czwartek, 23 stycznia 2014

Wyjątkowe GPK

III edycja Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich była wyjątkowa pod wieloma względami. Po pierwsze była wyjątkowo ładna pogoda i dobre warunki. Po drugie padł rekord frekwencji! 400 osób stanęło na starcie, w tym między innymi mieliśmy okazję gościć na trasie znakomitego długodystansowca Marcina Świerca, który bez problemu odskoczył konkurencji na 11200m, co więcej... przybiegł przed zawodnikami na 5600m. Szacun!


Tym razem z trenerem potraktowaliśmy te zawody w sposób wyjątkowy. Po raz pierwszy startowałem na dłuższym dystansie i po raz pierwszy miałem biec treningowo, nie zarzynać się jak zawsze :) W ten oto sposób, w przyjemnym tempie minęła mi trasa, a czas (49:41; 4:03 straty do zwycięzcy) jak na takie założenia i niezbyt wysokie tętno można określić jako całkiem dobry :)


W międzyczasie w styczniu udało się zrobić kilka fajnych treningów na mapie, aczkolwiek nie da się ukryć, że jeszcze nogi w lesie nie śmigają, tak jak za jakiś czas śmigać będą : )

Mapki:




wtorek, 21 stycznia 2014

„(…)Walczyć ze wszystkich sił, aż do ofiary życia mego.(…)”


Grudzień oprócz pierwszych dłuższych treningów do sezonu 2014 przyniósł również kilka startów. Już 7 grudnia odbyła się druga edycja Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich. Tego dnia miałem wyjątkową motywację, a sprytny plan powiódł się w 100%. Miałem wyjątkowo dużo sił i pomimo ciężkich warunków udało się uzyskać fajny czas – 23:24, co warte odnotowania po raz pierwszy od ponad roku mój start w biegu górskim/ulicznym/przełajowym nie zakończył się spektakularnym zgonem na mecie. Fajnie jest móc stać na nogach po przebiegnięciu linii mety, a to małe zwycięstwo dało mi dużo motywacji do dalszej pracy. Zawody okazały się kolejnym sukcesem organizatorów , którzy pomimo szalejącego Ksawerego zachowali chłodny umysł i wygrali wojnę z wiatrem.

Kolejnym grudniowym startem był bieg w I Krakowskim Biegu Świetlików. Organizatorzy Pereł Małopolski tym razem znowu stanęli na wysokości zadania. Wszyscy zawodnicy tworzyli ciąg świateł wzdłuż wałów wiślanych, inicjatywa spotkała się z pozytywnym odbiorem wśród uczestników, a frekwencja bardzo dopisała. Bieg odbywał się w trudnych lodowych warunkach na dystansie około 10km (organizatorzy podawali 9,5km, Jaśkowi z Garmina wyszło 9,9km),a mój czas nie do końca mnie satysfakcjonował. 35:32 i 2:37 straty do Jakuba Woźniaka, 1:47 do Artura Kerna i 21’ do podium sprawiło, że nie mogłem być zbyt zadowolony. Być może brakło odpowiedniej „super motywacji”, jakie staram się dobierać na biegi górskie/uliczne.

31 grudnia już po raz piąty (jak ten czas szybko leci) wziąłem udział w Krakowskim Biegu Sylwestrowym.

2009 – 10km (46:11)
2010 – 10km (41:51)
2011 – 5km (18:58)
2012 – 5km (17:14)
            2013 – 5km(?)

Tym razem nie można się było spodziewać „szałowego wyniku”. Tydzień poprzedzający ten bieg potraktowany był jak tydzień obozowy, po 2 treningi dziennie zakończone 120 minutowym wybieganiem w niedzielę, by we wtorek tradycyjnie ruszyć do boju. Tego dnia rano ładowałem się moją ulubioną sceną z Czasu Honoru.


Ruszyłem wraz z „koksami”, by uniknąć tłoku, jednak już od budynku Teatru Słowackiego czołówka odjechała. Moje nogi były ciężkie, a całą trasę biegłem zupełnie sam ( w sumie fajna ironia losu , 2000 ludzi na starcie, a na trasie brakowało mi bezpośredniej rywalizacji). Całą trasę jednak działał motywator i powtarzane w głowie słowa – „Walczyć ze wszystkich sił, aż do ofiary życia mego” – piękne, ale mam dosyć... W ten o to sposób dobiegłem prawie do końca Florańskiej, gdzie odwracam się, a za mną… dziewczyna. Lepszej motywacji na końcówce dostać nie mogłem, przecież nie mogę przegrać z kobietą :D W ten o to sposób okazało się, że jednak mój sprint na finiszu nie jest taki zły i przybiegłem na metę pół kroku przed Medalistką Halowych Mistrzostw Europy na 1500m. Patrzę na czas – 16:13. Miłe zaskoczenie i godne pożegnanie 2013 roku! Dokładnie 5km to chyba nie było, ale i tak życiówka z Parkruna byłaby pobita, a już w lecie liczę na bieganie poniżej 16.

 
Krakowski Bieg Sylwestrowy jest wspaniałym sposobem na spędzenie sylwestra w rodzinnym gronie. Cała rodzina świetnie się bawiła, a o to lista najbardziej spektakularnych sukcesów: 
Pola Kaszowska – I miejsce w kategorii na najlepiej przebrane dziecko
Paweł Kaszowski –  24:23 – początek burzliwej kariery (prawie wygrał z Adą Biederman)
Wojciech Garbacik – 49:33 ( po raz pierwszy złamane 50 minut na 10 km)

W grudniu startowałem dość dużo, za to w styczniu koncentrujemy się głównie na ładowaniu akumulatorów, kolejne starty już w lutym i już szukam kolejnych super motywatorów!