sobota, 15 grudnia 2018

Nasz wymarzony tysiąc!

Koniec roku to na wielu sportowych portalach czas podsumowań. Nie inaczej bywało już na garbacikblogspot, podobne relacje i zestawienia autor blogaska przygotuje dla Was również w tym roku. Jeszcze zanim do niektórych z Was dojdą magazyny biegnaorientacje.pl, opublikowany zostanie artykuł w jednym z innych "znanych mediów" polskiej orientacji. Mowa oczywiście o garbacikblogspot hehe, którego wygląd i zmianę zapowiadam już w roku przyszłym. (Dokładnie kiedy zmiana nastąpi i jak GarbacikBlog będzie wyglądał jeszcze się okaże.)

Zapraszam Was zatem pierwsze wspomnienie na koniec tego roku, na mały throw back to Wawel Cup 37. Zapraszam na krótką relację o tym jak spełniło się moje (nasze) małe marzenie :)

Nasz wymarzony tysiąc!

Wstęp

W poniższym tekście postaram się przedstawić ostatnią (krótką) historię najstarszych polskich zawodów, historię którą współtworzyłem i którą mam nadzieję będę jeszcze współtworzył - stąd opinie tu zawarte są w stu procentach subiektywne. W 2015 roku po pracy i pomocy przy wydarzeniu organizowanym przez naszą sekcję, w momencie “przejęcia sterów” nad wydarzeniem pojawiło się jasno sprecyzowane marzenie i cel - “Zróbmy 1000 w trzy lata”. Swoimi przemyśleniami na temat realizacji tego marzenia chciałbym się z Wami w tym artykule podzielić. Aby nie żyć tylko przeszłością, pragnę również przedstawić, jakie wyzwania i cele czekają nas w przyszłości. Zachęcam wszystkich do przygotowania dobrego popcornu i mam nadzieję udanej lektury!

Dawno temu w Bobolicach

Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami, za siedmioma górami, za dwoma zamkami odbył się… pierwszy pięciodniowy Wawel Cup. Wspomnienie tego wydarzenia nie jest bezcelowe. Po pierwsze, jak już wcześniej wspomniałem, był to pierwszy pięciodniowy Wawel Cup. Zmiana formuły wiązała się ze zwiększeniem pracy oraz nakładów, ale jednocześnie dawała szansę na rozwój oraz rodziła nowe perspektywy. Wawel Cup w 2013 stał się jedyną w kraju imprezą pięciodniową - 5 dni biegania i różnorodne tereny, w przyszłości mogą posłużyć za magnes do przyciągnięcia osób, chcących w aktywny sposób spędzić swoje wakacje. Po drugie był to pierwszy Wawel Cup, podczas którego impreza spoczęła na barkach osoby z młodego pokolenia. Właśnie połączenie młodości z doświadczeniem uważam za istotny bodziec, pomagający w rozwoju naszego wydarzenia. Nowe rozwiązania i pomysły, w tym wykorzystanie internetu (powiew młodości), ze sprawdzonymi procedurami (cenne doświadczenie) tworzą niepowtarzalną mieszankę! I wreszcie po trzecie, to właśnie do Bobolic wróciliśmy w tym roku. Miejsce szczególne, warte zapamiętania. Przez te pięć lat i sześć Pucharów Wawelu bardzo wiele się zmieniło, tegoroczne zawody w pewien sposób spinają klamrą ten okres. Kończąc ten akapit, trochę nostalgicznie zacytuję wielkiego polskiego artystę: “Lubię wracać w strony, które znam, po wspomnienia zostawione tam(..)”.


Wawel Cup 35. - pierwsze koty za płoty

Kolejne trzy lata nie wiążą się ze wzrostem frekwencji, mimo to jednak z całą pewnością nie można powiedzieć, by w rozwoju imprezy były to “lata stracone”. Nowe tereny, pomysły, rozwiązania i procedury; wypracowanie pewnych schematów, które będą stosowane w latach kolejnych; unifikacja marki - to kolejne ważne czynniki odnotowane z tego okresu. Dla mnie Wawel Cup 35. był prawdziwym poligonem doświadczalnym - nauka podejmowania decyzji w podbramkowych momentach czy umiejętność planowania i realizowania zostanie wykorzystana w latach kolejnych. Sukces organizacyjny i mała porażka frekwencyjna - tak w skrócie został przeze mnie zapamiętany tamten rok. “Celem na ten rok było przekroczenie 600 zawodników, (...) wystartowało w zawodach około 500 zawodników. Cieszy bardzo duża liczba obcokrajowców, martwi spadek zainteresowania imprezą w kraju. Wnioski już wyciągnięte, działamy dalej”.


Niezapomniany Wawel Cup 36.

Rok 2017 był absolutnie przełomowym momentem w rozwoju naszego wydarzenia. To podczas tej imprezy nastąpił wyraźny skok frekwencyjny. Przyczyn wspomnianego sukcesu upatruję w absoultnie unikatowym terenie, jaki towarzyszył nam na tych zawodach (Kto był ten pamięta.) oraz wykorzystanie tych atutów poprzez stosowany na szeroką skalę marketing. Promocja rozpoczęła się już w roku poprzedzającym, działaliśmy przez nasze kanały informacyjne na facebook’u i instagramie, reklamowaliśmy się na World Of O, nasi zawodnicy rozwozili ulotki po wszystkich zakątkach Europy, rozsyłane były zaproszenia (również przez nasze zagraniczne kluby partnerskie). W skrócie - działo się! Po zawodach w 2017 roku, udało się też stworzyć coś na kształt “mody na Wawel Cup”. Od ubiegłego roku Wawel Cup został największą w Polsce wielodniówką, stąd pomysł na tegoroczny motyw przewodni zawarty w tytule poniższego akapitu.


Wawel Cup 37., czyli święto polskiej orientacji!

Organizując Wawel Cup 37. chcieliśmy stworzyć święto polskiej orientacji - ogromną dawkę biegania w bardzo wymagających terenach, połączoną z rodzinną, wesołą otoczką. Tak właśnie reklamowaliśmy tą imprezę i krok po kroku staraliśmy sprawić by 800 zamieniło się w 1000. Jesteśmy świadomi, że tegoroczne zawody nie były idealne, że niedociągnięć wystarczyłoby na niejedną “gorącą dyskusję” na grupie Orientacja Sportowa. Wydaje mi się jednak, że zawodnicy startujący w tym wydarzeniu, chcieli skupić się na tym co pozytywne. A tych pozytywów (nieskromnie zauważę) również na pewno nie brakowało. Po zawodach miałem nieodparte wrażenie, że ten “wymarzony tysiąc” był nasz wspólny - nie tylko Włodzimierza Dyzio, Michała Garbacika czy sekcji biegu na orientację WKS Wawel, ale całego naszego środowiska. Na polanie pod zamkiem w Bobolicach było widać setki (a nawet tysiące ;)) uśmiechniętych twarzy, ludzi dla których to wydarzenie było prawdziwym świętem, świętem polskiej orientacji!


Cele i wyzwania na przyszłość

Nie zatrzymując się na roku bieżącym i nie osiadając na laurach, pragnę sformułować (tu i teraz) nowe cele związane z organizacją naszego święta.

- 500 zawodników z zagranicy.

Konkretnie sformułowany cel, który ma pomóc w dalszym rozwoju wydarzenia. Chcemy pokazać nasz piękny kraj również jak największej liczbie obcokrajowców.

- Wzrost jakości tras i map w trakcie zawodów.

Cel być może mniej wymierny od poprzedniego (pewną wskazówką mogą być ankiety wypełniane po zawodach), jednak niewątpliwie jego realizacja jest kluczowym czynnikiem organizacji wydarzenia w biegu na orientację. Nasze wydarzenie ma być bardziej smart (nie tracąc przy tym luzu i ducha).

- Zachęcenie do udziału w wydarzeniu nowych adeptów BnO

W mojej prywatnej opinii, cel najtrudniejszy do zrealizowania. Znając jednak bariery wstępu, mamy nadzieję pokazać nasze wydarzenie zupełnie nowym osobom! Realizacja tego celu może być sprawdzona poprzez ilość osób startujących w prostych, otwartych kategoriach.

Publiczna deklaracja i precyzyjnie sformułowane założeń mają pomóc w realizacji nowych wyzwań. Mam nadzieję, że cele przedstawione w powyższym akapicie będą realizowane już w przyszłym roku, czego sobie i NAM WSZYSTKIM życzę!

200 lat niech żyje nam!

Przyszłoroczne wydarzenie organizowane jest dokładnie w terminie 100 rocznicy założenia Wojskowego Klubu Sportowego “Wawel”. 13 lipca 1919 rozegrany został pierwszy mecz piłki nożnej przez klub organizujący Wawel Cup. Obchody stulecia, to kolejny doskonały powód do świętowania! Już dziś chciałbym wszystkich czytelników zaprosić do głębokich i wymagających jarów Lasu Orlej, w malownicze i skaliste Dolinki Podkrakowskie, w skomplikowane korytarze Akademii Górniczo-Hutniczej oraz na Wielki Finał Wawel Cup 39. - na mapę Sikornik, teren gdzie do Mistrzostw Świata w Finlandii w 1992 roku przygotowywała się nasza Mistrzyni! Mam nadzieję do zobaczenia!


Kolejne podsumowania już wkrótce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz