sobota, 8 lutego 2014

"bo naprawdę na dużo mnie stać"



Dzień po powrocie z tygodniowego zgrupowania w Żelazku, gdzie przygotowania do longa trwały w najlepsze, a w trakcie piątkowego treningu mało brakło, aby… no właśnie, żołądek bolał bardzo… Wróciliśmy do rzeczywistości, czas było zoorganizować IV edycję Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich. Tym razem pogoda znowu dopisała, frekwencja też, a atmosfera jak zwykle była doskonała.

Ale po kolei. Jak zwykle trzeba było wstać grubo przed 6 (jakoś wyjątkowo lubię to wstawanie przed GPK), zbudować całe centrum zawodów (tym razem padł chyba jakiś nieoficjalny rekord, o 8:40 prawie wszystko było gotowe) i można było ruszyć do boju. Tym razem nie biegłem „Aż do ofiary życia mego”, tylko „Dla Ciebie, bo naprawdę na dużo mnie stać”. Walka przez całą trasę była bardzo zacięta: z zawodnikami o zwycięstwo, z samym sobą i korespondencyjny pojedynek z chłopakami o buty, które były stawką zakładu. Przybiegłem na metę, patrzę na zegarek 22:38(22:36 na wynikach) – so good. I jest uczucie małego spełnienia, pomimo ciężkich warunków na trasie, jest 41 sekund lepiej niż mój najlepszy dotąd performance na ukochanej pętli.


Do tej pory najlepsze czasy na jednej pętli na przestrzeni już dziewięciu biegów:

1. Maciej Broniatowski 22:12
2. Marcin Świerc           22:29
3. ich                              22:36
Na marcowej edycji, być może warunki będą lepsze niż dzisiaj i mam nadzieję, że uda mi się zmienić powyższą kolejność. A już w następną sobotę kolejne wyzwanie, ale o tym wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz