To i owo, czyli rozważania o wszystkim i o niczym!
O EYOC-u
Tegoroczny występ naszej kadry narodowej trzeba nazwać
porażką. Po raz pierwszy od niepamiętnych lat Polacy nie przywożą z tej imprezy
medalu. Może po prostu to pokolenie jest trochę słabsze od minionego : ( ? Nie
zmienia to jednak faktu, że należy pogratulować każdemu, kto wraca z tej
imprezy zadowolony, każdemu, który spełnił wszystkie swoje założenia. Najlepsze
jest 5 miejsce Kacpra, a najrówniej na najwyższym poziomie biegała Ada. Gratulacje
nasi! Trzymamy kciuki za rok! Wierzę w Was!
O JWOC-u
Po raz kolejny, już czwarty rok z rzędu, śledziłem zmagania przed
ekranem monitora i szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy aż tak mnie ch*j nie
strzelał. W 2013 odpuściliśmy z trenerami JWOCa (by pojechać na EYOC-a) i przez
to nie pojechałem na EYOC-a. Cóż za wspaniały paradoks! Rok temu byłem po
prostu za słaby, rywale byli lepsi. A teraz… Też byli lepsi. ale nie tak to
miało wyglądać… Nigdy nie pojechałem na tą imprezę, a wydaje mi się, że w
historii zdarzało się by reprezentowali nas słabsi niż ja zawodnicy. Tak czasem
bywa… Gratulację dla chłopaków za równy występ na sprincie i dla dziewczyn za
piąte miejsce w sztafecie. No i oczywiście dla Tima Robertsona (z którym rok
temu ścigałem się na Mistrzostwach Świata : ) ). O kunszcie Olliego Ojanaho już
wystarczająco krzyczałem w CZ.
O Pucharze Wawelu
Myślę, że była to impreza wyjątkowa, jak zwykle w CZ panowała
wspaniała atmosfera, tereny były ciekawe, trasy wymagające, zawodnicy z wielu
krajów, prawie 600 osób, aż się serce cieszy, że nasza impreza wciąż idzie do
przodu. A no i oczywiście (jak już wspominałem w CZ) było „stromo, ślisko,
błotniście, krzaczyście” dzięki czemu niektórzy zawodnicy nie mogli wylewać
krytyki w Internecie. Ze swojej strony dodam, że co roku praca na Pucharze
Wawelu sprawia mi dużo radości, w tym roku momentami stresu było trochę więcej,
bo więcej było zadań i odpowiedzialność większa, ale na pewno miło będę
wspominał te zawody. W sumie ustawiłem 110 punktów/ znaczników, pomyliłem się
przy jednej taśmie, więc aż tak źle chyba nie jest, już na samych zawodach było
wszystko dobrze! A i gratulację dla Kacpra, który debiutował w tej roli i
wywiązał się z niej doskonale, zrobiłeś ogromny skok techniczny, rok temu nikt by
ci takiego zadania nie powierzył, a teraz było super!
Mapki z zawodów (troszkę z innej perspektywy):
"Odwaliliśmy kawał, dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty."
O moim debiucie
Tym razem po raz pierwszy miałem okazję być na dużych
zawodach spikerem, nie na chwilę w zastępstwie Sławka, ale na całe pięć dni. Z
dnia na dzień czułem się coraz pewniej przy mikrofonie, by ostatniego dnia
zmienić styl komentowania i pozwolić sobie na małe szaleństwa. Wiem, że nie wszystko
było okej i wielu osobom mogło się nie podobać. Jednak był to tylko debiut, dlatego wszystkie uwagi (również, a nawet przede wszystkim negatywne) są mile
widziane. Podoba mi się ta praca i wiem nad czym mam jeszcze pracować, aby
choć w małym stopniu Sławka zastąpić (m.in. angielski, mówienie z dużej
odległości od głośników, błędy językowe, nie ucinanie zdań w połowie – i jeszcze
by się tego uzbierało!)
O biegu na 10 kilometrów
W trakcie Pucharu Wawelu, brałem udział w zawodach na 10
kilometrów. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że w sobotę rano mega (a swoją
drogą to Mega też był na tych zawodach) nam słońce dopiekło i po południowej
drzemce obudziłem się na mega kacu! Biegłem idealnie według wcześniej
przyjętych założeń i czas 35:49 i 4 miejsce na krętej trasie z podbiegami (z
tymi podbiegami bym nie przesadzał, ale jednak), w środku totalnego zapieprzu,
pokazują że jeszcze nie jestem skończony i jak tylko uda się trochę potrenować
to może jeszcze namieszam! However, półtorej roku temu byłem w stanie biegać
jakieś 2-2,5 minuty szybciej.
O trenowaniu
W lipcu mój trening opierał się na rozbieganiach i dużej
liczbie rozmaitych ćwiczeń (od rąk, aż po kostki). Ćwiczenia są dla mnie ważne,
aby lepiej się czuć, poprawić sylwetkę, która przez ostatni rok uległa znacznej
degeneracji (chyba nie takiego słowa powinienem użyć, ale żaden ze mnie
humanista) oraz wzmocnić organizm, by był mniej podatny na kontuzje. Puchar
Wawelu trochę treningi przystopował, ale teraz chcę wrócić do lasu. Następny
cel – Limanova Cup!
O Mistrzostwach Polski
, które są niewątpliwie najważniejszym celem, ale tym razem
bez napalania. Na razie dla mnie głównym celem jest każdy najbliższy trening,
każde najbliższe zawody. Tym się cieszę, na tym się skupiam. Choć z tyłu głowy
wiem, o tym, że są tacy, którzy są gotowi założyć się o mnie o kratę browarów.
Fajnie, wiedzieć, że jeszcze ktoś w Ciebie wierzy xd
O studiach
Letnia sesja zakończyła się wynikiem 5:0, a średnia na
prawie na UJ 4,49 jest całkiem zadowalająca. Teraz chcę się skupić na przedmiotach
dogmatycznych i na 4-5 roku zająć się jakimiś praktykami w zawodzie. Dodatkowo dla
czystego fanu (nauki języków i poznania mikro i makro ekonomii, co może mi się
w pracy prawnika przydać), od tego roku jestem studentem ekonomii, chcę
sprawdzić czy rzeczywiście z UEK-u nie da się wylecieć? Jedną z inspiracji do tej decyzji była kariera świeżo wybranego prezydenta.
O Pucharze Wawelu 2016
Na początkowe pytanie Marka „Czy zorganizuję z nim Wawel Cup
za rok?” byłem trochę sceptyczny. I kilka nocy potrzebowałem, by się z tym
przespać i z powodów:
- złapania cennego doświadczenia
- chęci pomocy klubowi
- i trochę z własnej próżności
się zgodziłem. Jest to jedna z tych rzeczy, które każdy
mężczyzna w życiu powinien zrobić. Demota na głównej jeszcze nie mam, na syna
zdecydowanie za wcześnie (z resztą tu jest taki ambaras, by oboje chciało na
raz), dom w swoim wieku wybuduję, a drzewo z dziadkiem kiedyś posadziłem. Zaczynamy pracę już teraz. Chcemy by ta
impreza dalej szła do przodu. Gruszek na wierzbie nie obiecuję, ale myślę, że
będą to ciekawe zawody, w wymagającym terenie, zrobimy wszystko by Puchar Wawelu był coraz lepszy, dlatego zapraszam wszystkich za
rok!
A i po tych długich rozważaniach o tym i owym piosenka na
dzisiaj!