Koniec roku to na wielu sportowych portalach czas podsumowań. Nie inaczej bywało już na garbacikblogspot, podobne relacje i zestawienia autor blogaska przygotuje dla Was również w tym roku. Jeszcze zanim do niektórych z Was dojdą magazyny biegnaorientacje.pl, opublikowany zostanie artykuł w jednym z innych "znanych mediów" polskiej orientacji. Mowa oczywiście o garbacikblogspot hehe, którego wygląd i zmianę zapowiadam już w roku przyszłym. (Dokładnie kiedy zmiana nastąpi i jak GarbacikBlog będzie wyglądał jeszcze się okaże.)
Zapraszam Was zatem pierwsze wspomnienie na koniec tego roku, na mały throw back to Wawel Cup 37. Zapraszam na krótką relację o tym jak spełniło się moje (nasze) małe marzenie :)
Nasz wymarzony tysiąc!
Wstęp
W poniższym tekście postaram się przedstawić ostatnią
(krótką) historię najstarszych polskich zawodów, historię którą współtworzyłem
i którą mam nadzieję będę jeszcze współtworzył - stąd opinie tu zawarte są w
stu procentach subiektywne. W 2015 roku po pracy i pomocy przy wydarzeniu
organizowanym przez naszą sekcję, w momencie “przejęcia sterów” nad wydarzeniem
pojawiło się jasno sprecyzowane marzenie i cel - “Zróbmy 1000 w trzy lata”.
Swoimi przemyśleniami na temat realizacji tego marzenia chciałbym się z Wami w
tym artykule podzielić. Aby nie żyć tylko przeszłością, pragnę również
przedstawić, jakie wyzwania i cele czekają nas w przyszłości. Zachęcam
wszystkich do przygotowania dobrego popcornu i mam nadzieję udanej lektury!
Dawno temu w Bobolicach
Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami, za siedmioma górami,
za dwoma zamkami odbył się… pierwszy pięciodniowy Wawel Cup. Wspomnienie tego
wydarzenia nie jest bezcelowe. Po pierwsze, jak już wcześniej wspomniałem, był
to pierwszy pięciodniowy Wawel Cup. Zmiana formuły wiązała się ze zwiększeniem
pracy oraz nakładów, ale jednocześnie dawała szansę na rozwój oraz rodziła nowe
perspektywy. Wawel Cup w 2013 stał się jedyną w kraju imprezą pięciodniową - 5
dni biegania i różnorodne tereny, w przyszłości mogą posłużyć za magnes do
przyciągnięcia osób, chcących w aktywny sposób spędzić swoje wakacje. Po drugie
był to pierwszy Wawel Cup, podczas którego impreza spoczęła na barkach osoby z
młodego pokolenia. Właśnie połączenie młodości z doświadczeniem uważam za
istotny bodziec, pomagający w rozwoju naszego wydarzenia. Nowe rozwiązania i
pomysły, w tym wykorzystanie internetu (powiew młodości), ze sprawdzonymi
procedurami (cenne doświadczenie) tworzą niepowtarzalną mieszankę! I wreszcie
po trzecie, to właśnie do Bobolic wróciliśmy w tym roku. Miejsce szczególne,
warte zapamiętania. Przez te pięć lat i sześć Pucharów Wawelu bardzo wiele się
zmieniło, tegoroczne zawody w pewien sposób spinają klamrą ten okres. Kończąc
ten akapit, trochę nostalgicznie zacytuję wielkiego polskiego artystę: “Lubię
wracać w strony, które znam, po wspomnienia zostawione tam(..)”.
Wawel Cup 35. - pierwsze koty za płoty
Kolejne trzy lata nie wiążą się ze wzrostem frekwencji, mimo
to jednak z całą pewnością nie można powiedzieć, by w rozwoju imprezy były to
“lata stracone”. Nowe tereny, pomysły, rozwiązania i procedury; wypracowanie
pewnych schematów, które będą stosowane w latach kolejnych; unifikacja marki -
to kolejne ważne czynniki odnotowane z tego okresu. Dla mnie Wawel Cup 35. był
prawdziwym poligonem doświadczalnym - nauka podejmowania decyzji w
podbramkowych momentach czy umiejętność planowania i realizowania zostanie
wykorzystana w latach kolejnych. Sukces organizacyjny i mała porażka
frekwencyjna - tak w skrócie został przeze mnie zapamiętany tamten rok. “Celem
na ten rok było przekroczenie 600 zawodników, (...) wystartowało w zawodach
około 500 zawodników. Cieszy bardzo duża liczba obcokrajowców, martwi spadek
zainteresowania imprezą w kraju. Wnioski już wyciągnięte, działamy dalej”.
Niezapomniany Wawel Cup 36.
Rok 2017 był absolutnie przełomowym momentem w rozwoju
naszego wydarzenia. To podczas tej imprezy nastąpił wyraźny skok frekwencyjny.
Przyczyn wspomnianego sukcesu upatruję w absoultnie unikatowym terenie, jaki
towarzyszył nam na tych zawodach (Kto był ten pamięta.) oraz wykorzystanie tych
atutów poprzez stosowany na szeroką skalę marketing. Promocja rozpoczęła się
już w roku poprzedzającym, działaliśmy przez nasze kanały informacyjne na facebook’u
i instagramie, reklamowaliśmy się na World Of O, nasi zawodnicy rozwozili
ulotki po wszystkich zakątkach Europy, rozsyłane były zaproszenia (również
przez nasze zagraniczne kluby partnerskie). W skrócie - działo się! Po zawodach
w 2017 roku, udało się też stworzyć coś na kształt “mody na Wawel Cup”. Od
ubiegłego roku Wawel Cup został największą w Polsce wielodniówką, stąd pomysł
na tegoroczny motyw przewodni zawarty w tytule poniższego akapitu.
Wawel Cup 37., czyli święto polskiej orientacji!
Organizując Wawel Cup 37. chcieliśmy stworzyć święto
polskiej orientacji - ogromną dawkę biegania w bardzo wymagających terenach,
połączoną z rodzinną, wesołą otoczką. Tak właśnie reklamowaliśmy tą imprezę i
krok po kroku staraliśmy sprawić by 800 zamieniło się w 1000. Jesteśmy
świadomi, że tegoroczne zawody nie były idealne, że niedociągnięć wystarczyłoby
na niejedną “gorącą dyskusję” na grupie Orientacja Sportowa. Wydaje mi się
jednak, że zawodnicy startujący w tym wydarzeniu, chcieli skupić się na tym co
pozytywne. A tych pozytywów (nieskromnie zauważę) również na pewno nie
brakowało. Po zawodach miałem nieodparte wrażenie, że ten “wymarzony tysiąc”
był nasz wspólny - nie tylko Włodzimierza Dyzio, Michała Garbacika czy sekcji
biegu na orientację WKS Wawel, ale całego naszego środowiska. Na polanie pod
zamkiem w Bobolicach było widać setki (a nawet tysiące ;)) uśmiechniętych
twarzy, ludzi dla których to wydarzenie było prawdziwym świętem, świętem
polskiej orientacji!
Cele i wyzwania na przyszłość
Nie zatrzymując się na roku bieżącym i nie osiadając na
laurach, pragnę sformułować (tu i teraz) nowe cele związane z organizacją
naszego święta.
- 500 zawodników z zagranicy.
Konkretnie sformułowany cel, który ma pomóc w dalszym
rozwoju wydarzenia. Chcemy pokazać nasz piękny kraj również jak największej
liczbie obcokrajowców.
- Wzrost jakości tras i map w trakcie zawodów.
Cel być może mniej wymierny od poprzedniego (pewną wskazówką
mogą być ankiety wypełniane po zawodach), jednak niewątpliwie jego realizacja
jest kluczowym czynnikiem organizacji wydarzenia w biegu na orientację. Nasze
wydarzenie ma być bardziej smart (nie tracąc przy tym luzu i ducha).
- Zachęcenie do udziału w wydarzeniu nowych adeptów BnO
W mojej prywatnej opinii, cel najtrudniejszy do
zrealizowania. Znając jednak bariery wstępu, mamy nadzieję pokazać nasze
wydarzenie zupełnie nowym osobom! Realizacja tego celu może być sprawdzona
poprzez ilość osób startujących w prostych, otwartych kategoriach.
Publiczna deklaracja i precyzyjnie sformułowane założeń mają
pomóc w realizacji nowych wyzwań. Mam nadzieję, że cele przedstawione w
powyższym akapicie będą realizowane już w przyszłym roku, czego sobie i NAM
WSZYSTKIM życzę!
200 lat niech żyje nam!
Przyszłoroczne wydarzenie organizowane jest dokładnie w
terminie 100 rocznicy założenia Wojskowego Klubu Sportowego “Wawel”. 13 lipca
1919 rozegrany został pierwszy mecz piłki nożnej przez klub organizujący Wawel
Cup. Obchody stulecia, to kolejny doskonały powód do świętowania! Już dziś
chciałbym wszystkich czytelników zaprosić do głębokich i wymagających jarów
Lasu Orlej, w malownicze i skaliste Dolinki Podkrakowskie, w skomplikowane
korytarze Akademii Górniczo-Hutniczej oraz na Wielki Finał Wawel Cup 39. - na
mapę Sikornik, teren gdzie do Mistrzostw Świata w Finlandii w 1992 roku
przygotowywała się nasza Mistrzyni! Mam nadzieję do zobaczenia!
Kolejne podsumowania już wkrótce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz