poniedziałek, 1 czerwca 2015

A jakie są moje przemyślenia?

Mistrzostwa, mistrzostwa i po mistrzostwach. Zmagania w Krakowie się zakończyły, a... w różnych wpisach i tekstach znaleźć możemy sporą dawkę krytyki dotyczącej minionych zmagań. Orientacyjni eksperci (i nie tylko) wypowiadają się na temat sobotniej rywalizacji, zastanawiając się również dokąd zmierza nasza dyscyplina sportu. Postronny sympatyk BnO może odnieść wrażenie, że mieliśmy do czynienia z kiepską imprezą mistrzowską. Jako zawodnik, rozgoryczony swoją bardzo słabą postawą, również powinienem dołączyć do krytyki. W końcu, gdyby na zawodach było "stromo, ślisko, błotniście, krzaczyście... czyli tak, jak powinien wyglądać podczas zawodów na orientację rangi mistrzostw Polski", może miałbym szansę na lepszy wynik? Zamiast krytyki, która jest przecież taka bardzo nasza, polska, postaram się w sposób oczywiście subiektywny, acz mam nadzieję merytoryczny zgłębić poruszony wyżyj temat.

Na początek pragnę zastanowić się dokąd, ta nasza orientacja zmierza. Może rzeczywiście, przechodzimy kryzys, w zawodach nie startuje zbyt wielu zawodników, wyniki reprezentacji polski od lat są dużo poniżej oczekiwań, sponsorów wciąż jak na lekarstwo, a rok po roku tną nam kolejne dofinansowania. Może to prawda. Ale, czy to oznacza, że nie należy nic z tym robić? Od lat widzimy spore zaangażowanie wielu pasjonatów tej dyscypliny sporty w jej rozpropagowanie. Jak słusznie zauważył autor cytowanego przeze mnie tekstu, próbujemy cały czas wyjść do ludzi, pokazać się na zewnątrz, ściągnąć do siebie nowych zawodników i sponsorów. Może wielu z Was słusznie zwróci uwagę, że próby te nie przynoszą oczekiwanych skutków. Zgoda. Ale czy to oznacza, że należy zaprzestać promowania naszego sportu? Że należy przestać działać? Zawsze rozwój i starania przynoszą oczekiwane skutki, prędzej czy później. Jeśli chodzi o wspomniany wyżej rozwój to łatwo zauważyć ogromny skok organizacyjno-sportowy, jaki wystąpił w przeciągu ostatnich 7 lat w naszej sekcji. To wszystko dzięki ciężkiej pracy wielu ludzi, dlatego uważam, że działania przyniosą oczekiwane skutki, a abstrahując od tego, malkontenci znajdą się zawsze...



Wróćmy zatem do sobotnich zmagać i do tego jak ma wyglądać bieg sprinterski. Z pewnością bieg na orientację się zmienia i dziś to nie tylko "stromo, ślisko, błotniście, krzaczyście... czyli tak, jak powinien wyglądać podczas zawodów na orientację rangi mistrzostw Polski". 20 lat temu zawodnicy nie ścigali się na starówkach, w miasteczkach; bieg sprinterski jest wytworem ostatnich czasów. Zastanówmy się zatem, czy bieg na orientację to tylko bieganie po wymagających leśnych trasach? Z pewnością dla wielu to właśnie będzie solą orienteeringu. Zgoda. Ale tak, jak każda dyscyplina sportu, BnO się zmienia, ewoluuje, dlatego oprócz ścigania po ciężkich terenach Bronaczowej, organizator postanowił zapewnić efektowne ściganie na krakowskiej starówce. Dlatego zawodnicy ścigają się na WOC-u w Wenecji, by trzy dni później walczyć o medale w ciężkim, górzystym terenie.

"Zresztą - wystarczy sobie zerknąć na wyniki i porównać te ze sprintu z tymi ze średniego. W elicie różnice - jeśli chodzi o skład czołówki - może nie były wielkie, ale w kilku innych kategoriach..." Moim zdaniem teza chybiona. Kto miał wygrać, ten wygrał. Wielu zawodników zanotowało w ten weekend dublet. W niektórych kategoriach podium się zmieniło, ale przecież taki jest urok tego ( i nie tylko tego sportu). Thierry Gueorgiou nie wygrywa co rok sprintu, a Soren Bobach nie jest specjalistą od longa, tak jak Therese Johaug od dystansów krótszych czy Stina Nilsson od biegania na dystansach.

Może mój tekst zabrzmi, jak wymądrzanie się nic nie wiedzącego jeszcze o życiu gówniarza, ale postanowiłem pokazać, że nie zawsze trzeba być "anty". W Polsce bardzo modne jest narzekanie, bardzo modnie jest być anty-systemowym, że jest źle... A mi gdy w sobotę przyszedłem pod galerię krakowską naprawdę nie było wstyd, nie było wstyd przed dziadkami, nie było wstyd przed zawodnikami z innych klubów, nie było wstyd przed Catherine Taylor. Uważam, że należą się ogromne podziękowania i gratulacje Sławkowi, i całej ekipie za to co zrobili, to były Mistrzostwa Polski. Oczywiście konstruktywna krytyka zawsze jest potrzebna, może dzięki temu następne mistrzostwa (które mam nadzieję za 5-10 lat Sławek znowu zorganizuje) będą jeszcze lepsze i dzięki temu otrzymają jeszcze więcej krytyki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz