czwartek, 23 listopada 2017

GPK - całe życie?

Na sam początek chciałbym zaznaczyć, że natchnienie do tytułu notki, dał mi jeden z czytelników swoim pytaniem/komentarzem/wypowiedzią - wstawcie tu co chcecie. W związku z tym, chciałbym wykorzystać okazję i podziękować Wam, wszystkim czytelnikom! To Wy tworzycie tego blogaska: wyświetleniami, komentkami, dyskusjami czy krytyką. Buziaki dla Was!

Dobra, dobra (pocałujcie w pupę bobra), kończę już to melancholijno-nostalgiczne pitolenie. Zanim odpowiem (albo i nie odpowiem, jeszcze nie wiem) na pytanie postawione w tytule, przejdźmy może do tego co ze sławnym GPK (i w okół niego) wydarzyło się w ostatnich miesiącach.

Rozważania wypiszę w punktach, niby jak w e-mailach organizacyjnych. Na alfabet pojęć za mało, a we wszelką chronologię ze względu na wrodzone lenistwo bawić się nie zamierzam.

1. Frekwencja - znowu skoczyła do góry i to dość znacznie ;) Na starcie stanęła duża liczba nowych zawodników, co szczególnie cieszy. Aktualny rekord frekwencji wynosi już 921 osób, a w tym momencie na 1,5 tygodnia przed zawodami ilość zgłoszeń na Bieg Mikołajkowy sięgnęła 1095!


2. Godziny Startu, czyli zmiana, którą wprowadziliśmy. Moim zdaniem przy takiej liczbie zawodników jest jedynym słusznym rozwiązaniem!


3. Pogoda, która na Wielkim Otwarciu była rewelacyjna. Nie miała nic wspólnego z lirycznym November Rainem czy Szklaną Pogodą. Wiadomo, z każdym biegiem pogoda się będzie zmieniać, ale też taki urok naszej imprezy.

4. Sponsorzy VI edycji GPK ze strategicznym partnerem Salomonem na czele. Rozwijamy się i zainteresowanie imprezą rośnie.




Poniżej ścianka sponsorska zaprojektowana i wymyślona przez ciocię Lulu, dziękujemy i pozdrawiamy!


5. "pies Dyzio", czyli nasza kochana Lady. Niewątpliwie jest maskotką GPK i naszej sekcji. Lady pieeesku (cyt. Maja Garbacik), pamiętaj gdzie możesz wchodzić na Biegu Mikołajkowym, a gdzie nie!


6. pani Basia to kolejna barwna postać GPK (znana również jako Mikołajka, lub zdaniem Kaszowskiego "synowa Wojtka". Zawsze możemy liczyć na pozytywne słowo od posiadaczki Złotego Karnetu. Ahoj pani Basiu!







7. Majka Garbacik, która pobiła swój rekord życiowy na Tradycyjnej Piątce i osiągnęła trzeci czas wśród kobiet w historii. Hojra, hojra Maja!




Niemal dokładnie 5 lat temu (gdy był w jej wieku) tak po raz pierwszy finishował Michaś. Młody przystojniacha, nie ?



I tu następne rozważania: Jak ten czas szybko leci! Ale... z drugiej strony to niekoniecznie. Pomyśleć ile się w międzyczasie wydarzyło, ile było biegów na GPK, ile wzlotów i upadków, ile natchnień i ile dedykacji. Piękny czas!

8. Ada Biederman kobieta, która będzie startowała w VI GPK z numerem czwartym, jako druga zawodniczka w historii. Harry, jesteś legendą!



9. E-mailiki, które momentami owszem były prawie całym moim życiem xd Dzienna ilość sięgała dwudziestu paru.

Odpowiadanie na nie stawiamy jednak jako jeden z priorytetów w organizacji imprezy. Staramy się traktować każdego klienta, każdą sprawę indywidualnie. Takie działanie długofalowo ma pomóc w budowaniu marki.

10. Biuro zawodów! Z radością patrzyło się na ten team spirit w piątek przed zawodami. Szczególne pozdrowienia dla pani kierownik (mimo, że ostatnio podpadła dokładając mi kilka dodatkowych lat), która potrafi ogarnąć już naprawdę duże przedsięwzięcie!


11. Harmonogram, który przy takiej ilości osób można było naprawdę bezboleśnie ułożyć. Podziękowania dla wszystkich odcinkowych (Marcin, Paweł, Bartek, Marek, Włodzimierz, Ania, Ania, Bogusia, Grzesiek i Agnieszka) - jest ekipa, całego wolontariatu, ekipie naborowej z Górzanki, wszystkich członków sekcji, którzy poświęcili chwilę dla rozwoju imprezy. Dopiero się rozkręcamy, mamy jeszcze cztery biegi!



Reasumując, podsumowując, nie ma jeszcze czego podsumowywać! Przed nami cztery biegi i mnóstwo pracy!

Co do pytania z tytułu myślę, że ciężko jest na nie odpowiedzieć. Pracę przy GPK przyrównałbym raczej do pracy rzemieślniczej. Jest to bardziej odtwórcze (przynajmniej dla mnie) wykonywanie obowiązków, nie ma tej fantazji, która jest przy Wawel Cup.

Więc, niech to pytanie pozostanie pytaniem bez odpowiedzi, a może nawet pytaniem retorycznym (nie mylić jak niektórzy w pierwszej liceum z pytaniem erotycznym).
Na koniec element liryczno-liryczny, którego dawno nie było w blogaskowej twórczości:

liryczno (wiersz, którego tytuł sam w sobie nadaje się na tytuł blogaskowej notki) -



*Nie żebym reklamował TVPiS
liryczny -

""To człowiek swoją wyobraźnią stwarza bieguny – Himalaje i głębie oceanów. Ciągle jesteśmy dziećmi we wszechświecie. To co wydaje się niezmierzone dziś, staje się standardem w przyszłości. Jak trudno jest odepchnąć się od teraźniejszości, pochylić nad niezliczonymi możliwościami jakie daje nam życie. Jak trudno jest pokonać bariery świadomości, wyobraźni i uwikłania w codzienność. Świat nie robi sobie nic z naszych rozterek i cierpień, dał nam to co akurat miał pod ręka. I tylko od nas samych zależy wybór drogi i co chcemy robić z naszym życiem. Wszystko co możemy zrobić to żyć tak, żebyśmy potem nie musieli niczego żałować. Wygląda na to, ze świat tez nie wie dokąd iść i co robić, ale trwa, miota się i próbuje, nie ma celu ani początku ani końca. A my jesteśmy tylko jego częścią. Każdy z nas zawiera w sobie nieskończoność, wiec dlaczego nie spróbować. Istotą człowieka jest poznanie. Myślę, że łatwo jest dojść na biegun, wejść na górę jedna czy druga. Trudniej zrozumieć po co, dlaczego. Jest tylko droga, która trzeba iść. Nie ma sensu pytać dlaczego. Trzeba sobie postawić pytanie co dalej?

P.S. Warto pamietać, ze są na świcie takie pojęcia jak prawda, miłość i piękno. ~Marek Kamiński “Moje Bieguny”""

Ciężko powiedzieć czy powyższy cytat pasuje do notki, jednak przeglądając pewnego blogaska bardzo chwycił mnie za serce. Nie da się ukryć, że autor w filozofowaniu jest lepszy chyba nawet od samego Cycerona (czyli zadufanego w sobie dwudziestoletniego cwaniaka)!


Pozdrowionka dla wszystkich, już wkrótce "Jesień rzycia" i "road to Mordor"!

3 komentarze: