wtorek, 29 marca 2016

Grand Prix Krakowa - podsumowanie


Nadrabianie blogaskowych zaległości pozwolę sobie rozpocząć od przedstawienia obiecanego podsumowania tegorocznej edycji Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich, czyli cyklu biegu przełajowych o typowo górskiej charakterystyce. Przedstawię i rozwinę, więc dziesięć haseł, które towarzyszyły mi w tym roku w trakcie tych zawodów i których rozwinięcie pozwoli skrótowo opisać minione zawody.

Czasy

grudzień 22:24 (w praktyce trasa była o jakieś 20 sekund krótsza, czyli realny czas gdzieś 22:45 :D)
styczeń 23:04 (de facto czas o jakieś 20 sekund krótszy)
luty 22:00 (dalej uważam, że 21:59)
marzec 21:43 (znowu chip nie zadziałał, myślę że 21:41-21:42)

Zestawienie czasów z pewnością jest dla mnie bardzo zadowalające. Wszystko zaczęło się od grudnia, gdzie na nowo zmotywowany postawiłem sobie wysoko poprzeczkę, a skończyło się na marcu, który pokazał pułap formy jaką udało się osiągnąć przez te 3 miesiące.

Foteczki

Zestawienie foteczek, po jednej z każdego biegu, zapraszam do wyboru najlepszej foteczki Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich 2015/2016.




 "Gdzie miłość wzajemna (braterska) i dobroć tam znajdę Boga żywego"



Lata 2012-2016

To jest, że tak powiem temat na osobną notkę, te 7 zwycięstw i 12 miejsc na podium - kawał historii, miliony litrów wylanego potu itp. itd. Przedstawię może dwie foteczki, które spinają klamrą te prawie 3,5 roku, podczas których znacząco zmieniłem się jako zawodnik, blogger i chyba człowiek też : )


Motywacja

Motywacja w trakcie biegów była bardzo różna, co najważniejsze udało się znajdować zawsze coś pozytywnego, coś ze środka, co dawało mi siłę do lepszego biegu. Bo motywacja „jeszcze Wam wszystkim udowodnię” w zeszłym sezonie nie przynosiła wymiernych skutków.

Najnaj

Jak już za pewne wspominałem cele zimowe na Grand Prix, w perspektywie czasu dość znacznie się zmieniły. W listopadzie chciałem wygrać chociaż raz i nawiązywać równorzędną walkę z Marcinem i z Kacprem, by w Nowy Rok już jasno powiedzieć, że chcę zrobić czteropak (czyli przysłowiowego najnaja). Plan udało się zrealizować w 100%, razem z kuzynką nawet udało się nawet wyrównać wynik pewnego Pana. 



#pięknyimłody

Wątek długi jak pobyt Odyseusza u nimfy Calipso, To do tego stanu chciałem wrócić, to ten stan udało się osiągnąć, a nawet poprawić. Szerzej opisany w osobnym poście.

#roadtoAugustów

Oczywiście GPK nie było celem samym w sobie, zawody biegałem w przerwach pomiędzy łotaniem kilometrów do Augustowa. A tak wygląda ta metaforyczna droga do Augustowa, która jedzie między innymi przez Żelazko, Hiszpanię, Czechy, no i oczywiście przez Lasek Wolski.


Rywalizacja

Rywalizacja na tegorocznym Grand Prix to niestety to czego w tym roku zabrakło. Ta rywalizacja z Kamilem na pierwszej edycji i z Krzyśkiem w trakcie drugiej dodawała smaczku rywalizacji z samym sobą. Tym razem rywale na 6 km, byli dość daleko z tyłu, a rywal z dłuższej pętli był dla mnie nie do prześcignięcia!

Uda

Ten żartobliwy wątek przewijał się we wszystkich wpisach dotyczących GPK. Teraz czas na jego podsumowanie! W którym miesiącu uda były najseksowniejsze?


Nawiązując jeszcze do poprzedniego hasła – są dwa uda, albo się uda, albo się nie uda. „Skoksić jak świnia już się udało”, mam nadzieję, że uda się „załomotać do bramy raju jeszcze raz!!!”


Nie może zabraknąć oczywiście dedykacji muzycznej, tym razem dla Damiana człowieka z gór, który od dziecka marzył by zostać zawodowym kolarzem - abyśmy mieli na co chodzić, gdy będziemy mieć po 60 lat!

niedziela, 13 marca 2016

Raz, dwa, trzy... cztery!

Czas mija i nadszedł czas ostatniego Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich. Dziś będzie bardziej „foteczkowo” niż merytorycznie. Plan był prosty – nastawić się na ostrą walkę i trzymać plecy zwycięzcy na 11, tak długo jak się da. Miało w tym również pomóc pozwolenie, które otrzymałem; bynajmniej nie upoważnienie, ani delegacja ustawowa. Dodatkową presję powodował fakt, iż byłem tego dnia faworytem bukmacherów.


Jeszcze foteczka przedstartowa, z serii "na fanpejdża".


 I przedstartowa narada, jak to wygramy te sztafety za 4 lata.


Ruszyliśmy mocno


, niestety podczas pierwszego podbiegu czułem, że to nie jest „dzień konia”, moje nogi nie podają tak jakbym chciał. Nastawiłem się, więc na walkę jak za dawnych lat!


Podczas zbiegu za ZOO wyszedłem na moment na prowadzenie, ale było to może jakieś 3-sekundowe prowadzenie, a od razu gdy je straciłem utraciłem też raz na zawsze sztywny hol. Pod kopcem byłem już zdrowo zarżnięty, jednak prawdziwa walka miała nastąpić dopiero na markowym Alpe Cermis. 


Spokojnie do konkursu TOP Model wybierać się nie planuję, ale powalczyć o jak najlepszy czas jak najbardziej tak! Zbieg mocno, 


wypłaszczenie i podbieg jeszcze mocniej. 


Tym razem foteczka pokazująca oprócz ud jeszcze łydki. 


Walka na asfalcie była już typową walką „aż do utraty sił”, dziękuję wszystkim za doping. Na mecie padłem nieżywy, jak kiedyś miałem w zwyczaju padać.


Czas? 21:43, pewnie trochę krócej, bo znowu mi chip nie zadziałał. Ani wybitny, ani zły. W sumie mogę być z niego zadowolony, a z walki jeszcze bardziej. Celów z poprzedniego wpisu nie udało się zrealizować, ale rywal za mocny, a do 21:30 jednak trochę za daleko. 

1. M.Garbacik     21.43
2. M.Biederman   +1.22
3. B.Babula         +1.26

Miejsce na podsumowania całego GPK zostawiam sobie na osobny post, ale warto zauważyć, że spełniony został pierwszy cel z wpisu “Jaki grudzień, taki cały rok”. W ogóle bardzo lubię czytać ten wpis, jest bardzo motywujący, daje fajnego kopa – poleca autor blogaska.


Jeszcze mała dygresja, rodziców lub opiekunów prawnych uprasza się o pilnowanie swoich pociech.


A co dalej? Dalej walczymy na wielu frontach. Sezon biegów górskich na razie zakończony (w planach mpki), teraz pierwsza połówka, Czechy i #roadtoAugustów.

Apropo #roadtoAugustów bardzo podbudowała mnie, udostępniona na moim fejsiku historia Artura Kerna. Jak takie zwycięstwo po latach musi smakować, sam pewnie wie najlepiej. A ja? Mam nadzieję, że się kiedyś dowiem…

A dedykacja, miała być dla pana Cyca, coś ze Scorpionsów. Ale ten jeden raz, będzie taka jak motywacja na biegu.