W dzisiejszych czasach GPS-y stają się coraz bardziej
dostępne, ich cena z roku na rok staje się niższa. Większość zawodników biega z
zegarkami wyposażonymi w nadajnik GPS, prawie każdy z nas korzysta z
samochodowej nawigacji, jednak… Tegoroczny GPS kosztował mnie bardzo dużo, zbyt
dużo.
Once upon a time udałem się na zawody do Czech - Grand Prix Silesia, przed nimi czułem się
wyjątkowo dobrze, we wtorek zrobiłem rozbieganko w konkretnym tempie (końcówka
poniżej 4:15), na niskim tętnie. Fajny trening.
Zawody, jak zawody. Z założenia miał to być kolejny etap treningu,
przygotowań do super formy, która miała nadejść we wrześniu. Czułem się na nich
bardzo dobrze. Mocno miałem biegać sprint i klasyki, biegi średniodystansowe
miałem przetruchtać.
Z obu klasyków jestem mega zadowolony, podczas obu biegów
czułem towarzyszące mi flow. Klasyfikację łączną wygrałem z drugim niecałe 11
minut, jednak nie to było najważniejsze. Cieszyłem się z dobrej formy, ze
sprawnego biegania po lesie i z wielu biegów, które miały jeszcze nadejść w te
wakacje, miały mi sprawić sporo radości.
Jednak jak mawiał klasyk:
-Panie Profesorze nie mogę pisać na tej ławce, bo ona jest
twarda.
-Życie jest twarde, droga Agato. (M.Liszowski)
W każdym bądź razie ten post jest publikowany sporo po
zawodach, z prostej przyczyny. Ciężko mi było/ dalej ciężko jest znaleźć
cokolwiek pozytywnego z tegorocznego GPS, którego cena była za wysoka. Mimo tego,
że się bardzo broniłem, spałem w „izolatce”
dopadło mnie to gó*no, co dopadło wielu zawodników na GPS, a trzymało chyba
najdłużej ze wszystkich. 3 tygodnie nie
trenowania, fatalna kondycja fizyczna, psychiczna, zepsute najdłuższe wakacje w
życiu, stanie się nacjonalistą i ksenofobem, fatalne samopoczucie na Grand Prix
Pomorza - taka jest cena GPS. I co dalej? Trzeba znaleźć coś pozytywnego, pozytywnego!
1. Wszystko co złe to się w końcu kończy!
2. Po każdym upadku stajesz się silniejszy.
3. Jeszcze bardziej będę w przyszłości potrafił
docenić to, że jestem zdrowy.
Mimo tego, że końcówka tych wakacji już na pewno nie będzie
tak udana jak mogłaby być, chciałbym zakończyć ten post POZYTYWNYM akcentem. Wszystko
wskazuje na to, że jestem już zdrowy
i może być jeszcze dobrze. Liczę
na szczęśliwe zakończenie tegorocznego GPS, które zamiast trwać 4 dni, trwało 3
i pół tygodnia. Liczę, że jeszcze będzie dobrze! A czy musi być dobrze? Nie
wiem, ale cóż…
To przecież tylko:
P.S.
Będzie dobrze, Popatrz Pozytywnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz