niedziela, 7 czerwca 2015

Mistrzowie w Krakowie

Wdzięczna nazwa imprezy, z pewnością wpada w ucho, ale zastanówmy się kto w Krakowie tym mistrzem został? Na imprezę przyjechało wielu mistrzów (nawet z zagranicy), wyjechało ich jeszcze więcej. Ale po kolei! Ciężko będzie w sposób enumeratywny wyliczyć wszystkich krakowskich mistrzów, na pewno jeszcze ciężej będzie wskazać tego, który na ten tytuł zasłużył najbardziej. Spróbuję jednak przedstawić alfabetycznie swoich dziesięciu kandydatów (tych cichych i tych głośniejszych). A kto według was został Mistrzem w Krakowie?

Cygler Sławomir - człowiek, który stworzył produkt, którego naprawdę wstydzić się nie trzeba. W sobotę wspaniałe widowisko, a w niedzielę ściganie na najwyższym poziomie. Ile czasu musiało zająć dopięcie tego wszystkiego na ostatni guzik to on jeden wie. Było zacnie! Mi się podobało.


Kostrzewska Justyna - jeden z autorów dubletu na minionych zawodach. Zawodniczka Śląska została w moim plebiscycie mistrzynią nie tylko dlatego, że wygrała dwa razy, ale również dlatego, że był to chyba najbardziej niespodziewany dublet ze wszystkich krakowskich dubletów. Widać ciężką pracę speców od orientacji sportowej ze Śląska Wrocław i miejmy nadzieję, że Mistrzyni z Krakowa przyniesie nam jeszcze sporo radości na międzynarodowej arenie. Swoją drogą czyż zwyciężczyni middla w towarzystwie duetu trenerów nie prezentuje się doskonale?

*a Basia sobie myśli: "we wrześniu ja tam będę stała"

Kowalski Wojciech - czyli jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) senior w Polsce ostatnich lat. W liczbie medali na MP ściga Roberta Banacha, a w niedzielę na Bronaczowej dokonał wspaniałej rzeczy. Ciężko jest zdobyć tytuł, ale jeszcze ciężej go obronić. Wojtek wygrał w pod warszawskim Młodzieszynie, potwierdził swoją klasę zwyciężając w pod krakowskim Głogoczowie. Do tego dorzucił srebro na sprincie. Klasa sama w sobie!




Kuca Kacper i Lubkiewicz Tomasz - Kacper ma wszystko to co powinien mieć zawodnik, który chce zostać Mistrzem. "Żeby tylko słuchał trenera" - mawiano. I jak w tym roku zaczął go słuchać, to przyszły wyniki i to jakie! Kacper w Krakowie wręcz zniszczył rywali. Swoją drogą (taka dygresja) taka przewaga może trochę martwić, bo chyba kiedyś poziom w juniorach był ogólnie wyższy i bardziej wyrównany. (Ale może to tylko takie rozważania starego dziada). Jakkolwiek, Kacper ma sporą szansę zaistnieć nie tylko w Krakowie, oby tylko dalej słuchał trenerów i miał w sobie tyle profesjonalizmu co ma teraz. A dla pana numer dwa to już czwarty złoty medal w tym sezonie i myślę, że nie ostatni!



Mozdyniewicz Lucjan - trener klubu z Wielogłów. Wszyscy pamiętamy dawną siłę "Strzały" i finish zwycięzkiej sztafety na OOM w (zachodniopomorskim?). Od pewnego czasu nie widujemy na zawodach zawodników z tego klubu, jednak moim zdaniem to trener Lucek może być nazwany jednym z bohaterów krakowskiego championatu. To on wychował obecnie najlepszą w kraju seniorkę i moim zdaniem najbardziej perspektywicznego juniora. Płodna ta ziemia nowosądecka!


"nieznany biegacz" - każda osoba, która osiągnęła sukces na miarę swoich oczekiwań. Wszyscy, którzy po tych Mistrzostwach uwierzyli w siebie, każdy którego biegowa kariera dopiero rozkwitnie. Czy to zdobywca szóstego, czy trzeciego, czy może dwunastego, może mentalnie na tych zawodach został Mistrzem.




Parfianowicz Piotr - sylwetka, której specjalnie czytelnikom tegoż blogaska specjalnie przedstawiać nie trzeba. Na tych mistrzostwach dokonał jednak czegoś w moim mniemaniu nieprawdopodobnego. Bukmacherzy od początku stawiali go za głównego kandydata do sobotniej wygranej, jednak nie sama wygrana, ale przewaga jaką uzyskał nad rywalami (w swoim pierwszym sezonie w M21) stawiają go w gronie głównych faworytów mojego małego plebiscytu. 37 sekund w kategorii seniorów to po prostu przepaść i miejmy nadzieję, że ta przepaść daje nam nadzieję (ach te powtórzenia) na przełamanie impasu w wynikach polskiej reprezentacji na WOC.


Podsiadły Mateusz - kolejny cichy bohater tych Mistrzostw. Domyślam się, że zdobycie pierwszego medalu Mistrzostw Polski w szóstym roku startów w kategorii juniorów musi smakować lepiej niż chłodny Ciechan Miodowy (audycja zawiera lokowanie produktu). Zdobycie medalu, po latach bycia w czubie, zawsze gdzieś blisko, ale zawsze tuż za podium, pokazuje, że warto być wytrwałym, warto dążyć do celu, bo marzenia się spełnia... 


Pryjma Fryderyk - kolejny po Kacprze zdobywca hattricka. Po raz kolejny pokazał klasę, a w tym roku biega równo jak w zegarku. W obu biegach pokonał nie byle kogo, bo Marcina Biedermana, obaj ścigać się będą razem w Rumunii, oby z taką samą regularnością.

*pozycja na mecie odgapiona od znanego w orientalistycznym świecie bloggera Cycerona

Rzeńca Krzysztof - wygrać raz jest to sztuka, drugi jeszcze większa, a zdobyć czwarte złoto na sprincie pod rząd to już klasa sama w sobie. Dodatkowo dorzucił drugie na middlu, czym powetował sobie brak wiktorii na longu. Żeby tylko miał jeszcze więcej siły w nogach i chłodnej głowy na JWOC-u, a będziemy się wszyscy cieszyć.


Z pewnością, z Krakowa wyjechało jeszcze wiele więcej Mistrzów. A kto według z nas został Królem wśród Mistrzów? Królem w mieście królów Polski? Oceńcie sami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz