środa, 25 marca 2015

Idziemy na przód!


Ten filmik doskonale oddaje to co się działo z moją formą przez ostatnie tygodnie. Startując od absolutnego zera, cały czas idziemy na przód. I tak, we wtorek tydzień temu zagościłem po raz dziewiętnasty już w życiu na krakowskiej pętli. Czas 23:44 z pewnością „dupy nie urywa”, jest bardzo podobny do tego jaki osiągnąłem tam po raz pierwszy, dwa i pół roku temu. Jednak z pewnością fakt, że w takim czasie jestem w stanie przelecieć tą pętle na treningu, na pewno mnie usatysfakcjonował. Kolejne rozbiegania pokazywały mi, że jest już znacząco lepiej niż jakiś czas temu.



W sobotę zaś rozpoczęły się pierwsze w tym sezonie zawody w biegu na orientację. Middla nie mogę zaliczyć, ani do udanych, ani do nieudanych. Około 1’30’’ błędu i ponad 4’ straty pokazują, że jest jeszcze nad czym pracować. Z pewnością brakuje mi teraz kilometrów wybieganych po lesie.

1. O.Leinonen 31.40
2. V.Johansson +1.29
3. M.Biederman +2.31
6. M.Garbacik  +4.04

Kolejny bieg był już szerzej opisany, na uwagę z pewnością zasługuję obecność na trasie skarpetkowego teamu


i okoliczności w trakcie, których były rozgrywane zawody.


Swoją drogą, Semir, piękna bramka! A i chciałbym pozdrowić miłą panią, którą Lupek mi przedstawił po biegu. Podobno jest czytelniczką tegoż blogaska(sformułowanie zapożyczone z bloga T.Piłkowskiego)!

1.V.Johansson  17.35
2. O.Leinonen    +0.07
3. M.Garbacik    +0.31

Następnego dnia odbył się bieg handicapowy (jakkolwiek się to piszęe), który okazał się dla mnie fizyczno-nawigacyjną klapą. Przynajmniej mam fajną fotkę z biegu!



Na uwagę zasługuje dobry bieg Kamila Legięcia (choć jak sam twierdził mógłby urwać znacznie więcej), który sklepał całą eksportową czwórkę WKS Wawel (wszyscy pobiegliśmy wujowo, acz jednakowo, może poza Marcinem, który postanowił wydłużyć sobie trochę trasę biegu).

1.V.Johansson   28.13
2.M.Dutkowski    +2.04
3.K.Legięć         +3.26
4.M.Garbacik      +3.29

Podsumowując oceniam te zawody bardzo pozytywnie. Moja forma jest jeszcze daleka od właściwej, ale widać znaczący progres. Jestem w stanie ścigać się z kolegami z Wawelu, co jeszcze 2 tygodnie temu wydawało mi się zupełnie odległą przeszłością, znaczy miałem napisać przyszłością, ale przeszłością też pasuje.


W ten wtorek zaś przebiegłem chyba najszybsze 400 metrów w życiu i 1000 też i 1400 też. Brałem udział w Biegu Kościuszkowskim, startowałem na pierwszej zmianie. Jestem zadowolony z tego przetarcia, a dodatkowo warto zauważyć, że tego dnia miałem okazję ścigać się z kolejnym Mistrzem Polski seniorów na 1500m i zdarzyła się wielka niespodzianka…



…przegrałem tą rywalizację.

Swoją drogą bardzo śmieszny dystans, ale chętnie wystartuję w tym biegu też za rok.
Tak, że jak to mawiał pan Janek idziemy naprzód!


A co będzie w sobotę, będzie się działo, będzie walka no i tyle na dziś, bo nie chcę zapeszać.



A i wyżej wymieniony kawałek z dedykacją dla moich ziomków dla Konrada i dla Sashy, która odeszła nie mówiąc czemu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz