu z wysokim HR z pewnością byłby nie rozsądny. ( I tak wyjazd na GPP był "lekko" nie rozsądny : ) ) Niestety nie byłem odpowiednio (jak się okazuje, praktycznie w ogóle)skoncentrowany, stąd kolejna w tym roku przygoda z Bobem na punkcie trzecim. Później bieg w tempie spacerowym był już płynny i z grubsza niezły – pozwolił obronić trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej! Ocena biegu – 2 na 10.




1. B.Kovacs     57.59
2. A.Toth         +5.36
3. B.Miavecz   +12.22
...
12.(ostatni) M.Garbacik +28.23

*po raz pierwszy na podium BnO od 17 maja 

Zawody były kolejnym krokiem, kroczusiem, kroczuniem do przodu. Jak mawiał słynny Leo – „Step by step”. Już nie byłem pizzą kondycyjną, sprawnościowo było coraz lepiej, a technicznie też zrobiłem mały kroczek do przodu!


Piosenka na dziś, z dedykacją dla pana Michała, który przyszedł kiedyś do nas (tu cytat): "zje*ać piłkarzy"! ( I swoją drogą miał stuprocentową rację).


2 komentarze:

  1. co to się działo na tych sztafetach 3x3?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega syf i błot, a zwłaszcza błoto sprawiło, że biegać się nie dało, a przed nami jeszcze 5 etapów było, także każdy olał.

    OdpowiedzUsuń