Znów wracam ze „swoją twórczością pisarską” do mojego
publicznego pamiętnika, zwanego w niektórych środowiskach „cycowym blogaskiem”.
Pierwszą zmianą, po powrocie, w prowadzeniu tej strony, niech będzie fakt, że
tym razem „nie zamierzam nadrabiać zaległości”. Realnie patrząc z roku na rok,
pewnie czasu będę miał co raz mniej, dlatego pisanie postów „z obowiązku
pisarskiego” niejako mija się z celem. Przejdźmy zatem do meritum!
Posty jak zwykle
zawierać będą moje filozoficzno-egzystencjalne rozważania i inne tego typu
duperele, których pisząc na stronach krakowbiega.pl, wawelcup.pl i wawelbno.pl,
niestety nie mogę zamieszczać. Nie zabraknie ciekawych anegdotek, relacji z
najważniejszych wydarzeń sportowych, dystansu do siebie, foteczek i dobrego (bądź też żenującego)
humoru! Zatem zaczynamy, po raz kolejny!
W poniższym poście postaram się niejako streścić
najważniejsze wydarzenia z okresu październikowo-grudniowego. Z naciskiem na
listopadowe GPK, na co wskazuje przedstawiony tytuł. Na początek, aby być nieco
przewrotnym, (oraz aby nabić wejścia, interesującą foteczką wyświetlającą się
na fejsbuczku) zdjęcie mojej wagi z zeszłej niedzieli, da się!
*W tą środę zobaczyłem już 79,2.
Po październikowych MP rozpoczął się okres raczej
odpoczynkowy, nieobfitujący w ważne wydarzenia sportowe. Poniżej foteczki,
filmik i mapka, które undoubtedly (bardzo interesujące słówko) zaciekawią
czytelników.
Na pierwszym od ukończenia Szkoły Sukcesu spotkaniu klasowym mogliśmy zobaczyć: Zośkę Czosnek (moja wierna
fanka) i Michasia Garbacika (wiernego fana Zośki Czosnek):
Poniżej pamiętny filmik ze Szkocji, z którym dzięki mojej
kochanej chrześnicy, mogło się zapoznać połowę pasażerów lotu z Krakowa do Medialanu.
*Jednak w internetach jest publikowane :D
Znajdziecie również mapkę z moim wyczynem z KCR-R, o którym
opowiadał sam Bob: "Wbiegnij w pierwszą otwartą furtkę, czesz maliny,
spróbuj się wydostać z terenu zakazanego, dostań 30 sekund kary za wejście na
oliwkę."
W wyżej wymienionym okresie miałem okazję wziąć udział
również w trzech zakończeniach sezonu, na których między innymi: nauczyłem się dużo
nic nieznaczących czeskich słów, stoczyłem interesujące starcia "masa kontra masa",
zdarłem sobie gardło na karaoke, zostałem Mistrzem Polski w klasycznym tenisie
stołowym oraz zobaczyłem jakie ładne widoczki są z Kasprowego. Bajka, co nie?
Wracając już do samego Listopadowego Otwarcia, należy
wspomnieć, iż było to dla nas ogromne wyzwanie organizacyjne. Wiele pracy
zakończonej mam nadzieję sukcesem, o tym aspekcie, jak czas pozwoli być może
rozpiszę się kiedy indziej.
Jakkolwiek wracając, do „sportowych” (cudzysłów jest jak
najbardziej zamierzony) rozważań, znów miałem nadzieję zmęczyć się na trasie.
Dzień wcześniej, małego stracha napędził mi stan mojej wagi. 85,1 i raptem 1
kilogram mniej od mojego tatusia. Jak widzicie w pół roku można przytyć 10 kg,
da się! Odnośnie samej rywalizacji, tego dnia, nie ma specjalnie, co
się rozpisywać. Skupiłem się na walce o podium z Gracjanem Cuprysiem z HKS Azymut
Mochy oraz nieznanym kolegą, który na naszą trasę trochę źle dobrał obuwie.
Dodatkowo przygotowywałem materiał dla Canal+ (zainteresowani mogą się zgłosić
na priv, z wiadomych powodów, publikować nie wolno). Na ostatnim podbiegu
oczywiście nie zabrakło licznych pozdrowień do kamery, których z niewiadomych
przyczyn, osoby montujące materiał nie zdecydowały się opublikować.
1. B.Babula 23.34
2. J.Baran +0.34 (po raz pierwszy przegrywam na GPK z kimś z Wawelu, gratulacje Jean)
3. M.Garbacik +1.11
1. B.Babula 23.34
2. J.Baran +0.34 (po raz pierwszy przegrywam na GPK z kimś z Wawelu, gratulacje Jean)
3. M.Garbacik +1.11
Pora oczywiście na foteczki:
Moja piękna siostrzyczka i jej piękne włosy:
Ścisłe grono organizatorów podczas wywiadów do C+. Po kolei:
ciocia Lulu, Michaś i trener Włodzimierz.
oraz, waga ciężka na starcie
*Bardziej niekorzystnie to się chyba wyjść nie dało.
Nie może zabraknąć również dedykacji, w tym roku nie będą to
utwory muzyczne, a moje zdjęcia ze znanymi osobistościami. Zaczynam od osoby powszechnie znanej i lubianej! Na zdjęciu: moja
starsza młodsza siostra, piękna kobieta o złotym sercu, bardzo dobry materiał na przyszłą żonę i matkę! Pozdro Kasia!
P.S.
I jeszcze oficjalnie gratulację dla trenera Spajdera za wygranie wagowego zakładu. Szacun!