wtorek, 29 maja 2012

Przygrywka


Podczas KMP, które w tym roku rozgrywały się w Tomaszowie zająłem 5 i 4 miejsce. Na klasyku niestety nie udało się w pełni zrealizować moich założeń i przydarzyły mi się 2 spore błędy, na sprincie zaś wybrałem kilka złych wariantów, jednak generalnie z tegorocznych startów na "Klubowych" jestem zadowolony. Wydawało mi się, że jest to pozytywna zapowiedź przed następnymi biegami kwalifikacyjnymi do EYOC-a, które miały się odbyć w terenie zdecydowanie bardziej mi odpowiadającym, niż ten z Tomaszowa.


..., a tymczasem tegoroczny Baltic Cup okazał się dla mnie wielką klapą. Jak moje biegi na pierwszych dwóch etapach dawały jeszcze nadzieję na udany start w tej trzydniówce, tak na klasyku musiałem przełknąć gorycz całkowitej porażki. Oprócz wydarzenia na 2 punkt zrobiłem zbyt dużo innych błędów i zająłem na tym biegu 6 miejsce. Cały Baltic Cup skończyłem na 4 miejscu tracąc do zwycięzcy..., nie ważne ile. Zawody te były dla mnie solidnym kopem w dupę, jednak najważniejsze biegi dopiero przede mną, więc nie załamuję się, tylko wyciągam wnioski i staram się pozytywnie patrzeć w przyszłość.

Co robisz dzisiaj, by stać się mistrzem? - Drayton McLane Jr.

niedziela, 13 maja 2012

Ostatni sprawdzian przed najważniejszą częścią sezonu

We wtorek brałem udział w treningu na ciekawej trasce w Lasku Wolskim, a dodatkowym utrudnieniem w czasie biegu był brak kompasu. Niestety pojawiły się błędy, ale jestem zadowolony z wykonania kolejnego treningu w terenie.

W sobotę odbyła się akcja pt. "Cała Polska Biega z Mapą", podczas której wiele osób usłyszało po raz pierwszy o Biegach na Orientację oraz mogło spróbować swoich sił na trasce w Parku Jordana. Osobiście w trakcie tej imprezy zająłem się tym czym lubię najbardziej, czyli zabawą mikrofonem:).




Dziś odbył się ostatni start przed najważniejszymi biegami w tej części sezonu, dlatego postanowiłem potraktować go niezwykle poważnie. Na trasę ruszyłem bojowo nastawiony :d, a pokonywanie kolejnych kilometrów w tym terenie, (po półtorej tygodnia spędzonego na Mazowszu) sprawiało mi dużą przyjemność. Największy błąd popełniłem na punkt 10 (źle odbiegłem i stąd konieczność wyboru gorszego wariantu), ale pomimo tego z biegu jestem bardzo zadowolony, a średnia dzisiaj była niewiele gorsza, niż na klasykach na Mazowszu. Jestem pozytywnie nastawiony, a już w najbliższą sobotę pierwszy bieg z cyklu najważniejszych, czyli Klasyk na Klubowych Mistrzostwach Polski.


Ostatnio moja aktywność na blogu była zdecydowanie zwiększona, ale niestety skończyło się wolne związane z maturami i trzeba wziąć się do nauki:/

Doświad­cze­nie jest naj­lep­szym nauczycielem. - Cyceron

piątek, 11 maja 2012

Witaj Maj!

Trzeci etap Grand Prix Mazowsza okazał się dla mnie niestety sporym niepowodzeniem. Tego dnia miałem dopiero piąty czas, a największymi przyczynami tego było zbyt słabe tempo(przybiegając na metę czułem, że mogłem dać z siebie więcej) i zbyt duża liczba błędów, spowodowanych brakiem pewnego wejścia na punkt i koncentracji na prostych przebiegach, czego doskonałym przykładem był przebieg na punkt dziesiąty. Pomimo tego obroniłem drugie miejsce w klasyfikacji generalnej GPM, choć przy lepszych biegach była szansa na więcej.



Po Grand Prix Mazowsza zostaliśmy na obozie kadry wojewódzkiej w okolicach Serocka, gdzie odbyło się kilka treningów, które niestety udowodniły, że mam jeszcze wiele do popracowania nad koncentracją i kierunkiem na płaskich terenach. W sobotę wystartowaliśmy w biegu klasycznym, a ponieważ dystanse nie były zbyt długie trener pozgłaszał nas do starszych kategorii. Niestety nie zauważyłem, że linie północy są ustawione pod kątem i kompas orientowałem jak zwykle do cyferek i "góry mapy". Skutkiem tego było totalne pływanie na kierunku oraz fakt, że zostałem dogoniony na 4 minuty już na 4 punkt. Ostatecznie przegrałem z Rafałem Owczarkiem około 6 i pół minuty.
Ostatnim dniem zmagań majówki na Mazowszu był bieg średniodystansowy. Jakże się zdziwiłem, czytając komunikat techniczny, dowiedziawszy się, że "zbocza będą poprzecinane lekkimi jarami". Jarów wszakże nie było, ale bieganie po Mazowszu wreszcie sprawiało mi przyjemność. Popełniłem na trasie kilka błędów, mogłem pobiec trochę szybciej, ale biegło mi się naprawdę dobrze, ponieważ nareszcie na trasie pojawiła się "ukochana" rzeźba. Tego dnia przegrałem z Rafałem około 40 sekund, a swój drugi bieg w kategorii M20 mogę zaliczyć do udanych.

Już w najbliższą niedzielę odbędzie się ostatni sprawdzian przed decydującą częścią sezonu, dlatego bieg w ramach III edycji Grand Prix Małopolski potraktuję niezwykle poważnie.

wtorek, 8 maja 2012

"Po burzy słońce wychodzi zza chmur"


Już dwie soboty temu miałem przyjemność brać udział w wyjeździe na Grand Prix Mazowsza. Dzień przed rozpoczęciem zawodów miałem okazję po raz pierwszy w trakcie tego długiego weekendu zmierzyć się z jakże nielubianymi przeze mnie płaskimi terenami. Pierwsze spotkanie nie wypadło jednak tak źle, ale właściwym sprawdzianem miały okazać się dopiero zawody.
Następnego dnia rano wspomnienia odżyły, ponieważ braliśmy udział w treningu na mapie, na której rok temu odbywały się sztafety na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Nawet szósty punkt stał w tej samej niecce co rok temu (tym razem wbiegłem na niego bezbłędnie). Była to również okazja by lepiej zaznajomić się ze skalą 1:5000, jaka czekała na nas już w poniedziałek. 
Tego dnia popołudniu odbył się już pierwszy poważny sprawdzian, a mianowicie zawody na mapie Uroczysko Kałuszyn, na której zdobyłem jak dotąd swój jedyny medal z Mistrzostw Polski. Niestety popełniłem spory błąd na trójkę i kilka mniejszych w drugiej części trasy, które spowodowane były zmęczeniem. Przybiegając na metę, byłem pewny że moja strata będzie ogromna, a miejsce odległe, a tymczasem...? Zająłem drugie miejsce, przegrywając jedynie 38 sekund, więc swój start ,biorąc pod uwagę fakt że teren, z którym się zmagaliśmy zdecydowanie nie należy do moich ulubionych, mogę uznać za udany.
Następnego dnia wszystko było jednak inne. Inna była skala, inna rzeźba, inny dystans. To wszystko sprawiło, że szansa na dobry wynik była jeszcze większa niż dzień wcześniej. Od początku starałem się biec szybko i kontrolować mapę, jednak zdarzyło mi się kilka błędów i zawahań. Budowniczy tras sprawił, że cały czas trzeba było uważać, a bieganie w takim terenie sprawiało mi sporą przyjemność. Aż do mety starałem się biec szybko, czego efektem było pierwsze od Grand Prix Polonia etapowe zwycięstwo na ogólnopolskich zawodach. Z drugim Wojtkiem Dudkiem wygrałem 3 sekundy, jednak nad resztą stawki przewaga była większa, dlatego również ten bieg mogę zaliczyć do udanych. 

Po dwóch dniach moja strata wynosiła 35 sekund, biegi nie były bardzo dobre, ale widać już było ogromną różnicę w stosunku do tego co miało miejsce tydzień wcześniej. Opis trzeciego biegu, który już nie mieści się w pozytywnym tonie tego posta znajdzie się w kolejnym :)

Strona zawodów

"Cierpliwość, wytrwałość i pot tworzą niepokonaną kombinację sukcesu" - Napoleon Hill

Czasem trzeba przełknąć gorycz porażki...


Puchar Borów Dolnośląskich okazał się dla mnie największą porażką od dłuższego czasu. Przyczyn fatalnych biegów było sporo, a wnioski zostały już wyciągnięte. Nie pozostaje mi nic innego jak nastawić się już tylko na wygrywanie i zapomnieć o wydarzeniach, które miały miejsce w okolicach Bolesławca.

Strona zawodów

"Słowo zachęty podczas porażki jest warte więcej niż godzina pochwał po sukcesie"