…tak miał brzmieć tytuł blogaskowej notki po marcowym
sprawdzianie na mojej ulubionej pętli. Okoliczności się jednak zmieniły, gdyż
od wycieczki biegowej, która miała miejsce niemal dokładnie miesiąc temu, moja
dyspozycja znacząco spadła, a bieganie sprawdzianu w tą sobotę w mojej opinii
mijało się z celem.
*dwóch filozofów, w trakcie poważnych rozmów, o życiowym charakterze
Przechodząc do samego Grand Prix, w jego trakcie, z
momentami lepszym, bądź gorszym skutkiem, bawiłem się w spikera.
Jeśli chodzi o
aspekt sportowy, to drzwiami i oknami do czołówki puka już nasza młodzież.
Trzecie miejsca Uli i Marcina sprawiają „że można zacząć się bać”, ale jak mawiał
klasyk „jeszcze nie dziś”. Podsumowując, reasumując tegoroczne GPK – trzy starty, dwa trzecie
miejsca i brak odpowiednich butów w trakcie biegu, gdy byłem w najlepszej
formie. Trochę lipka w porównaniu z zeszłym rokiem, ale może to i lepiej, bo w po… Ach Ci Bracia Figo Fagot!
Wracając do wyżej już wspomnianego sprawdzianu, asertywnie
rzecz ujmując, zdecydowałem się na podjęcie pewnych kroków i wystartowanie z
resztą stawki. Nic nie obiecuję, już nie planuję nic obiecywać, bo coś ostatnio
mi to średnio wychodziło, ale moja forma uczyniła milowy krok do przodu w
przeciągu ostatniego tygodnia (i z tego się cieszę, cieszmy się z małych rzeczy) i mam nadzieję, że za dwa tygodnie będę w stanie
ścigać się z konkurencją.
*kiedy byłęm "piękny i młody", albo jakby to Jacek powiedział "natchniony i młody"
A konkurencja? Ma do poprawienia rekord pętli 21:46 i mój
osobisty rekord{na poprawienie Go (specjalnie z szacunkiem z dużej litery) ja
specjalnych szans nie mam} (ach te nawiasy) wynoszący 22:02. Także, Panowie,
Wasza kolej!
A kawałek na dziś? Z pozdrowieniami dla Macieja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz